Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 42 ~

Perspektywa Jimina: 

Po wyjściu Jungkooka, przytuliłem do siebie mocno Taehyunga, po czym zasiadłem do stołu i zjadłem trochę śniadania, żeby nie wymiotować, a następnie pożegnałem się z przyjaciółmi, idąc do łazienki, oczywiście  wcześniej ustalając z Tae, że zaczniemy lekcje podrywu jak mój narzeczony wróci ze szkoły.

Po przekroczeniu progu pomieszczenia, zakręciło mi się w głowie przez co opadłem ciężko na drzwi. Gdy świat przestał się kręcić powoli podszedłem do lustra i oparłem się obiema rękami na zlewie, ciężko oddychając ze spuszczoną głową. Po chwili wolno podniosłem twarz i spojrzałem znów na postać w lustrze. Na razie nie byłem aż tak blady by ludzie, którzy nie wiedzący o moim stanie mijając mnie nawet by nie pomyśleli, że mam raka, ale miało się to niedługo zmienić. Pewni już za parę dni będzie widać diametralną różnicę... Oderwałem się od zlewu i podszedłem do szafki z zamiarem wyciągnięcia z niej szczoteczki do zębów, ale nagle w moje oczy rzuciła się farba do włosów o odcieniu dość jasno szarym, którą niedawno kupił Jin z zamiarem przefarbowania się, ale odrzucił ten pomysł mówiąc, że woli być naturalny.

 Wyciągnąłem tubkę i przyjrzałem się jej. Podbiegłem jeszcze raz do lustra i stwierdziłem, że mój rudy kolorek na włosach i tak jest już wyblakły, więc szybko ściągnąłem górną partie ubrać i odkręciłem kurek z zimną wodą następnie wsadzając pod ciecz swoje jeszcze rude włosy. Otworzyłem pudełko z farbą do włosów i gdy wyciągnąłem w niego całą zawartość rzuciłem puste już pudełeczko do kosza. Spojrzałem jeszcze raz na siebie.

- I tak moje życie już się kończy, więc co mi szkodzi kolejna zmiana w nim...-  wyszeptałem cicho do siebie i zabrałem się za zmienianie koloru włosów. 

Gdy były już gotowe musiałem się wziąć za suszenie ich. Wytarłem je moim ręcznikiem by przestała kapać z nich woda, po czym wziąłem suszarkę do włosów, oczywiście je susząc. Po pięciu minutach poczułem, że są bardziej suche zawinąłem je w ręcznik... Przez pół godziny, robiąc codzienną toaletę, nie próbowałem nawet spojrzeć w lustro by przypadkiem nie zobaczyć nowego koloru włosów. Po tym czasie znów podszedłem do lustra i nie patrząc na nie ściągnąłem ręcznik z już suchymi włosami. Podniosłem nie pewnie głowę i zobaczyłem siebie w nowej odsłonie, która mi się nawet podobała.

  - Żegnaj rudy, witaj szary. - rzuciłem przez ramię, po czym wyszedłem z łazienki... 

Chłopaków nie było w dormie, czyli jak co poniedziałek albo poszli do pracy albo udali się na zakupy. Taehyunga też nie było, bo pewnie siedziałem za długo w pomieszczeniu, a chciał sobie coś kupić i pojechał z Jinem i Sugą, ale dzisiaj mu nie odpuszczę i jak wszyscy wrócą zabawimy się w " Jak zrobić z Tae, podrywacza" 

Udałem się z tą myślą do swojego pokoju i włączyłem komputer by sprawdzić parę rzeczy związanych z moją chorobą czyli "Ile czasu mi zostało zanim choroba wyniszczy mój cały organizm?" lub "Jakie są dalsze stopnie choroby?", ale także znalazła się strona "Jak przygotować najbliższych na swoją śmierć?"... 

Po przeczytaniu wszystkiego okazało się, że zajęło mi to dobre cztery godziny i nagle usłyszałem na dole szóstkę charakterystycznych głosów moich przyjaciół, którzy pewnie zgadali się i razem wrócili do domu. Wyłączyłem urządzenie i zmęczony wyszedłem z sypialni schodząc na dół ze spuszczoną głową i mruknięciem się witając, a gdy podniosłem głowę zauważyłem, że każdy z otwartą buzią i zdziwieniem wpatrywał się we mnie, tylko dlaczego... 

- A no tak... włosy -  pomyślałem i uśmiechnąłem się przelotnie.

- Wow, wf aż tak mnie wykończył, że mam zwidy? – szepnął Jungkook z otwartą buzią, a ktoś parsknął śmiechem na to co powiedział. - Wy też widzicie to co ja widzę?

- Właśnie się zastanawiam czy po drodze nikt nam nie wrzucił jakiegoś gazu do samochodu - odparł najstarszy Kim, wpatrując się w Jimina - A ty Jimin co nam powiesz?

- Pofarbowałem sobie włosy na inny kolor, więc nie macie zwid i nikt wam nic nie wrzucił do samochodu - zaśmiałem się i po daniu Kookiemu całusa w usta, usiadłem na kanapie w salonie.

- Ale... dlaczego się przefarbowałeś? – odezwał się Taehyung.

- A powiedz dlaczego nie? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie, wpatrując się w swoje ręce.

- Każdy człowiek potrzebuje zmian w życiu, TaeTae - zaśmiał się lekko Jungkook. - Ja też przecież zmieniłem fryzurę i nie żałuję do tej pory - wzruszył ramionami, siadając na kanapie i mnie obejmując.

- Jungkookie,mówi prawdę – westchnąłem. - Moje życie od wczoraj stało się inne, więc dlaczego włosy tez nie mogą? 

Mój narzeczony tylko westchnął na to co powiedziałem, a reszta przyjaciół chyba wolała się nie odzywać.

- Muszę powrócić do ćwiczeń i do biegania, nasza klasa niedługo startuje w zawodach, aja z moją kondycją jestem w ciemnej dupie. W skrócie mówiąc. - zwinnie zmienił temat najmłodszy.

- Wrócisz do biegania? – spytałem, wyłączając telewizor.

- No z tego co mówił w samochodzie to będzie brał udział w maratonie do tych zawodów – oznajmił Tae, siadając koło nas na kanapie. 

- To świetnie, kochanie! - ucieszyłem się. - Ale teraz Tae... trzeba się tobą zająć – wstałem z mebla i pociągnąłem przyjaciela do jadalni, gdzie posadziłem go na przeciwko siebie.

- Mam być zazdrosny?! – dobiegł nas krzyk Jungkooka z salonu.

- Może trochę! - odkrzyknąłem ukochanemu, troszeczkę się z nim drocząc.

- Zazdrosny Kook to zło Dżemin! Pamiętaj o tym! - krzyknął wystraszony Tae.

- Ta, jasne, pamiętam - prychnąłem pod nosem z kpiną.

- To pamiętaj - szepnął mi nagle Jungkook do ucha, że aż ze strachu podskoczyłem w miejscu przestraszony i spojrzałem na niego morderczym wzrokiem, za to on jak gdyby nigdy nic pocałował mnie w policzek, uśmiechnął się i oparł dłonie o moje ramię. - Co będziecie robić?

- Uczyć Taehyunga jak się podrywa gorzej ode mnie, ale lepiej od ciebie...- odparłem zaczepnie.

- Ojej... – wymruczał załamany Taehyung.

- Jesteś wredny - burknął. - Nie lubię cię już. Wychodzę - powiedział, odwracając się i wychodząc z kuchni.

- Okay, to będę ćwiczył podrywy na Taehyungu - westchnąłem teatralnie ze smutkiem. - Albo zawołam Yoongiego...

- Spróbuj tylko, to śpisz na kanapie i ja nie żartuję – odparł Jungkookie, wchodząc z powrotem do kuchni.

- Ale sam przyznaj kochanie, że twoja teoria podrywów opiera się na "Bolało jak spadłeś z nieba?", więc nie obrażaj się za prawdę – odparłem, patrząc na ukochanego.

- Nigdy nie użyłem tego tandetnego tekstu! - krzyknął oburzony. - Pogrążasz się. Dzisiaj śpisz sam. Albo jak ci zabraknie towarzystwa zawołaj sobie Yoongiego lub Tae – burknął niezadowolony.

- Dobrze, ale pomożesz mi czy nie? - spytałem beznamiętnie, w duchu śmiejąc się z reakcji narzeczonego.

- Tak, pomogę - mruknął. - Co mam robić?

- Będziesz udawał, że mnie nie znasz, a ja próbuję ciebie w sobie rozkochać, a Tae wzrokowo będzie robił notatki w głowie pamiętając, że płeć męską ma zamienić na damską - zwróciłem ostatnie zdania do przyjaciela i posłałem ukochanemu uśmieszek.

- Ale ta dziewczyna mnie zna, Jimin... Zresztą wy też ją znacie. - wywrócił oczami Alien.

- Na to też znajdę podryw - posłałem figlarny uśmiech przyjacielowi.

- Ouh, okay - pokiwał głową na znak, że zrozumiał.

- Okay, pierwszy podryw "Uczuciowy gapa" - wyciągnąłem z kieszeni telefon i usiadłem koło chłopaków, po chwili odrywając wzrok od telefonu ,zdezorientowany spoglądając na nich to na stolik i telefon - Bardzo was przepraszam... Zagapiłem się w telefon i pomyliłem stoliki, idiota ze mnie - Jungkook patrzył na mnie po czym powiedział "Masz rację, idiota z ciebie" i posłał mi cwany uśmieszek, a Tae wybuchnął śmiechem.- Jesteś bardzo wyszczekany – westchnąłem. - Chwile tutaj z wami zostanę, bo moi znajomi właśnie się śmieją z tego wypadku... No więc ten... Fajne włosy masz.. - zwróciłem się do Taehyunga, który udał, że się zarumienił by trochę po wnerwiać Kooka, ale po chwili położyłem rękę na udzie narzeczonego i spojrzałem na niego. - Strasznie cię przepraszam, nie powinienem naprawdę, bardzo mi przykro... - wymusiłem łzy w moich oczach. Jungkook, mimo iż chciał mi dopiec to, gdy zobaczył ten widok powiedział "Nic nie szkodzi" i posłał mi ciepły uśmiech. - No i w oto ten sposób wygląda podryw na " Uczuciowego gapę" - wstałem z triumfalnym uśmiechem.

- Dam ci radę, Tae, nie graj na czyichś uczuciach - uśmiechnął się do niego, a on sam spojrzałem się na mnie morderczym wzrokiem. - Teraz ja coś wam pokaże - powiedział, po czym wziął swój plecak i wyciągnął śniadanie, którego nie zjadł w szkole. - Uznajmy, że to jest twoje, Jimin - pokiwałem głową na znak, że rozumiem, a po tym wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił, spoglądając w wejściu na stół, przy którym siedziałem z Tae. Podszedł do stołu i zabrał mój „lunch".

- Hej, co ty robisz?! – krzyknąłem widząc, że wychodzi. - To mój lunch! - dodałem po chwili, a on się odwrócił.

- Skradłem ci lunch, teraz czas na serce! - również krzyknął, uśmiechając się w moim kierunku, a ja odwzajemnił to, kręcąc głową. - Proszę o brawa - ukłonił się, a Tae zaczął klaskać, śmiejąc się przy tym. - Tak szczerze, Tae, to bądź po prostu sobą, dziewczyny to lubią. Nie próbuj jakiś tekstów na podryw czy coś, tylko uhm, działaj pod wpływem chwili. Wyjdzie o wiele lepiej - puścił mu oczko i usiadł koło mnie przy stole, obejmując i całując lekko moje usta.

 Cóż poradzić. Powiedział prawdę. Już raz to przyznałem kiedy spał. Skradł mi serce, dlatego moje życie jest w jego rękach. Puściłem z uścisku Jungkooka, wstałem od stołu i podałem Tae rękę, którą niepewnie uścisnął tą własną. 

- Niestety mój królik ma racje, przyjacielu, ty nie masz tak dużo odwagi jak ja, więc po prostu bądź sobą, a jak ta dziewczyna cię wtedy odrzuci to znak, że najzwyczajniej w świecie nie jesteście sobie w żaden sposób pisani. No bo spójrz, mi się udało poderwać tego o to pana – wskazałem na narzeczonego ruchem głowy. - Nie podrywami, a wystarczyło by mnie ujrzał i wytrzymywał wszystkie przykrości, które kierowałem do niego. Teraz żałuje, ale przez to, że mimo częstego ranienia jego uczuć on mi wybaczył wiedziałem, iż musi mi być pisany. - powiedziałem z lekkim uśmiechem. - Gratuluje! Ukończyłeś mój kurs... - posłałem mu jeszcze przyjemny uśmiech i wyszedłem z jadalni.

- Nie mamy jajek jak ja teraz zrobię ten omlet na kolację?! – krzyknął zdesperowany Jin, gdy już miałem opuścić kuchnie, wchodząc do salonu. 

- Pójdę po nie. – rzuciłem przez ramię i wyszedłem z kuchni.

- Tonie jest najlepszy pomysł, Jimin – wybiegł za mną Jin z kuchni, łapiąc mnie za ramię przy wyjściu z dormu.

- Może i mam raka, ale to nie znaczy, że nie mogę udać się do sklepu za rogiem po głupie jajka, Jina –spojrzałem mu w oczy. - A poza tym niech ludzie podziwiają moją nową fryzurę - uśmiechnąłem się do niego i wyszedłem z dormu, wcześniej zabierając ze sobą tylko grubą czarną bluzę. 

--------------------------------------------------------

No to mamy kolejny rozdział

Mam nadzieję, że się podobał i ci którzy czytają wynagrodzą go gwiazdką i dadzą nam znać, ze podoba im się to ff

Do następnego, ludziki i zapraszam na collab, który pisze z xBTSx7                                                   na kanale FunnyAlienGirlfriend    

Tu okładka:

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro