~ 22 ~
Perspektywa Jimina:
Mimo tego koszmarnego wydarzenia jakie przyszło mi zobaczyć, wolałem bardziej nie psuć tego wyjazdu, na przykład zerwaniem zaręczyn. Jungkook nie był tak naprawdę niczemu winien. Nawet Hoseok nie był, bo w końcu to ja odbiłem mu faceta. Byłem wstrętną świnia mu to robiąc, ale miłość nie wybiera, a on nie potrafił tego zrozumieć. Przez dwa lata staraliśmy się nie pozabijać, gdyż Jungkook wtedy by się dowiedział o tym wszystkim, co teraz nie wydaję mi się tak głupią opcją, ponieważ z pewnością do pocałunku by nie doszło.Byłem bardzo rozdarty. Z jednej strony czułem szczęście mając przy sobie moje słoneczko, ale też zaczęły mnie pierwszy raz oblegać wyrzuty sumienia z powodu uświadomienia sobie jaki to był ból dla Hoseoka widząc mnie i mojego narzeczonego w podobnych sytuacjach.
Gdy na sali zjawili się Yoongi, Jin i Tae, skorzystałem z okazji zajęcia się Jungkooka tamtą trójką i zabrałem z szafki telefon, chcąc zadzwonić do Hoseoka, lecz przez niewyciszone dźwięki, chłopaki usłyszeli jak odblokowałem telefon, więc zaczęli od razu wypytywać po co mi on. Może udałoby mi się skłamać, gdyby nie to, że mój ukochany dobrze wiedział kiedy to robię, więc wyjawiłem im swoje zamiary. Pomimo moich tłumaczeń wszyscy jednogłośnie zabronili mi zadzwonić, próbując wbić do mojej głowy, iż to starszy powinien przeprosić mnie, ponieważ jednak Kookie jest ze mną dobre dwa lata i chłopak przegiął ostro całując go wbrew woli. Jednak ja byłem nie ugięty. Nadusiłem na ekranie rozpoczynające dzwonienie pod wybrany numer, ale po usłyszeniu pierwszego sygnału telefon został mi wyrwany przez Jungkooka, który od razu pobiegł na drugi koniec sali, odrzucając dalsze dzwonienie i wkładając sobie telefon w bokserki.
- Wiesz, że nie boję się tam wsadzić ręki? - spytałem z zadziornym uśmieszkiem.
- Ale nie wstaniesz, haha. - wytknął w moją stronę język.
- Założymy się? - zadałem kolejne pytanie, próbując się podnieść na łokciu.
- Nie, nie wstawaj! - od razu krzyknął zmartwiony. - Jiminnie, nie zadzwonisz do Hoseoka. Nie zgadzam się na to. - dodał, poprawiając sobie ręką krocze.
- Zdajesz sobie sprawę, że takimi ruchami mnie podniecasz? - moje spojrzenie utkwiło w miejscu, za które przed chwilą się łapał.
- Nie zmieniaj tematu - powiedział, rumieniąc się na buźce.
- Lubię jak się rumienisz - uśmiechnąłem się szatańsko, chcąc się trochę podroczyć - Najbardziej jak leżysz pode mną cały spocony i wijesz się z rozkoszy.
- Jimin! - podniósł głos młodszy, czerwieniąc się jeszcze bardziej - Nawet w szpitalu nie umiesz się powstrzymać?
- Mówisz jakbyś mnie nie znał - prychnąłem - Wiem, że lubisz jak tak mówię, maluszku.
- Jimin! Bo zaraz stąd wyjdę! - zagroził, przybierając tym razem postać dojrzałego pomidora i znów poprawił sobie krocze.
- Jungkook... Nie wnerwiaj mnie... - syknąłem w jego stronę.
- Ja nic takiego... - zaczął, lecz w tej chwili wszedł na salę mój lekarz.
Widząc moją wykrzywioną w grymasie twarz tylko westchnął, zabierając się za odmierzanie mi ciśnienia i tak dalej. Gdy skończył, zapisał coś w dokumentach i poprosiłbym trzymał na wodzy swoje emocje, by nie doszło do kolejnego omdlenia. Przytaknąłem głową.uspokojony przez tabletki, które mi podał, po czym wyszedł z mojej sali. Poradziłem chłopakom wrócili już do hotelu, gdyż całą noc ze mną siedzieli. Wszyscy przystanęli na to, prócz oczywiście mojego narzeczonego, który uparł się tym razem zostać ze mną. Ku mojemu zdziwieniu reszta stanęła za nim murem, ponieważ chcieli się wyspać, a z pewnością Jungkook by ich rano wygnał pędem z łóżek czego nie chcieli. Skoro zostałem przy swoim zdaniu sam, zgodziłem się zrezygnowany, by mój królik został ze mną. Mój ukochany momentalnie się bardziej rozpromienił, prawie skacząc w miejscu, a chwilę później reszta nas zostawiła, życząc tylko dobrej nocy. Ja sam uzgodniłem z Jungkookiem, że ten pójdzie spać tylko kiedy poczuje zmęczenie, przy tym kładąc się koło mnie na łóżku. Sam byłem już padnięty, więc nawet się nie obejrzałem kiedy wykończony dniem po prostu zasnąłem...
--------------------------------------------------------------
Oke ** Poszło jakoś w końcu z perspektywą Jimina i trochę niektóre zboczuszki zostały pożywione xDDDD
Obiecuje, że jutrzejszy rozdział będzie dłuższy no chyba, że macie ochotę na dwa dłuższe rozdziały? Piszcie w komentarzach jak coś xDDD
Jeden rozdział
czy
Dwa rozdziały, ponieważ dzisiejszy był za krótki?
Do następnego, ludziki ^*^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro