Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 40 ~ (+18)



- Co tam się stało? – Jungkook zapytał zszokowany, gdy Namjoon wrócił z ich sypialni. – Słyszeliśmy krzyki...

Starszy tylko spojrzał się na niego zrezygnowanym wzrokiem i ruszył do kuchni z zamiarem sięgnięcia po jakiś alkohol, żeby się uspokoić, ale Jin powstrzymał go przed tym. Był wielkim przeciwnikiem wszelkich używek, dlatego jego reakcja była zrozumiała. Martwił się o swojego męża i nie chciał, żeby zapijał zdenerwowania.

Najmłodszy z nich wszystkich zwrócił swój wzrok ku Taehyungowi i Yoongiemu z niemym pytaniem, czy aby powinien pójść do swojego narzeczonego, a oni potwierdzili jego przypuszczenia przez co Jeon ciężko przełknął ślinę i zebrał w sobie odwagę by pójść na górę.

Gdy wszedł do sypialni, nie napotkał tam Jimina, więc postanowił wejść do łazienki z nadzieją, że właśnie tam się znajduje. Wiedział, że ukochany na pewno się zmartwił jego nagłym omdleniem, ale co sam mógł poradzić? Emocje przerosły jego ciało przez co stało się to co się stało. Miał okropny żal do losu za każdą wyrządzoną w ich kierunku krzywdę. Zdawał sobie sprawę, że to nie koniec, ale początek.

Postawił swoje pierwsze niepewne kroki, rozglądając się przy tym po pomieszczeniu, ale nie zauważył tam Jimina. Zmartwił się jego nieobecnością w obydwu miejscach bo to były raczej jedyne do których mógł w tamtej chwili iść. W momencie kiedy chciał wyjść z łazienki, jego wzrok utkwił w małym papierku, który leżał tuż białej wanny. Podszedł bliżej z zamiarem podniesienia go i wyrzucenia do kosza, ale spojrzał się do środka armatury, zauważając ruszające się rude włosy Jimina. Jego serce objął strach oraz przerażenie, dlatego czym prędzej wydostał ukochanego spod wody, a on od razu zaczął się nią krztusić.

- Spokojnie, Jiminnie – westchnął Jungkook, patrząc na niego ze zmartwieniem.

Ten spojrzał się na niego z wyraźnym smutkiem w jego oczach, które młodszy uważał za najpiękniejsze na całym świecie. Nawet w takiej sytuacji.

- Nic nie mów – dodał, kucając koło wanny.

Chłopak podniósł papierek, ale gdy go obrócił okazał się być ich wspólnym... to znaczy już tylko jego zdjęciem. Spojrzał się na niego ze zrezygnowaniem.

- Czemu to zrobiłeś? – zapytał, wskazując na skrawek zdjęcia. Jimin wzruszył ramionami i odchylił głowę, a młodszy odwrócił się w stronę drzwi, zauważając tam zapalniczkę. Wstał powoli z kafelek, podniósł ją i z powrotem usiadł koło wanny. Przez jakiś czas obracał ją w dłoni, a następnie podpalił drugą część zdjęcia. Patrzył z małym uśmiechem jak powoli każdy najmniejszy kawałek zdjęcia spala się. Jimin próbował mu przeszkodzić i zgasić ogień, ale on położył się na podłodze i obserwował kątem oka reakcję narzeczonego. - Niedługo zniknę jak tutaj na tym zdjęciu. Zostawię moich najlepszych przyjaciół. Nie sądzisz, że to trochę egoistyczne? – zapytał, patrząc intensywnie na rudowłosego.

- Związałeś się z najbardziej egoistycznym chłopakiem na tej ziemi - odpowiedział cicho. - Myślisz, że jestem jebanym egoistą, ale ja o tym wiem i się przyznaję, dlatego teraz dam wam prawo do pożegnania się ze mną jak na jebanego egoistę przystało... - ostatnie słowa wymamrotał, ponownie zanurzając się w wodzie i znów po chwili znajdując się na powierzchni cieczy, leżąc w niej z zamkniętymi oczami.

Jungkook westchnął bezradnie, patrząc na poczynania swojego narzeczonego. Nie mógł uwierzyć w te bzdurstwa, które opowiadał. Przecież on tak wcale nie myślał. To Jimin sobie coś wymyślał. Szybko podniósł się ze swojego miejsca i wydostał go z wody, żeby przypadkiem nie doszło do jakiejś tragedii.

- Jimin, ale ja nic nie wspomniałem o tobie. Mówiłem o sobie. Głuchy jesteś? – zaśmiał się lekko. - Nie nazwałem i nigdy tak o tobie nie pomyślałem i nie pomyślę.

Ukochany młodszego jakby nie chciał uwierzyć w jego słowa, mówiąc, że na pewno zmienił zdanie, o ile już tego nie zrobił i ponownie schował się pod osłoną już nieco zimnawej wody. Czuł wielką ochotę, żeby zostać w samotności, ale z drugiej strony w każdej sekundzie potrzebował Jungkooka. Był zagubiony.

Kook wywrócił oczami i tym razem nie próbował go wydostać, lecz wszedł również do wanny i się zanurzył. Z kogoś perspektywy, mogłoby wyglądać to co najmniej dziwnie i dwuznacznie, ale on go jak normalniej w świecie pocałował. Pocałował go z uczuciem, ale Jimin z początku stawiał opór i nie chciał odwzajemnić tego gestu co trochę poruszyło serce Jeona. W tym niedobrym sensie. Jednak dla jego uciechy, starszy oddał pocałunek po dłuższej chwili, pieszcząc wargi chłopaka dwa razy mocniej niż się tego spodziewał. Całowali się przez jakiś czas, lecz w końcu musieli się wynurzyć, bo zabrakło im powietrza. Jungkook uśmiechnął się szeroko, kiedy zobaczył jego zdezorientowaną minę swojego narzeczonego.

- I jak tu pojąć Jeon Jungkooka, co? - Jimin zaśmiał się lekko, patrząc na partnera z miłością w oczach. - Nie sądziłem, że mój ukochany czyścioszek wejdzie do jednej wanny z drugą osobą do tego w ubraniach... – wyznał, posyłając smutny uśmiech chłopakowi przez który serce młodszego zabiło w szybszym tempie. - Pan nie przestaje mnie zadziwiać panie Jeon.

- Pan Park również nie może przestać mnie zadziwiać, wie pan? - uśmiechnął się do niego, pocałował w policzek, a następnie ściągnął ze swojego ciała koszulkę oraz spodnie, które wyrzucił poza wannę i usiadł po jej drugiej stronie, nie mogąc przestać się uśmiechać. - Możesz mnie uznać za dziwaka, ale naprawdę teraz czuję się szczęśliwy – zagryzł wargę z radości, która wypełniała jego całe ciało. - Pamiętasz, co mi napisałeś kiedyś? Przypomniałem sobie. To było piękne. Pamiętam dobrze jak czułem się dumny i nie wiem.. taki pełen radości i innych pozytywnych emocji. Napisałeś mi, że mamy się nienawidzić za małe rzeczy i kochać za te ważniejsze... Tak, kocham to i będę to pamiętać. Chociaż z moją pamięcią jest słabo – z ust chłopaka wyleciał śmiech, który Jimin tak bardzo kochał i chciał go słyszeć do końca swoich dni. - Ale to zapamiętam, na pewno.

- Napisałem to co w dalszym ciągu czuję... nienawidzę cię, wrogu mojego rozsądku, ale kocham cię, panie mojego serca – rudowłosy starał się wczuć w nastrój, który stworzył jego ukochany. W końcu jak miał odejść, nie chciał trwać w burzliwej atmosferze, która ostatnimi czasy często im towarzyszyła. - Pamiętasz co napisałem ci o moim sercu? Nadal jest oddane w twoje ręce, kochanie...

- Lubię być wrogiem twojego rozsądku – Jungkook uśmiechnął się szeroko na słowa swojego narzeczonego. – Chociaż nie brzmi to zbyt dobrze, ale kto by się tym przejmował – wzruszył swoimi smukłymi, a w tamtym momencie nagimi ramionami. – Jimin, kocham cię, wiesz o tym?

Chłopak tylko przytaknął, mówiąc zaraz to samo młodszemu. Oświadczył, że jego miłość jest cenniejsza od wszystkich pieniędzy tego świata, z czym Kookie mógł się niezbyt skromnie zgodzić. To jak kochał swojego narzeczonego z niewyobrażalną siłą przerastało ich wspólne najśmielsze oczekiwania. Tak samo zresztą było z Jiminem. Mimo że jego pesymistyczna strona jednak przeważała dzięki ukochanemu pojawiała się ta iskierka nadziei, że wszystko będzie w porządku.

Jungkook uśmiechnął się jeszcze szerzej, słysząc te słowa, bo choć wiedział, że nawet jeśli Jimin okłamałby go w innych sprawach, w tej nigdy nie skłamie. Nigdy.

- Cieszę się, szczeniaczku – zaśmiał się głośno wprost w szyję chłopaka, owiewając swoim ciepłym oddechem jej skórę przez co starszy niezauważalnie zadrżał. Tak działali na siebie. – Nie mogę bez ciebie żyć jak królik bez marchewki.

- Ja też, mój malutki, słodki króliczku – Jimin parsknął śmiechem przez jego ciekawe, ale jakże prawdziwe porównanie. – Ja nie mogę żyć bez ciebie jak moja marchewka bez zamoczenia w tobie – on również się zaśmiał głośno przez co Jungkook odepchnął go żartobliwie od siebie.

- To jest okropne, że tak w głupi sposób potrafisz wzbudzić u mnie tyle emocji – jego twarz przyozdobił szkarłatny rumieniec, a wzrok zwrócił się w drugą stronę.

- Mój króliczek się zawstydził? – spytał dziecięcym głosikiem, będąc rozczulonym jego reakcją. – Zachowujesz się jakbyśmy jeszcze tego nie robili, a udało nam się zaliczyć szybki numerek na stole w jadalni na którym dzisiaj wszyscy jedli śniadanie – nie mógł powstrzymać rozbawienia w tonie swojego głosu.

- Przestań mnie zawstydzać! – krzyknął czarnowłosy i spalił jeszcze większego buraka, czując jak jego serce galopuje w szybkim tempie. – Dobrze wiesz jak działają na mnie takie teksty.

- A ty dobrze sobie zdajesz sprawę z tego, że kocham jak się rumienisz, maluszku – Jimin wyszeptał prowokująco do ucha swojego ukochanego, a ten go skomplementował, mówiąc, że jest wspaniały. – A ty jak zwykle niegrzeczny... - nie zmienił tonu swojego głosu przez co Jungkookie nie wytrzymał i spomiędzy jego kuszących (tak jak uważał starszy) warg wyleciał cichutki jęk, ale rudowłosy nie pozwolił mu się tym cieszyć, ponieważ oderwał się od ciała swojego ukochanego, wychodząc szybko z wanny. – No już, maluszku – pośpieszył go. – Wychodzimy z wody, bo się przeziębisz – wytłumaczył, spotykając się z miną niezadowolenia ze strony Jungkooka.

Młodszy naprawdę nie lubił tych momentów kiedy Jimin tak okrutnie się z nim bawił. W łatwy sposób go pobudzał, a potem chciał zostawić. Nie mógł go nazwać zwyrodnialcem, ale to naprawdę było nie w porządku.

Westchnął, udając obrażonego oraz czekając aż Jimin się pochyli. Zawsze próbował go jakoś udobruchać i przeprosić po jego wyskoku, więc kiedy to zrobił, chłopak wciągnął go do wanny, całując go mocno oraz przegryzając jedną z jego warg.

- Tak łatwo nie dam ci uciec.

Starszego zdziwiło jego posunięcie, bo kiedy odmawiałem zbliżeń (co swoją drogą, zdarzało się bardzo rzadko) to zawsze odpuszczał, więc musiało Kookowi naprawdę brakować bliskości swojego narzeczonego... Jak on wytrzyma beze mnie gdy zniknę... Dość! Teraz nie o tym, Jimin! Zajmij się Jungkookiem, który cię aktualnie pragnie i to w wannie!

- Jak sobie życzysz kochanie – mruknął, wpijając się mocniej w jego miękkie wargi, które pożądały tylko Jimina.

Z każdą chwilą pragnęli siebie coraz bardziej. Nie zwracali uwagę na temperaturę wody, która stała się już zimna, ale odczuwali tylko gorąc. Byli spragnieni swojego dotyku, swoich ciał. Podczas takiego zbliżenia, zapomnieli o wszelkich troskach, które ich aktualnie martwiły. Patrzyli na siebie z wielką miłością, pożądaniem i radością. Kiedy połączyli się w jedność, oboje westchnęli z ulgą. Brakowało im ich wspólnych intymnych momentów.

- Jimin – młodszy z dwójki kochanków jęknął głośno, w momencie, gdy przyjemność, którą mu dostarczał, była zbyt wielka, nawet w pewien sposób rozsadzała jego umysł. Byłem pod jego kontrolą. A on pod moją i nikt nie miał prawa tego zniszczyć. - Jiminnie, j-ja.. - wystękał, kiedy był już bardzo bliska osiągnięcia szczytu.

Niedługą chwilę potem, jego narzeczony opadł na ciało chłopaka z uśmiechem na ustach. Oboje dyszeli, a ich serca galopowały z niemałą prędkością. Kookie odchylił głowę i westchnął, a po chwili poczuł lekki pocałunek na szyi, przez który się uśmiechnął błogo. Korzystali ze swojego towarzystwa jak najwięcej.

W tej samej chwili, gdy oboje kochanków przeżywali cudowne chwile, jeden chłopak z paczki przyjaciół Hoseok, postanowił sprawdzić co się dzieje z młodszym od siebie, ponieważ ten długo nie wracał chociaż miał tylko porozmawiać ze swoim narzeczonym. Gdy otworzył cicho drzwi, zauważył go w stanie wielkiej rozkoszy, którą dostarczał mu oczywiście nikt inny jak Jimin, ale ten go nie zauważył, bo pieścił swoimi ustami zanurzony tors Jungkooka. Odchylał głowę i przegryzał wargę, na co czarnowłosy zrobił wielkie oczy. Nie wierzył w szczęście jakie go spotkało, ale też przeklinał w myślach młodszego za bycie tak niemożliwie seksownym i uroczym za jednym razem. Tak jak się tego spodziewał już po krótkim czasie, poczuł jak w jego spodniach tworzy się problem, więc czym prędzej stamtąd wyszedł, ale o wiele ciszej niż nawet wszedł, chociaż nie wiadomo czy to byłoby nawet możliwe.

- Kocham cię – odparł Jimin, ciężko dysząc. – Kocham i zawsze będę...

Jimin wyciągnął z wanny zmęczonego ukochanego, który zasnął po chwili w jego ramionach, zanosząc go do ich wspólnej sypialni. Okrył go szczelnie kołdrą by nie zamarzł i przy okazji się przeziębił co nie było potrzebne nikomu. Nadal nagi podszedł do szafy, z której wyciągnął szare dresowe spodnie i bluzkę z długim rękawem w czarno-białe wąskie paski. Ubrany wrócił do łazienki z zamiarem posprzątania ich mokrych rzeczy, które następnie wrzucił do kosza napranie. Wypuścił z wanny brudną wodę i posprzątał tam trochę, nie czując w ogóle zmęczenia. Gdy skończyły mu się wszystkie dostępne prace do wykonania,wrócił do sypialni, od razu podchodząc do okna. Ostrożnie usiadł na parapecie i patrzył się na granatowe niebo, na którym widniały piękne, lśniące, liczne gwiazdy oraz w ich centrum - księżyc w pełni. Patrząc na ten piękny widok z załzawionymi oczami wyszeptał tylko jedną prośbę do centralnego punktu. "Gdy ja zniknę, niech tak piękny widok chociaż raz wywoła uśmiech na jego słodkiej twarzyczce." Spojrzał na ukochanego przytulonego do poduszki z uśmiechem i dodał: "Bo jak to on powiedział, gdy ja się uśmiechnę to urodzi się jeden króliczek, a gdy on się uśmiecha, uśmiecham się i ja..." Uśmiechnął się, nadal patrząc na swoją miłość. Po chwili wstał i położył się koło niego całując lekko główkę chłopaka i przytulając do siebie jego ciało, co młodszy natychmiast odwzajemnił, mlaskając pod nosem. Po godzinie rozmyślania nad tym jak od teraz będzie wyglądało życie z potwierdzoną chorobą usnął i... tym razem spał spokojnie, bez koszmarów, bo wiedział na czym stoi i co zrobić by wygrać grę, którą nazywa się życiem...


wspaniali są razem, prawda?
aish, szkoda, że to jeszcze nie koniec dram:))

zapraszamy jutro na kolejny rozdzialik ^^






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro