Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 38 ~

Po powrocie blondyna do salonu znów przyjaciele zaczęli temat Jungkooka i Jimina. Nie oszczędzał się jednak chłopak w posyłaniu Hoseokowi morderczych spojrzeń. W trakcie narady wszyscy jednogłośnie postanowili, że Jin powinien iść pogadać z najmłodszym, jakoż był tutaj najstarszy, a Tae, który zaraz po Jiminie był najbliżej z Jungkookiem, sam nie trzymał się najlepiej, dlatego woleli nie ryzykować płaczem i depresją obydwóch chłopaków.

Jin niepewnie udał się na schody, zostawiając swoją patelnię w salonie, żeby nie wystraszyć młodszego. Przez drzwi do pokoju najmłodszych z dormu, usłyszał stłumione przez poduszkę płacz. Otworzył cicho drzwi i zaraz podszedł pewniej do chłopaka, wiedząc, że musi mu pomóc, albo chociaż przy nim być. Usiadł delikatnie na łóżku i pogłaskał Jeona po głowie.

- Jungkookie wiem, że to trudne i nie możesz się pogodzić z jego decyzją, ale... - przerwał, gdy młodszy szybko oderwał się od poduszki i wtulił w dormowego rodzica. Mówiąc starszemu cicho że nie może stracić Jimina. -  Proszę cię nie płacz... To ciężka sytuacja, nie tylko dla ciebie, dla każdego z nas. Jimin jest członkiem naszej rodzinnej nie rodziny i  wszystkim nam jest trudno pogodzić się z jego decyzją, ale żeby mu pomóc musimy dojść do tego w czym leży problem.... - wyszeptał oddając uścisk młodszego, ale nie udało mu się zatamować paru łezek, które wypłynęły z jego oczu.

- Ja wiem, że o-on chcę, że-żebyśmy go zap-pamiętali szczęśliwego, al-le przecież j-jest szansa, że wyzdr-rowieje - wychlipał Jungkook, mocniej przytulając się do Jina. - Cz-czemu on n-nas przekreśla? N-nasze wspólne ż-życie.. Przecież m-my mamy wziąć ślub - zaszlochał jeszcze głośniej.

- Wiem, mały, kochasz go tak samo jak ja Namjoona i nie wyobrażasz sobie życia bez niego, ale posłuchaj  - podniósł jego głowę do góry. -  Nie powinieneś  w razie jego śmierci - puknął trzy razy o stół. -  odpukać,  odbierać sobie życia. Masz jeszcze nas rozumiesz. Jesteśmy i zawsze będziemy przy tobie, więc nie rób nic głupiego... Może przyjdziesz do nas na dół i wysłuchasz naszych teorii, które mogą pomóc w namówieniu Jimina do zmiany swojej decyzji?

- D-dobrze - westchnął, przecierając oczy i policzki, żeby pozbyć się łez. - Pójdę z-z tobą..

  Razem udali się na dół. Przyjaciele powiedzieli młodszemu o swoich teoriach, które wymyślili, gdy go nie było. Chłopak strasznie cierpiał i zbytnio nie był przekonany do ich słów. Słuchał ich nieprzytomnie do czasu, gdy nagle na schodach wszyscy usłyszeli głośny stukot butów. Jimin bez życia z nich schodził i obrał kierunek drzwi wyjściowych do ogrodu. Widać było, że dużo płakał. No, a kto by nie płakał wiedząc, że jest śmiertelnie chory i może czekać go śmierć. Tym bardziej taki Jimin, który już przybił gwóźdź do trumny, a jego rodzina z całych swoich sił starała się go wyciągnąć. 

Kiedy chłopak znalazł się przy drzwiach i nie wychodził na zewnątrz tylko patrzył się tępo na ogród za szklanymi drzwiami przyjaciele patrzyli się na niego z niezrozumieniem w oczach. Jungkook za to miał w nich dodatkowo przerażenie i ogromny smutek, który też objawił się w jego łzach, które wolno ciekły po jego policzkach. Wszyscy się bali, że Jimin zaraz powie coś niemoralnego i niestety ich przypuszczenia w pewnym sensie się potwierdziły...

- Te drzwi są jak granica.... Granica, która dzieli mnie od innego miejsca. Może lepszego, może gorszego. Chciałbym, żebyście uwierzyli, iż nie chce jeszcze odchodzić i was opuścić - mówił cicho, ale na tyle głośno by wszyscy w pomieszczeniu go słyszeli i oparł się lewą ręką o przezroczystą framugę, jakby miał się zaraz przewrócić. -  Ale nie mogę, zrobić tego samego co mój ojciec... Poddać się operacji i nie wyjść z niej żywym, zostawiając ukochane osoby, bez żadnego "Pamiętajcie, że mimo wszystko będę przy was i obiecuję, że zawsze będę was chronił", nawet bez głupiego cichego "Kocham was", po prostu odejść i nic nie móc zrobić by wrócić, ponieważ umarł prawie nieprzytomny, przez za mocne leki na stole operacyjnym... Wygram tą walkę w inny sposób niż chcecie... Na swój sposób... Wygram wiedząc, że jesteście szczęśliwi i postaracie się pamiętać o mnie... Czy to tak aż wiele byście mnie zrozumieli? Niedługo otworzę wrota do innego świata tak jak teraz - przesunął drzwi w bok, a chłodny wiatr zaczął dmuchać w jego drętwą twarz. -  I nie ważne jak bardzo będziecie chcieli bym został, odejdę... - powiedział próbując chcieć przejść przez framugę, lecz chwilę później, wycofał się,  zamknął szklane drzwi i opadł na kolana. -  Więc chce zostać przy was, dopóki choroba mnie jeszcze do końca nie wyniszczy  - zaczął szlochać. - Kocham was wszystkich, dlatego muszę to zrobić...

  Po tym co powiedział Jimin, Jungkook zaczął szlochać głośniej niż kiedykolwiek i trząść się, jakby było mu strasznie zimno. Te słowa dobiły go tak mocno, że wstał i próbował podejść do Jimina, chcąc powiedzieć, że kocha go, ale zakręciło mu się w głowie i upadł na podłogę. Słyszał wszystko, ale nic nie widział. W tamtej chwili myślał, że umrze. Raczej nie myślał, ale liczył na to...

--------------------------------------------------

Dobra ^^ Jest rozdzialik ^.^ Teraz czekajcie tylko za następnym tak jak obiecałam

Na pewno do 23- 23:30 się pojawi xDDD

Kocham was i mam nadzieję, ze podoba się ten  collab

Do następnego, ludziki ^*^


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro