~ 25 ~
Perspektywa Jimina:
Od wyjścia Jungkooka i Yoongiego, miałem ochotę wyskoczyć ze szpitalnego okna wprost na jakieś ostre kolce. Ja naprawdę wszystko rozumiałem, ale żeby proponować mi pomoc w toalecie to gruba przesada, jednak nie wypisywałem do Kooka, bo w końcu miał przestać się mną przejmować i po prostu rozerwać się w tym wspaniałym mieście. Po czasie zirytowany zachowaniem rówieśnika i najstarszego z dormu, wydarłem się na nich, że mają się ode mnie trochę odsunąć, za co prawie oberwałem z patelni od Jina. Na szczęście powstrzymał go Taehyung, który przypomniał Jinowi, gdzie jesteśmy i jakie skutki może mieć całe to zajście. Dziękowałem przyjacielowi, do czasu aż mój narzeczony wraz z leniem nie znaleźli się z powrotem na sali. Moje serce zabiło szybciej widząc ukochanego, a dodatkowo przyspieszyło swoje obroty widząc nową fryzurkę mojego słodziaka. Komplementy kierowane właśnie do niego samoistnie wychodziły z moich ust. Mój króliczek strasznie się przez to rumienił, a dopiero jak nasi przyjaciele postanowili wrócić do hotelu, gdyż poprosiłem by Jungkook dzisiaj również został, młodszy dopiero wtedy mnie pocałował i podziękował za komplementy. Korzystałem z chwili, ponieważ zaraz miałem zacząć nieprzyjemny dla nas obu temat. Właśnie to było głównym powodem zatrzymania go jeszcze dzisiaj przy sobie.
- Skarbie, nie chce psuć tej chwili, ale musimy o czymś pogadać - westchnąłem, robiąc mu miejsce obok mnie na łóżku, żeby mógł wygodnie koło mnie usiąść.
- Jasne, a o czym? - lekko się zaniepokoił, ale z całych sił starał się nie panikować.
- Jutro jest nasz lot powrotny do Seulu. - rozpocząłem, lecz młodszy tylko wyczekująco na mnie spojrzał.
- I co w związku z tym? - spytał zaciekawiony.
- Myślę, że razem z chłopakami powinieneś wrócić do Korei - wytłumaczyłem, patrząc mu w oczy - Ja się stąd nie ruszę, a kończą się ferie i musisz wracać do szkoły.
- Nie. Zostanę tutaj z tobą. - odparł stanowczo - Nie ma szans, żebym cię tutaj zostawił.
- Kochanie, nie powinieneś opuszczać szkoły. Nie chce byś powtarzał przeze mnie klasę, mimo tego, że uczysz się dobrze tym bardziej, iż to ostatnia klasa. - ułożyłem dłoń na jego policzku - Czuje się dużo lepiej, kochanie, a pewnie jeszcze tylko parę dni tu pobędę i się zobaczymy. Jak poprosimy to Yoongi ze mną zostanie.
- Ale ja nie chcę. - burknął niczym małe dziecko.
- Kocham cię, Kookie, ale musisz wrócić, zrozum to. - musnąłem ustami jego słodki nosek - Nie powinieneś robić sobie zaległości, bo potem będziesz miał problem z ich nadrabianiem. Proszę, zgódź się bo nie chce byśmy wyleciał ze mną pokłócony.
- Eh, dobra... - mruknął - Muszę wrócić, wiem. Ale tak nie chcę cię zostawiać.
- Obiecuję, króliczku, że będziemy w stałym kontakcie - uśmiechnąłem się lekko - Kocham cię, maluchu, a teraz podasz mi telefon? Zadzwonię do chłopaków by cię spakowali i po ciebie jutro podjechali.
- Okay - uśmiechnął się słabo, podając mi telefon, lecz widząc jego smutek, napisałem do przyjaciół tylko wiadomość z informacjami i przytuliłem ukochanego, wcześniej odkładając telefon.
- Skarbie, nie smuć się - zacząłem lekko go kołysać w ramionach. - Będziesz spał ze mną, dobrze?
- Mhm - uspokoił się dzięki mnie - Będę.
- Mój pożeracz Jiminowego serca - oderwałem się od młodszego, składając na jego wargach krótkiego całusa.
- Mógłbym tak zawsze - odezwał się parę minut później, wtulony w mój bok.
- Leżeć u boku najprzystojniejszego chłopaka z dormu nie wliczając ciebie? - spytałem skromnie.
- Jasne - zachichotał, całując mnie w szyję.
- Lubię twój dotyk, a jeszcze bardziej dotyk twoich ust - uśmiechnąłem się ciepło i pocałowałem go w głowę. - Już kocham te loczki.
- Lubisz mój dotyk, huh? - wyszeptał do mojego ucha, oplatając je swoim ciepłym oddechem - A czemu kochasz moje loczki?
- Kookie, nie podniecaj mnie - zaśmiałem się - Kocham twoje loczki, bo są urocze, a ty słodko w nich wyglądasz.
- Awh, naprawdę? - rozczulił się i zarumienił - Ale to nic złego, że ciebie podniecam. Tak powinno być.
- Naprawdę, kochanie - moje wargi zaczęły składać pocałunki na jego szyi - I prawda. Powinieneś mnie podniecać, ale wystarczy mi twoja obecność, albo widok, żeby już to zrobić. - zassałem się w jednym miejscu, chcąc pozostawić po sobie ślad.
- Jimin - jęknął cicho - Prze-przestań.
- Ale dlaczego? Przecież to lubisz. - śmiech wyrwał się z moich ust, ale nadal nie odrywałem się od jego skóry - Jutro wyjeżdżasz muszę jakoś pokazać innym napalonym na mojego króliczka, że jest zajęty.
- Ugh - westchnął, odchylając lekko głowę - sko-skoro tak, to... nie przerywaj - jęknął ponownie, gdy ponownie mocniej się zassałem.
- A tylko spróbuj założyć szalik to obiecuję że zrobię ci je na całym ciele - przeniosłem na chwilę wargi koło jego ucha, wyszeptując mu te słowa seksownym głosem i lekko przegryzłem to słodkie uszko.
- Kusisz, żeby założyć ten szalik - wyszeptał.
- Nie bądź niegrzeczny, maluszku - powiedziałem na koniec - Więcej w Korei. Musisz poczekać.
- Eh, okay. Nie mogę się doczekać - uśmiechnął się lekko i popatrzył na mnie - Przesuń się tak, żebym mógł siedzieć za twoimi plecami.
- Dlaczego? - zbadałem go wzrokiem, ale wykonałem jego polecenie.
- Dlatego. - tym razem to młodszy zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi.
Z całej siły starałem się nie jąkać, a nie pomagały mi słowa narzeczonego jak mówił, że mam być cicho, bo ktoś usłyszy. Jęki samoistnie wychodziły z moich ust, ale ściszałem je jak Jungkook. Szukałem wielu wymówek, by to przerwał, lecz zrobił to dopiero jak powiedziałem, że przez nadmiar emocji mogę poczuć się źle. Chłopak westchnął tylko i usiadł na swoje stare miejsce.
- Podobało się? - zapytał, przegryzając swoją dolną wargę.
- Bardzo, ale na następny raz nie będziemy musieli się powstrzymywać - uśmiechnąłem się w jego stronę i również wróciłem na miejsce tak jak Jeon.
- Trzymam cię za słowo - odwzajemnił ten sam uśmiech - Dobrze się czujesz?
- Tak, przy tobie zawsze czuje się dobrze, a wręcz wspaniale. - westchnąłem, przeciągając się nieco. - Możemy już iść spać?
- Możemy już iść. - wpełzł pod pościel i się we mnie mocno wtulił - Ale nie jestem zmęczony - ziewnął
- Właśnie widzę. - spojrzałem na niego z uniesioną brwią - Idź spać, nie bój się. Jak wstaniesz nadal tu będę.
- Zachęciłeś mnie - uśmiechnął się sennie, ponownie ziewając - Nie siedź sam za długo, bo będę zły jak cię przyłapię. Dobranoc, skarbie.
- Jasne. - zaśmiałem się cicho - Dobranoc, króliczku.
Jakieś pięć minutek później oddech mojego skarba się unormował co znaczyło, że zasnął. Mimowolnie uśmiechnąłem się na ten widok i ręką lekko zacząłem gładzić jego włosy, aż w pewnej chwili otworzyłem usta i zacząłem mówić do pogrążonego w śnie ukochanego:
- Kocham patrzeć jak śpisz...- zacząłem swój szczery monolog - strasznie mi tego ostatnio brakowało wiesz? Nie mogę patrzeć jak się tak zamartwiasz o moje zdrowie, znacznie bardziej wolę widzieć twoją słodko uśmiechniętą śpiącą twarzyczkę, której nie będę widział przez parę dni... Niby to krótko w porównaniu z całym życiem, ale... no właśnie życiem, które może nam wykręcić jeszcze mnóstwo takich sytuacji, zawsze jest ryzyko ze widzę twój uśmiech ostatni raz czego na prawdę nie chce. Chciałbym już zawsze patrzeć na twoją uśmiechniętą, szczęśliwą, radosną twarzyczkę, by żadne problemy świata cię nie dosięgły, bo boli mnie twój smutek, rozpacz lub wściekłość kierowane w moją stronę. Jak można by skrzywdzić coś tak słodkiego jak króliczek i kruchego jak ciastko? Nie powiem ci tego, gdy będziesz słyszał co mówię... ale na serio będę za tobą strasznie tęsknił kochanie, mimo iż lubię Sugę i jest moim przyjacielem to sto razy bardziej bym chciał byś ty moja miłości został ze mną tutaj, w tym mieście, tym kraju - westchnąłem- Ale nie mogę być samolubny, najważniejsza jest twoja przyszłość, w której mam nadzieję będę ja.I chciałbym, żebyś pamiętał, że nikt nigdy nie pokocha ciebie równie mocno jak Park Jimin często egoistyczny, wybuchowy, zapijający smutki w alkoholu ale również kochający cię i mogący oddać za swoją miłość własne marne życie, które przy twoim to pryszcz. Kocham cię mój króliczku, ciasteczko, kochanie, skarbie, misiu. To co teraz powiem jest bardzo samolubne ale należysz tylko i wyłącznie do mnie, a ja należę tylko do ciebie. Pamiętaj o tym zawsze dobrze?
W moich oczach pojawiły się łzy, dlatego na chwile przerwałem, by gula na gardle zniknęła.
- Pamiętasz kiedy wyznałem ci miłość? Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi jeszcze nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego co teraz przeżywamy chociaż wiedzieliśmy ze miłość nie jest łatwa.Tyle razy próbowałem się pozbyć widoku ciebie śpiewającego piosenkę patrząc wprost na mnie, ale nie mogłem i wiesz co? Teraz nie żałuję ze nawet nie starałem się zapomnieć, bo każde te ciężkie zdarzenia które teraz będę nosił w pamięci są związane z tobą i z tym jak bardzo nam na sobie zależy. Nie mogę bez ciebie żyć maluszku jesteśmy dla siebie stworzeni - mój głos w tej chwili się załamuje, a z oczu ciekną pierwsze łzy szczęścia pomieszane ze smutkiem i strachem, przez co mocnej wtuliłem w siebie ciepłe i smukłe ciało Jungkooka - Gdybyś ode mnie odszedł, a sposobów na to jest wiele to wiedz ze zabrałbyś ze sobą moje całe serce, które kocha cię bezgranicznie, a jak dobrze wiesz gdy ktoś nie ma serca umiera, ukradłeś mi serce Jungkookie - westchnąłem próbując zatamować potok łez - Moje życie jest oddane w twoje ręce. Odchodząc skarzesz mnie na śmierć, a ja nic nie będę mógł na to poradzić bo życie bez mojego Kookiego nie ma sensu... Bo po prostu kocham cię...
To były ostatnie słowa jakiego do niego powiedziałem tego wieczora. Sam się wzruszyłem przypominając sobie stare czasy, ale nie chciałem do nich wrócić, bo teraz mój mały króliczek miał zostać już ze mną na zawsze. Chciałem, żeby tak było, ale nie wiedziałem wtedy jeszcze jakie kolejne piekło przygotował dla mnie los....
-----------------------------------------------------
Późno, wiem, ale trochę długo zajęło mi obrobienie tego rozdziału, więc przepraszam '='
Dziękujemy za gwiazdki i komentarze, kochamy was ludziska <333333
Do następnego, ludziki ^*^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro