Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

wstęp

a/n - uprzedzam, próbuję być zabawna, a to chwilami boli. ale co mi tam.

- proszę pana, jestem tutaj po to, żeby przespać, tfu, przegadać coś z pana córką… kurwa, no – jęknął michael, gdy jego przemowa nie wypaliła szósty raz z rzędu. siedzący na kanapie luke zarechotał złośliwie, nie przestając brzdąkać na gitarze.

- to jest coraz śmieszniejsze, chociaż nie powiem, wersja z „przyszedłem wyruchać, to jest wyniuchać, kurwa no” też była dobra – parsknął blondyn, podrygując brwiami.

- po cholerę ty tu w ogóle gnijesz, hemmings – jęknął michael, opadając na kanapę obok luke’a. – idź być idiotą gdzie indziej.

- moje siostry przyjechały i mamy wielkie „o-jezus-maria-ona-bierze-ślub” dosłownie wymalowane na drzwiach, bo mama powiesiła jakiś dziki wieniec weselny. – luke skrzywił się mimo woli na samo wspomnienie paskudztwa, które spadało co jakieś dwadzieścia minut, bo żaden gwóźdź nie był w stanie utrzymać półkilogramowego ohydztwa.

- myślałem, że wieńce są tylko pogrzebowe – mruknął michael, drapiąc się ołówkiem po głowie. – chyba muszę zrobić jakiś dochodzenie ślubne czy co, bo jak lexie też będzie chciała mieć wieniec, a ja jej kupię jakiś z napisem „ostatnie pożegnanie”? kurna, stary…

- spoko, będzie dobrze – uśmiechnął się luke, klepiąc clifforda po plecach. – a jak jej kupisz ten pogrzebowy, a jej ojciec się nie zgodzi na wasz ślub to w sumie, no wiesz. komuś na pewno to „ostatnie pożegnanie” się przyda – zarechotał blondyn, obrywając po głowie sfatygowanym notatnikiem michaela.

- skretyniały debil z ujemnym IQ – wymamrotał michael, przewracając oczami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro