Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 19 ~

Obudziłem się o trzeciej nad ranem przez śniący mi się koszmar. Nie miałem ochoty ponownie zapadać w sen, bojąc się tego co mogłem w nim zobaczyć. Włączyłem hotelowy telewizor i zająłem swój mózg oglądaniem jakiejś dramy, by zapomnieć o koszmarze jaki przyszło mi śnić.

O godzinie siódmej postanowiłem się podnieść z łóżka i wziąć się za poranną toaletę. Szybka kąpiel, a następnie wybranie odpowiednich ubrań i makijaż, zajęły mi godzinę. Yoongi zaszczycił mnie swoją obecnością dopiero za dziesięć dziesiąta, wiec w tym czasie posłuchałem sobie trochę muzyki. Razem udaliśmy się na śniadanie, a potem prosto do szpitala. Starszy jak zawsze zapłacił za taksówkę i szybkim krokiem weszliśmy do szpitala, a w późniejszym etapie do sali, którą zajmował mój narzeczony. 

- Hej wam. Przepraszamy, że tak późno, ale Suga... - urwałem widząc w środku tylko moich przyjaciół, a łóżko Jimina było puste - Błagam, powiedzcie, że nic mu nie jest.

- Co? - spytał niezrozumiale Tae, podnosząc na mnie wzrok znad telefonu. - Aaa~ Zabrali Dżemina na badania - wytłumaczył posyłając mi uśmiech.

- Ugh, muszę przestać panikować - westchnąłem, ustając koło Taehyunga. -  A gdzie Hoseok?

- Poszedł do barku napić się kawy - odpowiedział chłopak.

- I tak Jimin pewnie nie chce go widzieć - mruknął pod nosem Yoongi, który stanął koło mnie.

- O czym ty gadasz? - zapytałem zdziwiony. - Przecież się przyjaźnią i nie przypominam sobie by się ostatnio pokłócili

- Jungkook, pomiędzy nimi nie jest dobrze od kiedy pojawiłeś się ty - wytłumaczył Jin, bo Yoongi zacisnął usta w wąską linie. - Znaczy dopiero zaczęli być w stosunku do siebie chłodni jakieś dwa miesiące po tym jak u nas zawitałeś.

- Przecież to było dwa lata temu - wyszeptałem, irytując się sytuacją, bo jakoś nie zauważyłem, żeby byli skłóceni. Może gadali ze sobą bardzo rzadko, ale jednak. - O co im poszło?

- Tylko Yoongi i Namjoon wiedzą, ale nie chcą nam nic powiedzieć - westchnął najmłodszy Kim, zaplatając ręce na klatce piersiowej.

- To jest sprawa pomiędzy nimi - wytłumaczył wspomniany blondyn.

- Suga, proszę cię, powiedz mi chociaż, że to nie miało żadnego związku z humorem Jimina od powrotu z imprezy - chłopak spojrzał na mnie smutno - Co się tutaj dzieje, Yoongi. Muszę wiedzieć, żeby pomóc im obojgu.

- W razie czego sam na to wpadłeś, dobra? - chwilę się zastanawiał, ale miał już chyba dość spięcia między Hoseokiem, a Jiminem. - Hoseok wnerwił się na Jimina, gdy ten zaczął się do ciebie zbliżać.

- N-nie rozumiem - pokręciłem głową. - Dlaczego to go wkurzyło?

- Oj Kookieś. - położył mi rękę na ramieniu. - Wiesz co to zakochanie od pierwszego wejrzenia?

- No... tak. Coś podobnego przeżyłem - zarumieniłem się lekko.

- To wyobraź sobie, że Hoseok przeżył to z tobą - uśmiechnął się z kpiną, a ja ze zdziwienia rozdziawiłem usta. - Tylko ja i Jimin o tym wiedzieliśmy, a gdy nasza marchewka zakochała się w tobie, Hoseok uznał to za zdradę. Wyjawiłem Jiminowi przez przypadek, gdy  szliśmy na imprezę, że Hoseok nadal coś do ciebie czuje. Popsuł mu się humor, dlatego pokłóciliście się kiedy chciałeś z niego wyciągnąć te informacje. Bał się, że jak dowiesz się o uczuciach Hobiego to go zostawisz, więc nic ci nie powiedział. Zresztą Hoseok też ci by tego nie wyjawił, bo w przeciwności do Jimina bał się odrzucenia. Tyle w temacie. - przetarł twarz dłonią, czekając na moją reakcję.

- P-podobam się Hoseokowi? - spytałem nie dowierzając.

- To chyba nawet coś więcej - wyznał blondyn. - On ponoć cię kocha... 

- No i co ja mam teraz zrobić? - westchnąłem nie wiedząc co z tym faktem zrobić.

- Nie przejmuj się. - głos ponownie zabrał Jin. - Wytłumacz mu, że kochasz słodkiego Jimina i po problemie.

- Masz całkowitą rację, że jest słodki, ale lepiej nie mów tego przy nim - uśmiechnąłem się słabo - Woli by mówiono o nim męski.

- Czy wszyscy uważają, iż jestem słodki? - mruknął Jimin, który nagle pojawił się na sali, pchany przez pielęgniarkę na wózku inwalidzkim. - Dobrze, że dodałeś to o męskości, bo bym się wkurzył - dodał, przenosząc się na łóżko z niemałą ostrożnością. 

- Już jestem - pojawił się w sali również Hoseok, ale starałem się na niego nie patrzeć. Widok Jimina wywołał u mnie uśmiech i nie chciałem, żeby zniknął.

- Jak badania, skarbie? - spytałem, przysiadając się na krzesełku obok łóżka.

- Nie mam pojęcia. Zaraz jadę na kolejne badania, a potem lekarz wszystko powie - oznajmił, odwzajemniając lekko mój uśmiech.

- Ten lekarz chyba mnie nie lubi - wyznałem z chichotem.

- Co zrobiłeś? - zadał pytanie z uniesioną brwią.

- Nic ważnego - przybrałem tajemniczy wyraz twarzy, na co się zaśmiał.

- Wolę nie wiedzieć - w oczach zaczęły mu tańczyć iskierki radości.

- I dobrze - zaśmiałem się jak on przed chwilą i pocałowałem go lekko w wargi - Kocham cię.

- Ja ciebie też - uniósł rękę i dłonią pogładził mój policzek. - Nie wyglądasz najlepiej... Spałeś dzisiaj?

- Tak spałem, ale wcześnie wstałem - oznajmiłem półprawdą, żeby się nie martwił.

- To może chodź ze mną na kawę - wtrącił się Tae, patrząc na nas z uśmiechem - Ona postawi cię na nogi, mimo że jest okropna, a barek jest przecież zaraz przy sali Dżemina.

- Okay... - cmoknąłem jeszcze raz usta Jimina - Chcesz coś?

- Nie mogę nic jeść ze względu na badania. Kroplówka mi musi wystarczyć - wytłumaczył, spoglądając na przedmiot.

- Rozumiem. A wy coś chcecie? - zwróciłem się do pozostałych.

- Energetyka - zażądał Suga.

- Niszczysz sobie tym zdrowie, hyung... - wstałem z krzesełka, ruszając w kierunku wyjścia z sali.

- Nie dość, że musiałem wstać tak wcześnie to jeszcze zrzędziłeś. Kupisz mi tego energetyka inaczej też będziesz musiał mieć operację - syknął w moją stronę.

- Dobra, dobra kupię ci - wywróciłem oczami, wychodząc z sali ramię w ramie z Tae - Co za człowiek...

- Yoongi to Yoongi. Jak nie dajesz mu spać to jest wkurzony na cały świat - wymruczał mój towarzysz, wchodząc przodem do barku, a potem kupując nam kawę i siadając przy wolnym stoliku. - Na pewno spałeś w nocy?

- Tak, spałem, ale śniłem koszmar - wyszeptałem - Jak Jimina nie ma przy mnie to tak się dzieje, albo w ogóle nie zasypiam. Nie potrafię spać spokojnie bez niego.

- Jest dla ciebie, jak dla dziecka ulubiona zabawka? - spytał z rozbawieniem.

- Ciekawe porównanie, lecz masz rację - zaśmiałem się, po chwili poważniejąc - Chciałbym się ciebie o coś spytać...

- No to pytaj - wzruszył ramionami - Kim Taehyung pomoże w każdej sprawie.

- Hoseok, kiedyś cię o mnie wypytywał? - wbiłem swój wzrok w kubku z kawą.

- Rzadko to robił, ale z dwa razy były takie sytuacje - wyjawił cicho - Zdajesz sobie sprawę, że powinieneś z nim pogadać, nie?

- A co ja miałbym mu powiedzieć? Nie dawałem mu żadnych znaków czy nadziei na to, że będziemy razem. Zawsze był tylko przyjacielem.

- Taehyung, nie chce wam przeszkadzać w rozmowie, ale Jin prosi byś do niego przyszedł, bo w czymś musisz mu pomóc, czy coś - w barku pojawił się Hoseok.

- Jasne, już idę. - wstał, patrząc na niego z uśmiechem - Możesz zostać tutaj z Jungkookiem? Nie chcę by sobie zepsuł reputacje u całego personelu tego szpitala - zmierzyłem go morderczym spojrzeniem.

- Dobrze - zgodził się czarnowłosy, zajmując miejsce przy stoliku.

- Teraz masz okazję się spytać. - wyszeptał do mojego ucha szatyn, zanim wyszedł z barku.

- Chcesz coś? - zapytałem, mając na myśli żywność z barku.

- Nie dzięki... - uśmiechnął się delikatnie w moją stronę.

- Hossie, co się z tobą dzieje? - zacząłem niepewnie, patrząc starszemu w oczy.

- Nie rozumiem - widocznie się zdziwił - Przecież nic się nie dzieje...

- Oszczędź sobie kłamstw. Wiesz, że tego nie znoszę - dłońmi przetarłem swoją twarz. - Nie chcę owijać w bawełnę, więc spytam cie wprost. Czujesz coś do mnie?

- S-skąd takie przypuszczenia? - jąkanie wyrwało się z jego ust, przez zdziwienie, które go ujęło.

- Nie ważne skąd. Po prostu mi powiedz prawdę - wyszeptałem beznamiętnie.

- Tak. - wyjawił po chwili ciszy - Kocham cię i to dlatego się wyprowadziłem. Jak wiesz parę dni temu wróciłem do dormu, ale to nie dlatego, że mi przeszło, a nie chciałem być daleko od ciebie. Nie wiem już co mam z tym uczuciem zrobić, bo próbowałem już wszystkiego.

- Boże... - schowałem twarz w dłoniach - Ja też nie wiem co masz z tym zrobić. 

- Będziemy dalej przyjaciółmi? - spytał skruszonym tonem.

- Tak, zawsze będziesz moim przyjacielem. Nigdy to się nie zmieni - powróciłem do niego wzrokiem. - Ale nie wiem jak mam ci pomóc.

- Mogę mieć do ciebie małą prośbę? - zagadnął mnie po kolejnych paru minutach ciszy.

- Jaką? - wstałem z zamiarem wyrzucenia pustego kubka, po czym wróciłem na miejsce.

- Mógłbyś mnie przytulić? Mimo tego co ci powiedziałem? - patrzył na mnie smutno.

- Nie wiem czy powinienem... - pokręciłem głową, nieprzekonany do tego pomysłu.

- Okay - spuścił wzrok i tym razem on wstał z krzesła - Do zobaczenia na sali...

- Hossie, poczekaj -podbiegłem do chłopaka, który zdążył już wyjść z barku i złapałem go za rękę, po czym go przytuliłem.

- Dziękuję ci... - wyszeptał bardzo cicho, odwzajemniając mój uścisk. Jednak zaraz minimalnie mnie od siebie oderwał i spojrzał w moje oczy. Zaniepokoiłem się lekko, bo chłopak był za blisko mojej twarzy, ale nawet nie zdążyłem zareagować, ponieważ starszy pocałował mnie gwałtownie. Szybko się od niego oderwałem, żałując, że moje miękkie serce znów zadziałało spontanicznie, a moje serce zaczęło bić w bardzo zawrotnym tempie z przerażenia, gdy usłyszałem dźwięk upadającej na szpitalne kafelki patelni... różowej patelni Jina.

----------------------------------------------------

Nie bijcie ;-; 

Dzięki za gwiazdki i jak chcecie równie długiego nexta to dawajcie gwiazdki, a jak dacie komentarz to tez się nie obrazimy ^^

Do następnego, ludziki ^*^






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro