Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 92 ~

Perspektywa Jungkooka

Kiedy wyszedłem z pomieszczenia, od razu skierowałem się do gabinetu lekarza, zastanawiając się o co może chodzić.- Może dowiem co się tak naprawdę stało, że Jimin stracił pamięć? - zapytałem siebie w myślach. Po krótkiej chwili byłem już pod drzwiami, więc zapukałem. Dostałem pozwolenie na wejście do środka. Zauważyłem wtedy mężczyznę, który aktualnie siedział w głową w papierach. - Dzień dobry, doktorze. Co się stało?

- Dzień dobry, panie Jeon. – westchnął. - Wczoraj upewniliśmy się, że zanik pamięci pana Parka niestety nie jest chwilowy...

Przełknąłem ślinę i usiadłem na krześle, które stało przed biurkiem doktora. - To znaczy? - zapytałem łamliwym głosem.

- Pamięć pańskiego narzeczonego nie wróci sama z siebie. Musicie dużo mu opowiadać o przeszłości, pokazywać zdjęcia i nagrania z tamtych czasów, a przede wszystkim starać się mówić samą prawdę. Pewnie zdjęcia i rozmowy z panem najlepiej mu pomogą, bo widać, że był w najlepszych relacjach z właśnie panem... - przetarł zmęczoną twarz rękoma próbując analizować każde wypowiedziane w moją stronę słowo.

- Rozumiem. - pokiwałem wolno głową. - Chciałbym też pana przeprosić, ale musi pan zrozumieć, że Jimin jest zdenerwowany, bo nic nie pamięta. Nie chciałem naskoczyć na pana, ale muszę mu okazać wsparcie, którego w tej chwili potrzebuje jak nikt inny.

- No przyznam, że za miłe to nie było, ale rozumiem. Podświadomość jakoś próbuje mu przekazać, że mi nie ufał po śmierci ojca, więc nie mam tego nikomu za złe... - posłał mi mały uśmiech. - Nie ukrywam, że jednak tak silne emocje z jego strony w tym stanie w jakim się teraz znajduję mogą być dla niego szkodliwe i proszę pana o to by nie narażać już pacjenta na różne wybuchy uczuć. Jak pan Park nie przestanie się na mnie wściekać to będę zmuszony zmienić mu lekarza prowadzącego, a teraz to będzie trochę trudne ze względu na to, że to ja od początku się nim zajmowałem i inni lekarze będą musieli zaczynać od początku. - westchnął pochylając się znów nad papierami.

- Na pewno zrozumie to, że chce pan tylko mu pomóc. - również westchnąłem. - A ja zrobię wszystko, żeby tylko się nie denerwował. Jego zdrowie jest dla mnie najważniejsze, nawet kosztem mojego.

- W takim razie zostawimy go jeszcze parę dni na obserwacji i będzie mógł wrócić do domu - powiedział przyjemnym głosem.

- Okay. -uśmiechnąłem się do niego. - Brakowało już nam go. Jestem naprawdę panu wdzięczny za wszystko co pan dla nas zrobił. Uratował pan nas oboje.

- Moja praca polega na właśnie ratowaniu ludzi, ale tutaj czułem jeszcze większe zaangażowanie przez wzgląd na dług do rodziny pana Park, którego nigdy nie uda mi się należycie spłacić... - westchnął masując swoje skronie.

- Za to ja mam u pana dług. - westchnąłem, splatając swoje dłonie. - Nie wiem czy poradziłbym sobie bez niego.

- Strata miłości jest bardzo bolesna. Wiem to z własnego doświadczenia, gdy w wieku osiemnastu lat straciłem swoją ukochaną w wypadku samochodowym. Życie mi się zawaliło, byłem wrakiem człowieka, ale poznałem po trzech latach moją aktualną żonę i matkę moich dzieci, która pomogła mi się uporać ze stratą pierwszej miłości... Twierdziłem, że bez niej nigdy nie będę szczęśliwy, lecz życie mi pokazało, iż jest to możliwe... - wyznał mi z małym uśmiechem. - Zdaję sobie jednak sprawę, że są różni ludzie na tym świecie i nie każdemu udałoby się uporać z tak wielką stratą... A pan jak uważa?

Uśmiechnąłem się smutno na jego słowa. - Wszyscy mówili mi, że jestem jeszcze młody i całe życie przede mną, ale wiem, że duża cząstka mnie umarłaby razem z nim. Nie umiałbym znowu tak samo żyć, znowu zacząć się uśmiechać czy śmiać, a tym bardziej spojrzeć na kogoś tak samo jak patrzę na Jimina. Zwłaszcza, że to on pomógł mi wyjść na prostą w wielu sprawach, który ciągnęły się za mną dopóki go nie poznałem.

- Rozumiem... W moim przypadku nie miałem nawet ochoty na słuchanie, że będzie dobrze... Gdy ktoś tak powiedział to zdarzyło mi się posunąć do rękoczynów. - zaśmiał się cicho. - Ale teraz żałuję tego i dziękuję tamtym osobą za wsparcie i danie mi wiary. - znów westchnął. - Dziękuję panie Jeon za rozmowę, ale jestem padnięty po nocnej zmianie i moja żona pewnie zaraz tu przyjedzie i na siłę wyciągnie ze szpitala. - powiedział szczęśliwy wstając ze swojego miejsca.

- Rozumiemi nawet wiem co to znaczy siedzieć całą noc bezzmrużenia oka.- z moich ust wyleciał cichy śmiech. -Proszę pozdrowić małżonkę, dowidzenia - powiedziałem, wychodząc zgabinetu. Zanim poszedłem z powrotem do sali, gdzie znajdował się Jimin,wstąpiłem szybkodo toalety i wziąłem po drodze kubek z zimną wodą.     

-------------------------------------------

Prosz, prosz ^^

Tak, tak wiem, krótkie, ale spokojnie, jutro rozdział będzie dużo dłuższy ^^

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro