Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 52 ~


Rano obudził mnie bardzo silny mróz w pomieszczeniu. Było około szóstej rano, a ktoś mądry wczoraj zostawił na całą noc otwarte okno. Szybko wstałem zamykając je i wróciłem na kanapę. Patrzyłem tępo w sufit, bo nie widziałem sensu iść już spać, gdyż za równą godzinę, większość mieszkańców dormu miała już na nogach. Jednak zanim się obejrzałem ponownie zasnąłem pod ciepłym kocem

Następnym razem zostałem obudzony przez coś bardzo przyjemnego... usta mojego ukochanego składające buziaka na moich i jego cichutki szept, mówiący "Miłego dnia, kochanie" . Następnie usłyszałem tylko dźwięk zamykanych drzwi. Podniosłem się do siadu, przecierając piąstką oczy i lekko ziewając. Po chwili wstałem i poszedłem po wodę i porcję witamin na śniadanie. W domu panowała głucha cisza, a myślałem, że tylko Jungkook i Jin wybyli. No cóż, reszta pewnie wybyła ciszej niż oni, albo wyszli wcześniej i zapakowali się do samochodu Jina zanim Jungkook mnie pocałował. Przerwałem jednak zaraz główkowanie nad tym i ruszyłem się przebrać na górę, a także postanowiłem sobie, że jakoś wykorzystam ten wolny czas bez martwiących się wiecznie o mnie przyjaciół. Zastanowiłem się nad rzeczami, których nigdy w życiu nie robiłem, a korzystając z okazji teraz bym mógł je wykonać. Dość długo się nad tym myślałem aż do głowy wpadł mi pewien pomysł...

Zszedłem szybko na dół, ubierając się do wyjścia z domu. Gdy zakluczyłem drzwi udałem się do miejsca, gdzie dawno nie byłem choć powinienem. Szedłem sobie dość wolnym, ale przyjemnym spacerem, oglądając po woli topniejący śnieg, gdyż wiosna zbliżała się dużymi krokami. Gdy wszedłem na teren miejsca, do którego właśnie chciałem się udać, to nawet na chwilę nie złapały mnie wątpliwości. W jednej chwili znalazłem się przed grobem mojego ojca. Wyciągnąłem, po drodze kupioną różę i położyłem na marmurowym bloku, po czym zacząłem rozmowę z moim nieżyjącym rodzicem:

- Witaj, tato... - rozpocząłem z westchnięciem. - Przepraszam, że przychodzę tutaj dopiero po szesnastu latach, ale mam nadzieję, że wiesz z jakiego powodu. Bardzo zraniłeś mnie odchodząc z tego świata, wiesz? Bardzo tęskniłem i w dalszym ciągu tęsknie za tobą i... niewybaczalne było dla mnie to, że mnie tak nagle zostawiłeś, chociaż miałeś wrócić... To od twojej śmierci moje życie zaczęło się komplikować, ale gdyby nie to, pewnie nie poznałbym mojej nowej rodziny i Jungkookiego. Nie wiem czy wiesz kto to, ale i tak ci powiem. Jest on moim narzeczonym, którego kocham najmocniej na całym świecie i oddałbym za niego własne szczęście i życie. Wiesz co jest zabawne? Kiedyś bardzo chciałem być taki jak ty. Byłeś moim wzorem. Lecz zamiast odziedziczyć po tobie wielkie i dobre serce, w którym mieściło się tyle miłości i czułości, dostałem coś co zaprzestanie pracy mojego serca. Jeżeli się na mnie nie obraziłeś i jesteś na bieżąco, to powinieneś wiedzieć, że od niedawna wiem, że umieram na to samo co ty i pewnie wiesz jak mi ciężko - wyznałem łamiącym głosem. - Historia lubi się powtarzać, co? Może niedługo będę leżał koło ciebie i spotkamy się tam u góry... – westchnąłem, wskazując palcem na niebo, na które spojrzałem. - Chciałbym ci podziękować za te wszystkie rady jakie mi dawałeś i za to, że zawsze byłeś ze mną i mnie kochałeś. Chciałem tu przyjść przed śmiercią i powiedzieć, że ci wybaczam tato. Dziękuje za wszystko i wybaczam... – przetarłem ręką oczy, które zaczęły mnie swędzieć przez wstrzymywane łzy i usiadłem na ławeczce przed grobem. Jedna łza spłynęła po moim policzku, której pozwoliłem spłynąć po mojej zamyślonej twarzy.

Siedziałem tak trochę i przypominałem sobie różne wydarzenia, które pamiętałem z ojcem i lekko się uśmiechałem. Gdy ostatni urywek wspomnień z moim tatą się skończył, zauważyłem, że zaczyna się ściemniać, więc wstałem i położyłem rękę na marmurowej płycie.

- Muszę już iść, przepraszam, ale jak zaraz nie znajdę się w domu, to podrzucą mnie psom na pożarcie – zaśmiałem się ciepło i cicho. - Nie wiem czy spotkamy się jeszcze za mojego życia, ale od tego zależy tylko wybór losu, więc do zobaczenia, tato, albo tu, albo w niebie - uśmiechnąłem się jeszcze raz i ruszyłem w kierunku wyjścia z cmentarza...

---------------------------------------------------------

Krótszy rozdział wyszedł, więc może ktoś chce dzisiaj jeszcze jeden? ^^

Kocham <3 

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro