Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 65 ~

Perspektywa Yoongiego

- Ja już tam nie wracam. – odparłem, kiedy usiedliśmy na ławce. - Nie ryzykuję swoim życiem.

- Cieszę się, że mamy podobne doświadczenia z takimi ludźmi.. nieludźmi. – dziewczyna zmarszczyła brwi, spoglądając na mnie. - Mam nadzieję, że mnie rozumiesz. Wszyscy, którzy nas znają, zastanawiają się dlaczego się z nią przyjaźnie, bo ja jestem w jakimś stopniu normalna, no, a ona.. to już nie.

- Mam tak samo. - zaśmiałem się. - Ale kocham tego kosmitę i nie wyobrażam sobie życia bez niego.

- Ja mam tak samo z Marceliną. Wniosła do mojego życia dużo szczęścia i nie żałuję, że się z nią przyjaźnie. - usiadła wygodniej na ławce, patrząc w niebo. - Jest kochana i wspiera mnie w trudnych sytuacjach... – westchnęła cicho. - Uhm, Yoongi? - odezwała się po dłuższej chwili, a ja się spojrzałem na nią.

- Coś się stało? – zapytałem.

- Nie-e - pokręciła głową i poprawiła swoje okulary. - Mam do ciebie pytanie. - spojrzała się na mnie niepewnie, a ja kiwnąłem głową, żeby je zadała. - Masz jakieś marzenie?

- Mam kilka, ale chyba mam jedno takie, które chcę spełnić najpierw. - zaśmiałem się lekko i zauważyłem, że w jej oczach zaczęły się mienić iskierki ciekawości. - Mam ci opowiedzieć? - spytałem, a ona pokiwała energicznie głową. - No, więc.. - poprawiłem się na swoim miejscu. - Chciałbym się zmienić, znaczy swój sposób bycia. Prowadziłem bardzo towarzyskie życie, a przez to co się ostatnio dzieję u nas, przemyślałem to co zrobiłem w życiu i chcę się zmienić.

- Powiedziałeś, że prowadziłeś. - podkreśliła ostatnie słowo. - Czyli już zachodzą jakieś zmiany, dobrze rozumiem? - zapytała, a ja potwierdziłem kiwnięciem głowy. - Co jeszcze chcesz zmienić, skoro ci nadal nie pasuje?

- Swój status związku. - uśmiechnąłem się smutno. - Zaczyna mi brakować kogoś takiego jak ma moja reszta przyjaciół. - mruknąłem, spoglądając na niebo. - Jest taka jedna osoba, która zaczyna mnie zmieniać i to jest szalone. - zaśmiałem się zażenowany.

- Na pewno kogoś znajdziesz - wymruczała, kładąc swoją głowę na moje ramię i złapała mnie niepewnie za dłoń, przez co przeszedł mnie ledwo wyczuwalny prąd. - Masz niesamowitą osobowość, jesteś zabawny i jako jedyny sprawiasz, że mogę się zarumienić, co jest wyczynem - zaśmiała się cicho, spoglądając na nasze dłonie. - No i do tego, jesteś przystojny. Ideał

- Uhm.. Dziękuję, to bardzo miłe - uśmiechnąłem się szeroko, słysząc jej słowa i w tamtym momencie poczułem, że poliki zaczynają mnie piec. - Uhm, mała? - zwróciłem jej uwagę na siebie. -Chciałabyś mi pomóc się zmienić?

Julka spojrzała się na mnie zszokowana i przełknęła ślinę, odwracając szybko wzrok. - W jaki sposób miałabym ci pomóc?

- Najpierw.. - pogładziłem jej dłoń kciukiem. - jakaś randka, a potem.. kto wie? - zaśmiałem się nerwowo, a kiedy nie usłyszałem jej odpowiedzi przez dłuższą chwilę, zapytałem. - Wszystko okay?

- Uhm, tak, tak wszystko okay. - ścisnęła troszkę mocniej moją dłoń i spojrzała się na mnie. - Nie żartujesz? - zapytała, a ja od razu pokręciłem głową i z nerwów przegryzłem wargę. - Nie rób tak.. Dekoncentrujesz mnie. -szepnęła skrępowana, uśmiechając się lekko. - Skoro nie żartujesz, to.. zgadzam się.

- Nie żartujesz? spytałem się, a gdy Julia się zaśmiała, skojarzyłem, że zadałem takie same pytanie jak ona przed chwilą. Pokręciła głową, zaczynając bawić się moimi palcami. - Boże, co za ulga - westchnąłem, odchylając głowę do tyłu z szerokim uśmiechem. - Nigdy tak się nie stresowałem przed żadną dziewczyną.. To jest okropny stres..

- To kochane - powiedziała, przytulając się policzkiem do mojego ramienia. - I urocze zarazem. Yoongi? - szepnęła, a ja mruknąłem. - Chcesz przenocować u nas? - zapytała niepewnie. Spojrzałem się na nią ze zdziwieniem. - To znaczy.. Im pewnie coś odwali, a ty byś chciał się przespać w spokoju, więc pomyślałam.. - odparła zażenowana.

- Dzięki za propozycję, z chęcią - uśmiechnąłem się do niej, a ona odwzajemniła to prawie od razu. - Uhm, może zbierajmy się.. Jest już późno. Nie chcę, żebyś się rozchorowała. - pstryknąłem ją w nos, a ona go uroczo zmarszczyła.

- Masz rację, chodźmy. - powiedziała, wstając z ławki i spojrzała na swój telefon. - Wow, trochę tu posiedzieliśmy. Szybko ten czas zleciał

- Ale było warto. - objąłem ją ramieniem i pocałowałem ją w skroń. - Nażarłem się nerwów, ale było warto. – szepnąłem. - Daleko jest do was do domu? Jeśli nie, to możemy się przejść.

- Jakieś piętnaście minut spacerem, więc nie. - wzruszyła ramionami. - W takim razie, chodźmy - złapała moją dłoń i splotła ją ze swoją, uśmiechnąłem się lekko na ten czyn. - To był wspaniały dzień – pomyślałem.

---------------------------------------

Jutro pojawią się dwa rozdzialiki ^^

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro