~ 14 ~
Rano udałem się do hotelowego barku po jakieś śniadanie. Okazało się, że były naleśniki, więc zabrałem parę sztuk, myśląc także o Jiminie, gdyż byłem bardzo dobrym przyjacielem. Ta skromność. Udałem się z powrotem do naszego pokoju, gdzie siedział już obudzony Jimin. Chłopak miał zdolność dobrej pamięci, ponieważ zawsze nie wiadomo ile wypił, wszystko pamiętał na drugi dzień. Czasem to błogosławieństwo, a w innym wypadku skazanie. Sam się domyślił, że Kook poszedł do innego hotelu i nic mu nie powiem jakiego. Troszkę błagał, bo musiał go przeprosić. Niepotrzebnie wspominałem Jiminowi o pewnym fakcie przed imprezą. Gdyby nie to, pewnie ja siedziałbym teraz w Seulu, balując do białego rana, a on tuliłby do siebie narzeczonego, a może i nawet, by troszkę narozrabiali w łóżku lub w każdym innym kącie tego pokoju. Lecz czasu nie cofniemy. Musimy żyć dalej.
Jedliśmy śniadanie w ciszy, aż chłopak się nachylił po widelec, który mu spadł głośno sycząc z bólu. Przypomniałem sobie o wczorajszym pobiciu tego niedorajdy, więc z pewnością coś mu zrobili. Namawiałem go przez półgodziny, by pojechać do szpitala, ponieważ ja się na obrażeniach wewnętrznych nie znam. Marny ze mnie lekarz. Jedyny argument, który na niego podziałał to, żeby nie myślał o sobie, a o swoich przyjaciołach i Jungkooku, który jeszcze nie wiedział o pobiciu, więc napisałem do niego szybką wiadomość. Jimin, jednak chwilę po tym poprosił mnie, bym nie powiadamiał Jungkooka o pobiciu i szpitalu, więc wpadłem po uszy w łajno.
Jak wreszcie, Jimin,się zgodził, zadzwoniłem szybko po taksówkę, która przyjechała w trymiga. Każdy z nas ubrał się w świeże ciuchy, po czym zamknęliśmy pokój na klucz i pojechaliśmy prosto do szpitala.
Czekaliśmy kolejną godzinę, aż lekarz go przyjął. Wszedłem razem z Jiminem do gabinetu lekarskiego, gdzie lekarz zaczął go badać, po czym zaprosił nas do swojego gabinetu. Oznajmił nam, że Chim ma złamane dwa żebra i pękniętą śledzionę. Czekała go przez to operacja, inaczej mógłby dostać krwotoku czy tym podobne.
Aktualnie leżał na łóżku szpitalnym, a ja poszedłem do barku po kawę. Gdy już siedziałem przy Jiminie, usłyszałem jęk podczas orgazmu, czyli mój dźwięk powiadomienia w telefonie. Uśmiechnąłem się mimowolnie, ale gdy zauważyłem kolejnego już sms'a od Jungkooka, w jednej chwili spochmurniałem, odpisując mu szybko.
Do JungkookieDługoNogi: Zrozum, że zabronił mi mówić -_-
Od JungkookieDługoNogi: Zaraz ja ci zabronię oddychać, hyung.
- Z kim piszesz? - usłyszałem nagle Jimina.
- Z... ommą. Pisze, że już jadą w taksówce do szpitala. - skłamałem, po części mówiąc prawdę, bo na serio zaraz mogli się pojawić całą czwórką. - Zajebiście, że mają tutaj lekarza z Korei, nie?
- Nie zmieniaj tematu - spiorunował mnie spojrzeniem.
- Nie zmieniam. - zaprzeczyłem, ponownie wstając od łóżka - Chcesz coś do picia?
- Nie, ale... - zaczął, lecz przerwał widząc, że piszę kolejną wiadomość.
Do JungkookieDługoNogi: No nie jest z nim najlepiej...
Od JungkookieDługoNogi: Co mu jest, Yoongi!
Do JungkookieDługoNogi: Napisze ci, ale obiecaj, że dopóki nie oznajmię tobie, ze możesz przyjechać to tego nie zrobisz
Od JungkookieDługoNogi: Dobra, już. Mów.
Do JungkookieDługoNogi: Ma dwa złamane żebra i za chwilę ma operację
Od JungkookieDługoNogi: I ja mam nie przyjeżdżać? ;-;
Do JungkookieDługoNogi: Daj mi chwilę. Postaram się go przekonać...
- Słuchaj, Chimku, Jiminnie, Jiminku - zacząłem, patrząc z uśmiechem na przyjaciela.
- Czego chcesz? - burknął, wbijając we mnie natarczywy wzrok.
- Nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć w trakcie operacji i...
- Pragniesz mi przekazać, że Jungkook ma tu przyjść. Mam rację?
- No tak... - zdziwiłem się nieco.
- On z pewnością nie chce teraz mnie widzieć, więc nie informuj go. - powiedział stanowczo.
- Jimin, zrozum... - zacząłem, lecz przerwał mi kolejny sms. Nawet się nie skapnąłem kiedy Jimin wyrwał mi telefon z ręki.
- Nie wierzę. Napisałeś do niego? - warknął nieprzyjaźnie.
- Napisałem do niego, chwilę przed tym jak zabroniłeś mi mu mówić
- Znając Jungkooka, pewnie i tak nie mam nic do gadania... - westchnął zrezygnowany - Podaj mu ten adres.
- Już - oznajmiłem, gdy wysłałem wiadomość z adresem.
Od JungkookieDługoNogi: Jadę
Do JungkookieDługoNogi: Tylko szybko. Za 15 minut mają Jimina zabrać na blok...
- I co? - zapytał rudowłosy chłopak.
- Zaraz tutaj będzie... Oby tylko zdążył - westchnąłem, opierając się rękoma o szpitalne łóżko...
----------------------------------------------------
Zdąży czy nie? Oto jest pytanie xDDDD
Jutro rozdzialik na "Bystre Tanie Skarpety", więc zapraszam i dziękuję za gwiazdki kochani :****** Dawajcie też komy. Chętnie na nie czasem odpowiem ^^
Do następnego, ludziki ^*^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro