~ 39 ~
- Jungkook... miło cię widzieć wśród żywych - uśmiechnął się do chłopaka Jin po tym jak odzyskał przytomność.
- No, uhm, też was miło widzieć - uśmiechnął się słabo Kook. - Może ktoś mi podać wody? - westchnął i oblizał wargi, czując susze w gardle, a zaraz po tym Taehyung wstał z fotele i przyniósł chłopakowi szklankę, zimnej, niegazowanej wody. - Dziękuję, Tae. Przepraszam, że was nastraszyłem...
- Spokojnie, my też prawie straciliśmy przytomność po jego słowach. - oznajmił Jin.
- Uhm, a gdzie jest Jimin? - zapytał niepewnie najmłodszy.
- Po tym jak zemdlałeś, Namjoon zabrał Jimina na górę i próbuje go uspokoić... - odpowiedział Taehyung, posyłając chłopakowi ciepły, a zarazem ciężki uśmiech.
- Nie powinienem na razie tam wchodzić, co? - ponownie się zapytał, a reszta niepewnie pokiwała głowami. Dlatego narzeczony Jimina westchnął i opadł z powrotem głową na kanapę.
Tymczasem u góry...
- Dla-dlaczego on stracił przytomność? - zapytał wstrząśnięty Jimin.
- Dużo przepłakał, Jimin - wzdychnął Namjoon. - Ciągły stres, brak wypoczynku, sprawiło, że no cóż, stracił tą przytomność... Przepraszam, że mówię tak, ale nie mogę i nie potrafię cię okłamywać.
- Muszę wa- wam jakoś przekazać, ż-że odejdę niedługo... Wolę byście nie żyli w nadziei, iż mogę zmienić zdanie... Jungkookie, powinien najlepiej zapomnieć o tym uczuciu, którym mnie darzy, dlatego staram się, b-by mnie znienawidził... w każdy możliwy sposób... - mówił cicho jakby, ktoś poszarpał jego struny głosowe.
- Nie postępujesz odpowiednio, on potrzebuję ciebie, a ty potrzebujesz jego... I nawet nie waż się przerywać, bo wiesz, że mam rację - powiedział stanowczo, kiedy zobaczył, że Jimin otwiera buzię, aby coś powiedzieć. - Potrzebujecie siebie nawzajem. Ty jesteś jego każdym kolejnym oddechem, widać to po was - uśmiechnął się słabo starszy. - Jesteście dla siebie stworzeni,nie możesz mu tego zrobić.
- Zobaczysz, że po mojej śmierci nauczy się oddychać samodzielnie... Tylko musicie spróbować go przypilnować by nie przestał w ogóle oddychać - jego ton głosu był podwyższony co świadczy o tym, że wymyślił te słowa przed chwilą. - Znajdzie w końcu inną osobę na moje miejsce... może nawet już znalazł... wypiera się tego, iż może ponownie się zakochać, ale ja wiem, że jego duże serce będzie nadal potrafiło kochać po mojej śmierci. On jest lepszy ode mnie Namjoon. Jest najwspanialszą istota na ziemi, a ludzie takie istoty kochają... Może to właśnie Hoseok jest, jest.... jest - nie dał rady wypowiedzieć tych dwóch słów "jemu pisany", bo nie chciał brać na swoje barki faktu, że rozkochał w sobie osobę przeznaczoną swojemu przyjacielowi.
- Nie,Hoseok nie jest. Nikt kurwa, dla niego nie jest lepszy od ciebie, zrozum to, chłopie. Nie zarzucaj Jungkookowi, że ma kogoś innego, bo tego nie zrobił. Nie znalazł sobie nikogo innego, nie zamierza. On cię kocha! Chłopie, czy ty masz coś z głową, że nie możesz tego zrozumieć?! Daje Ci tyle miłości, zgodził się być twój do końca życia! Czy to nie jest wystarczający dowód, że on cię kocha i nie zamierza być nikogo innego?! - podniósł głos Kim.
- ALE CO MAM ZROBIĆ INNEGO, CO?! PO MOJEJ ŚMIERCI BĘDZIE MUSIAŁ PRZYJĄĆ DO WIADOMOŚCI, ŻE JUŻ NIGDY NIE BĘDZIE MÓJ, ALE JA NA ZAWSZE POZOSTANĘ JEGO! BO MARTWY CZŁOWIEK DRUGI RAZ ZAKOCHAĆ SIĘ NIE MOŻE, LECZ NAWET GDYBYM ŻYŁ BYŁOBY TO NIE MOŻLIWE... Tylko Jungkook był zdolny obdarzyć uczuciem chłopaka, wiedząc co przeszedł w życiu. Dlatego, gdy go stracę umrę szybciej...- powiedział patrząc mu z powagą w oczy.
- TO, ŻE PRZEŻYŁEŚ WIĘCEJ, NIE CZYNI Z CIEBIE GORSZEGO CZŁOWIEKA! WRĘCZ PRZECIWNIE, POKAZUJĘ TO, ŻE MOŻESZ PRZEŻYĆ NAJWIĘKSZE GÓWNO NASRANE PRZEZ LOS! WIESZ CO JEST NAJGORSZE?! ŻE TY NIE ZDAJESZ SOBIE Z TEGO SPRAWY! JESTEŚ NAJSILNIEJSZYM CZŁOWIEKIEM, JAKIEGOKOLWIEK POZNAŁEM! ZROZUM WRESZCIE TO, ŻE JUNGKOOK NIE ZWRACA UWAGI NA TWOJE WADY, BO SKUPIA SIĘ NA TYM CO JEST W TOBIE POZYTYWNE! UZUPEŁNIACIE SIEBIE NAWZAJEM! TO JEST MIŁOŚĆ, DUPKU! A MIŁOŚĆ WYGRA WSZYSTKO! - nawrzeszczał na niego zdenerwowany. - ON ZAWSZE BĘDZIE TWÓJ, BEZ WZGLĘDU NA TO CO SIĘ STANIE! NIE ZAUWAŻYŁEŚ, ŻE ZAWSZE STOI PRZED TOBĄ MUREM I ZAWSZE ON OBWINIA SIĘ ZA WSZYSTKO CO SIĘ STAŁO ZŁEGO?! ON CIĘ CHOLERNIE KOCHA! ODDAŁBY WSZYSTKO ZA CIEBIE, BYLEBYŚ BYŁ SZCZĘŚLIWY! ZROZUM TO!
Jimin spojrzał na niego i pokręcił głową przeciwstawiając się słowom przyjaciela. Wywrócony już kompletnie z równowagi Namjoon wyszedł z pokoju chłopaka trzaskając drzwiami. Jimin nadal trwający przy swoim, wstał z rogu łóżka i udał się do łazienki, którą na całe szczęście miał w pokoju jako jedyny z domowników, ale rzadko jej używał, bo wolał brać szybkie prysznice. Nalał sobie do pełna wanny, ściągnął rozpinaną bluzę, którą rzucił na ramię wanny, następnie sprawdzając kieszenie spodni czy niema tam nic cennego. Znalazł tam tylko zdjęcie przedstawiające jego i Jungkooka, które zacisnął w ręce. Wszedł do wody, ubrany w białą bluzkę i jasne jeansy, zanurzając się całym ciałem. Po chwili wziął znalezione zdjęcie i wyciągnął z podniesionej bluzy zapalniczkę, po czym znów wyrzucił ubranie tym razem w zakamarek pomieszczenia. Podpalił zdjęcie zgaszając je dopiero, gdy jego postać się wypaliła mówiący przy tym "Niedługo zniknę jak na tym zdjęciu, kochanie, ale nigdy nie zostawię cię samego, obiecuję" i wyrzucił zdjęcie na kafelki podłogi, koło porcelanowej wanny. Nie mający już na nic siły, zanurzył się w cieczy, próbując zapomnieć o bólu i cierpieniu, nie tylko jego, ale i całego dormu...
--------------------------------------------------
Dobrzem, poszło >.<
Nie zabijajcie za motyw z końcówki Run i ogólnie I need u xDDDD
Wyszło okay tak ogólnie?
Dziękuję za followy, gwiazdki i komy kocham ~ <3
Do następnego, ludziki ^*^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro