~ 124 ~
Dwa dni później...
Mój budzik obudził mnie dokładnie o szóstej trzydzieści, a ta godzina zawsze i to zawsze kojarzyła mi się ze czasami, kiedy chodziłem do szkoły, ponieważ wstawałem dokładnie o tej samej porze. Westchnąłem cicho, siadając na łóżku mojego szczęścia i przetarłem oczy ręką, próbując choć troszkę się obudzić. Spojrzałem się na śpiącego chłopaka, uśmiechając się przy tym lekko. Był taki spokojny. Nic go nie męczyło. Pochyliłem się nad nim i pocałowałem jego policzek delikatnie, żeby go nie zbudzić.
- Miłego dnia - wyszeptałem i wstałem z łóżka, przeciągając się przy okazji. Ziewnąłem głośno, wychodząc z pokoju, dlatego się upewniłem, czy aby na pewno nie obudziłem Jimina. Na szczęście tak się nie stało. Zamknąłem za sobą drzwi, kierując się od razu do sypialni mojej i Taehyunga. Wszedłem cicho do pomieszczenia, szybko zabierając ubrania ze sobą do łazienki, w której się ogarnąłem, myjąc zęby oraz twarz i przebierając się. Zszedłem na dół, aby zjeść śniadanie. W kuchni spotkałem Jina, który już przygotowywał jakieś kanapki. - Dzień dobry - przywitałem się, uśmiechając się do najstarszego.
- Dzień dobry, jak się spało? - spytał kładąc talerz z jedzeniem na moim miejscu.
- Nie trzeba było - pokręciłem głową, wzdychając. - Dziękuje, bardzo dobrze. A jak z tobą?
- Namjoon chrapał jak świnia, ale wziąłem zatyczki do uszu i zasnąłem. - powiedział nalewając sobie kawy. - Też chcesz? - spytał.
- Możesz mi nalać - poprosiłem chłopaka, a ten wyciągnął kubek i zrobił to co chciał. Podziękowałem cicho, upijając łyk. - Trzeba mu było zatkać nos. Przestałby chrapać.
- Mało brakowało, a udusiłbym go poduszką – burknął, siadając na swoim stałym miejscu - Zaraz idę do pracy, podwieźć cię do szkoły, bo mam po drodze? - zapytał kończąc swoją kawę i odkładając kubek do zlewu.
- O super, wezmę się z tobą - wstałem z miejsca, kończąc swoje śniadanie. - Miło z twojej strony.
- To chyba moja rola, nie uważasz? - zaśmiał się ubierając buty - Jestem ciekawy o czym gadały wczoraj dziewczyny z Jiminem... Ponoć mają jakąś niespodziankę, jak to powiedział Tae - sięgnął po swój płaszcz zakładając go. – No i skąd ten twój Park umie mówić po polsku. Nigdy nie mówił, że się uczył.
- Jimin mi powiedział tyle samo co Tae powiedział tobie - westchnąłem, wychodząc z domu. - Też jestem strasznie ciekawy, co mogli wymyśleć.
- Coś czuję, że to będzie fajna i zaskakująca niespodzianka skoro ślęczeli nad nią wczoraj aż do północy - powiedział z uśmiechem otwierając samochód.
- Na pewno taka będzie, dziewczyny i Jimin są pomysłowi, więc nie będziemy zawiedzeni na pewno - powiedziałem rozbawiony, siadając na miejscu pasażera.
- A masz jakieś podejrzenia odnośnie tego? - spytał włączając silnik samochodu.
- Zeszli do piwnicy, więc może nagrali jakąś piosenkę? - stwierdziłem pytającym tonem głosu. - Nie wiem..
- Czyli dowiemy się dopiero później... - westchnął ciężko - Szkoda, że jutro Marcelina i Julka nas opuszczą....
- Jimin ma jakiś plan, żeby może nie zatrzymać, ale sprowadzić dziewczyny z powrotem - mruknąłem, opierając się wygodniej o siedzenie. - Nie znam szczegółów.. Jeszcze.
- Jeszcze? A poznasz je? - zapytał ustając na czerwonym świetle.
- Tak, przeczytam jak wrócę z pracy. Zapisał to na komputerze. - poinformowałem chłopaka, spoglądając na niego kątem oka. - Czuje się dziwnie ciągle z tym, że już zacząłem pracować. Brzmi to doroślej niż "wrócę ze szkoły" czy "idę do szkoły"
- Przyzwyczaisz się - odparł ze śmiechem i podjechał pod miejsce mojej aktualnej pracy.
- Dzięki za podwózkę, widzimy się w domu, do zobaczenia - pożegnałem się z Jinem i ruszyłem szybkim krokiem do wejścia dla nauczycieli. Przywitałem się z każdym z nauczycieli, którego napotkałem na swojej drodze. Szybko przebrałem się w strój sportowy i dosłownie chwilę później zadzwonił dzwonek oznaczający rozpoczęcie pierwszych zajęć.
***
Kilka godzin później już z ulgą mogłem stwierdzić, że na dzisiaj koniec wrażeń. Chociaż była wtedy jeszcze przede mną niespodzianka Jimina nad którą myślałem przez cały czas praktycznie. Byłem ciekaw co ten chłopak wymyślił.
- Jestem! - krzyknąłem, stojąc już w holu i rozbierając się z kurtki oraz butów. Wszedłem do jadalni, gdzie siedział już każdy z wyjątkiem Jimina i dziewczyn. - A gdzie się podziała nasza trójka?
- Znów są na dole - mruknął niezadowolony Tae. - On na pewno jest gejem, nie?
- Na pewno - powiedziałem, klepiąc Tae po ramieniu. - Nie ma co się martwić.
- Dlaczego jesteś aż tak pewny swoich słów? - spytał ze smutnym uśmiechem.
- Coś karze mi tak myśleć, więc tak robię - wzruszyłem ramionami. Miałem wyrzuty sumienia, że go kłamię, ale nie chciałem złamać zasady numer jeden. - Zresztą dziewczyny was kochają i zależy im na was. Nie musisz się o to martwić, naprawdę.
- Masz rację... może chodźmy do salonu. Tyłek mnie już boli od tych twardych krzeseł - rozpromienił się wstając z mebla.
- To po co tu siedziałeś? - zaśmiałem się, wchodząc za wszystkimi do salonu. - Trzeba było od razu się tutaj przenieść
- Reszta tam siedziała, a nie chciałem być inny. – powiedział, siadając koło mnie na kanapie.
- Na pewno poszliby za tobą - szturchnąłem lekko ramieniem chłopaka. - A co u was chłopaki?
- W pracy znośnie, ale wolę gotować w dormie - powiedział Jin, siedzący na kolanach Joona, który siedział w fotelu.
- U mnie nawet dobrze - poinformował nas Namjoon i przytulił mocniej swojego męża.
- Śpiąco - odparł Yoongi z przymkniętymi oczami. - Jak zawsze zresztą.
- To dobrze - zaśmiałem się ze słów czarnowłosego, następnie wzdychając. - Od rana tam siedzą?
- Tak! Kiedy wstałem już tam siedzieli, a chciałbym trochę czasu pobyć MOJĄ dziewczyną, ponieważ dzisiaj jej ostatni dzień w Korei - oburzył się Taehyung.
- Będziecie mieli cały wieczór dla siebie - stwierdziłem, próbując pocieszyć przyjaciela.
- Ale to tylko wieczór... – wyszeptał. – Do tego zaraz mają dać nam tą niespodziankę czy coś.
- Boje się, Taehyung - wyszeptałem do chłopaka. - Jak myślisz, powinienem?
- Tak - wzruszył ramionami - Bo ja też się boje.
-
Kiedy minęły może dwie minuty, może więcej, usłyszeliśmy nagle muzykę. Spojrzeliśmy po sobie z jeszcze większym szokiem niż poprzednio. Powoli to wszystko nabierało rytmu, aż do naszych uszu dobiegł dźwięk stukających butów o podłogę, dlatego zwróciliśmy nasz wzrok w kierunku skąd się wydobywał. To była Marcelina, która schodziła powoli na dół. Była ubrana w śmieszny szary garniturek, a spodnie od zestawu były dziwnie krótkie, przez co parsknąłem śmiechem. Ona się spojrzała na mnie rozbawiona i podniosła swoją nogę, co wszystkich nas zdziwiło. Z ciekawości, przeniosłem swój wzrok na Taehyunga, który patrzył na dziewczynę jak zahipnotyzowany. W pewnym momencie powiedziała coś w rytm muzyki i odeszła w miejsce, gdzie stał Jimin. Następnym szokiem była Julka, która zjechała po poręczy naszych schodów, śpiewając przy tym. Muszę przyznać, że miała bardzo ładny głos. Kiedy stanęła już na pewnym gruncie, dokładniej mogłem przyjrzeć się jej stroju, który wskazywał na to, że przebrała się za kobietę biznesu. Tym razem spojrzałem się na Yoongiego, który podobnie jak Tae, patrzył na swoją dziewczynę z zafascynowaniem, ale miał przy tym otwartą buzię i ciężko przełykał ślinę. Skierowałem swój wzrok z powrotem na brunetkę, która stanęła na środku salonu dokładnie przed nami. Kiedy skończyła śpiewać, do pomieszczenia wjechał i to dosłownie wjechał, bo na krześle obrotowym, Jimin. Zdziwiło mnie to, że nie patrzył na nas tylko na "dokumenty", które trzymał w swojej dłoni, ale potem zwróciłem wzrok na jego strój, przez co momentalnie rozszerzyłem oczy, zaciskając palce na udach i otworzyłem również szeroko buzię pod wpływem szoku, którego mi zafundował. Był ubrany w strój policjanta. - Cholera - przekląłem cicho, nie chcąc przeszkadzać im w występie. W pewnej chwili, wstał z miejsca, rzucając papierki w górę, które wylądowały na naszych kolanach albo na podłodze. Kiedy ustał na środku, uśmiechnął się do dziewczyn i zaczęli tańczyć. To co czułem to nie tylko upierdliwy oraz silny uścisk w podbrzuszu, ale to była też wielka duma. Każdy jego ruch doprowadzał mnie do niebywałego szaleństwa i gorąca, dlatego ściągnąłem bluzę, kładąc ją na swoich kolanach. Przy okazji pozwoliło mi to zakryć rosnące powoli podniecenie w moich spodniach, więc lepiej dla mnie.
Nawet nie obejrzałem się, a piosenka się skończyła i dopiero w tamtym momencie wypuściłem głęboki oddech, zdając sobie sprawę, że cały czas go trzymałem. Z pewnością byłem przez to cały czerwony, na pewno tak było. Wstaliśmy, żeby zaklaskać w geście pogratulowania udanego występu, ale zostaliśmy poinformowani, że to nie koniec. Jęknąłem w duchu na tą wiadomość, szczerze licząc na łagodniejsze potraktowanie ze strony Jimina. Usiedliśmy z powrotem na kanapie, nadal będąc w wielkim szoku. Tae, Yoongi oraz ja, oczywiście byliśmy w największym.
Nie wiem ile minęło od zatańczenia tej trójki, ale zdecydowanie za krótko, żebym mógł się ogarnąć. Ponownie usłyszeliśmy kroki, co nas wręcz zmusiło, żeby spojrzeć w tamtą stronę. Wciągnąłem, trochę za głośno co prawda, powietrze, czując, że iskierki w moich oczach świecą za mocno. Ale nie zwróciłem uwagi na to, bo skupiłem się w stu procentach na Jiminie. Był ubrany bardzo gustownie. Mógłbym powiedzieć, że nawet jak książę z bajki. W końcu był, ale tylko moim.
Jego czarna marynarka była pokryta szarymi elementami, która bardzo do niego pasowała. Miał pod nią czarną koszulę, przywierającą do jego ciała. Czarne spodnie opinały jego idealne nogi, a czarne buty po prostu doskonale grały z resztą stroju. Dziewczyny również wyglądały prześlicznie. Julka była ubrana w ciemnofioletową marynarkę, na której kontrastowały różne odcienie właśnie tego koloru z białym w postaci kwiatów. Pod tym miała założoną białą koszulę, a na szyi zawiązaną granatową apaszkę. Wszyscy byli ubrani w czarne spodnie oraz czarne buty. Marcelina założyła czarną marynarkę, posiadającą złote wzorki, a pod nią czarną koszulę tak samo jak mój ukochany.
Jimin podszedł do okna, patrząc przez dłuższą chwilę przez nie. Dziewczyny stanęły za chłopakiem, ale ich twarze były zwrócone w naszą stronę. W końcu chłopak odwrócił się, podchodząc na środek salonu. Julka i Marcelina zrobiły to, znowu stając za nim. W pewnym momencie brunetka wyciągnęła rękę, zakrywając oczy Jiminowi. Ten gest wzbudził u nas wszystkich ciekawość, ale też zdziwienie. Dzisiaj wszystko mnie zaskakiwało, zdecydowanie, za dużo wrażeń na ten dzień. Kiedy muzyka zaczęła grać, dziewczyna szybko schowała swoją rękę i wtedy się zaczęło. Z początku myślałem, że nie dostanę zawału, ale wtedy nie wiedziałem, że tak bardzo będę się mylić. W trakcie refrenu, cała trójka wykonała ruch, który pozostanie w moich myślach do końca mojego życia. Mianowicie, wszyscy złapali się za swoje krocza. Oczywiście zwróciłem uwagę tylko na jedno, no bo w końcu jestem gejem, co nie? - Za jakie grzechy - wydusiłem cicho, patrząc na to zjawisko.
Myślałem, że tam wybuchnę. Nie wiem co mnie powstrzymywało od wyjścia stamtąd, ale coś musiało skoro tam zostałem. Moje serce biło jakby miało zaraz wyskoczyć mi z piersi, moje rumieńce były coraz większe. A to wszystko przez te spojrzenia chłopaka skierowane tylko w moją stronę. Uśmiechał się tak pięknie, nie zdając sobie sprawy z tego, że to ten uśmiech podtrzymuje mnie tylko przy życiu. On cały był niesamowity oraz piękny.
Kiedy piosenka się skończyła, modliłem się, żeby to była ostatnia, bo nie wiedziałem czy dałbym radę tam nie stracić świadomości. On odbierał mi zmysły, a robiąc coś takiego tylko powodował, że traciłem resztki rozumu. Na moje szczęście, lub nie, zależy jak na to patrzeć, to była ostatnia. Westchnąłem głośno, odchylając głowę do tyłu. - Boże, to były jakieś tortury... - szepnąłem pod nosem, czując ulgę. I to wielką.
- Może nie było najlepiej... - odezwał się Jimin - No i Marcelina poplamiła swoje spodnie przez co byliśmy zmuszeni je...że tak powiem, skrócić. To pamiętajcie, że mieliśmy na to tylko jeden dzień i bardzo się staraliśmy.... ugh jak coś zapłacimy odszkodowanie za stracenie słuchu tym bardziej przez moje jęki... - powiedział starając się załapać oddech, a Marcelina wraz z Julką padły zmęczone na ziemię.
- Nie chodziło mi o to, że to było złe - mruknąłem, wyjaśniając chłopakowi swoje słowa i podszedłem do niego. - To było genialne, ale trochę za gorąco mi się zrobiło - podrapałem się nerwowo po karku, patrząc z uśmiechem na niego.
Jimin podszedł do mnie i przysunął swoją twarz do mojego ucha - Mam nadzieję, że ciebie nie podnieciłem, bo szkoda by było tak szybko złamać już jedną zasadę... Nie sądzisz? - wyszeptał i oderwał się by popatrzeć mi w oczy czekając za odpowiedzią.
- Nie, nie - pokręciłem głową, posyłając mu lekki uśmiech. - Świetnie sobie poradziłeś - zmieniłem temat, komplementując jego taniec. - Jestem pod wielkim wrażeniem.
- Dziękuję - powiedział cicho, prostując się - Dziewczyny, wstawać przecież na próbach tak nie padłyście, co się teraz stało? - spytał z szerokim uśmiechem.
- No wiesz... teraz doszedł stres i w ogóle.... - wyszeptała cicho Marcelina, dysząc - Wzrok Tae przeszywał mnie dodatkowo na wylot....
- Dokładnie i prawie się udusiłam jak Marcelina podniosła nogę, w ogóle co to było? - wydusiła brunetka, oddychając ciężko. - Ała, Yoongi, zejdź ze mnie, nie ważysz pięciu kilo - jęknęła, próbując zepchnąć swojego chłopaka z siebie, ale ten nie odpuszczał. - Jak ja z tobą wytrzymuję?
- Musisz - mruknął czarnowłosy, całując ją po całej twarzy. - Jestem tak cholernie z ciebie dumny i tak cię kocham. Jest jeszcze inna kwestia, ale o niej pogadamy kiedy indziej.
- Życie, Julka, życie. A ta noga miała pokazać tym śmieszkom, że mają podziwiać moje łydki skoro tak bardzo są w centrum ich uwagi... Sama z siebie się śmiałam, więc spoko.- zaśmiała się Marcelina, która po chwili pisnęła zaskoczona - Taehyung! Błagam nie strasz mnie tak... - powiedziała trzymana na rękach przez szatyna, który uśmiechał się do niej jak głupi.
- Dziękuję za niespodziankę... jestem z ciebie równie dumny jak Suga z Julki - przytulił ją do swojej piersi - Bardzo cię kocham, Marceludku - zaśmiał się razem z nią całując jej głowę - Bardzo, bardzo mocno - wyszeptał w jej włosy z uśmiechem.
- Wiem, Taeś, ja ciebie również niemożliwe mocno kocham... - wyszeptała cicho wtulona w swojego ukochanego.
- Teraz, mała, idziemy spędzić razem wieczór, muszę się tobą nacieszyć - odparł Yoongi, podnosząc dziewczynę z ziemi i biorąc ją na ręce. - Już więcej cię nie zostawię z Jiminem, bo zabiera mi cię na długo - burknął, patrząc z rozbawieniem na niego.
- Trzeba było nauczyć się ich języka to ty byś z nimi tańczył - zaśmiał się Jimin siadając na kanapie - Nie udało mi się wypowiedzieć trudnego polskiego łamacza słów dlatego musiałem tańczyć - wzruszył ramionami z uśmiechem.
- Co nie zmienia faktu, że zabieram już od ciebie moją Marcysię i również idziemy spędzić razem wieczór - powiedział ciepłym głosem z uśmiechem Tae - A i Jimin, Marcelina może zatrzymać oba stroje? - spytał przegryzając swoja wargę.
- Jasne - zgodził się zdziwiony - W końcu wytrzymały ze mną i moją dumą tyle godzin to mogą obie zatrzymać stroje...
- Chyba nie chcę dzisiaj wracać do naszego pokoju - zaśmiałem się pod nosem, siadając na podłokietniku obok Jimina.
- Ja chyba też dzisiaj wracam do jeszcze swojego domu - stwierdziła czerwona szatynka. - Po co Ci te stroje?
- Podobasz mi się w nich - powiedział uśmiechając się czule - I chce byś miała jakieś ubrania przypominające ci o nas - znów pocałował jej czoło - Ja nie Jimin czy tam Suga by od razu proponować ostre... sprawy łóżkowe - wytłumaczył patrząc jej w oczy - Oboje na to nie jesteśmy jeszcze gotowi. Zaczekam na ciebie, choćby sto lat, ale zaczekam...
- Ej! Co ty masz do mnie?! - spytał zdziwiony i zirytowany Jimin.
- No wiesz, te twoje śmiałe teksty i proszenie Jungkooka by opowiedział ci o szybkich numerkach, które go zawstydzają to chyba są dowody na twoje zboczeństwo. - wzruszył ramionami
- Ej, kto powiedział, że proponuje Julce sprawy łóżkowe! - krzyknął Yoongi, przez co upuścił prawie dziewczynę. - Przepraszam skarbie. Nie chcę się spieszyć, bo mi na niej zależy, ugh - westchnął zły, idąc w kierunku schodów i wszedł na górę, nie komentując zachowania Taehyunga, ale był wyraźnie zawiedziony.
- W sumie - zastanowił się chwile mój ukochany - E tam masz rację - na jego twarzy znów zagościł uśmiech. - Ale Yoongiego powinieneś przeprosić, bo chłopak się stara - zaradził rówieśnikowi.
- Racja, stara się - zrobiło się głupio szatynowi. - Przeproszę go jutro zanim... - westchnął ciężko. - Zanim odwieziemy dziewczyny na lotnisko... - wyszeptał ledwie słyszalnie - Do zobaczenia jutro, dobranoc - powiedział i zwrócił się w stronę naszego pokoju.
- Dobrych snów, chłopaki - dodała jego dziewczyna , a po chwili zniknęli na górze domu.
- Zboczeniec, pf – prychnął, siadając wygodniej na kanapie.
- No nie powiesz, że to cię obraziło - zaśmiałem się, szturchając go lekko ręką. - Jesteś zboczony, przecież. Sam to mi przyznałeś.
- Ugh, no wiem, ale... - zawiesił się - dobra nie mam na to argumentu.
- No widzisz - uśmiechnąłem się do niego, po czym ziewnąłem. - Właśnie, mogę u ciebie znowu przenocować? Pewnie chłopcy odwiozą dziewczyny późno, a nie chcę przeszkadzać Tae i Marcelinie, zresztą.. czułbym się dziwnie tam - zmarszczyłem brwi, drapiąc się po policzku.
- Oczywiście, można stwierdzić, że i tak już tam pomieszkujesz - zaśmiał się i wstał z mebla - Idziesz poznać mój jakże cudny plan?
- Jasne - ożywiłem się nagle, robiąc to samo co chłopak. Weszliśmy wspólnie do jego pokoju, od razu siadając przy biurku. Jimin włączył komputer, a następnie pokazał mi cały plan. Wczytywałem się w każde słowo bardzo dokładnie i szczerze bardzo mi się ten plan spodobał. - Wow, nieźle to obmyśliłeś. Masz jakieś wątpliwości co do tego wszystkiego?
- Nie - posłał mi uśmiech - Są tylko dwie opcje: Albo zdążą na samolot, albo nie zdążą, potem z górki.
- Rozumiem - pokiwałem głową, opierając ją na biurku i przymknąłem oczy. - To dobrze. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby zdążyli.
- Jestem padnięty. Jutro wylatuje Julka z Marceliną, no i się nie wyśpię – mruknął. - A potem wracam na treningi... - ziewnął przeciągle - Kai już dzisiaj do mnie wypisywał, że nudzi mu się bez przemęczania mnie - mruknął kładąc się na łóżku.
- Słucham? - zapytałem, a zmęczenie od razu mnie opuściło. - Umawialiśmy się, że odpoczniesz tydzień od treningów. A do męczenia może kurde zatrudnić sobie lalkę - burknąłem, będąc złym na Jongina. Jak on tak może w ogóle mówić?
- No tak... ale nie, że całe siedem dni tylko pięć ... wolny tydzień szkolny - powiadomił mnie nie pewnie - Jongin i tak by mi nie dał więcej wolnego... też mu powiedziałem, że ma znaleźć sobie kogoś jeszcze do wymęczania, ale ten powiedział, iż ja mu wystarczam... Idiota - powiedział przecierając twarz dłońmi.
Westchnąłem, myśląc przez chwilę co w tej sytuacji można zrobić. Wpadłem na pewien pomysł. - Może... Ja będę prowadził ci treningi? - zaproponowałem niepewnie. - Oczywiście, tylko jeśli chcesz. A jak nie, to pomogę ci znaleźć innego trenera. Nie będziesz mi się przemęczał przy Kaiu.
- Jungkook, masz pracę, nie przemęczaj się – powiedział, ziewając - Zresztą rozmawialiśmy już na temat Kaia. Nie czuję się zmęczony jego treningami. Na początku dawał mi nieźle w kość, ale gdy zobaczył poprawę mojej formy to trochę odpuścił. Często robił mi przerwy i chodziliśmy jeść coś do fast food'a czy restauracji, zdarzyło też się pójść do parku... - ziewnął znowu - I tak zamierzam niedługo zrezygnować ogólnie z trenera, jakieś dwa tygodnie i zacznę rzadziej chodzić na siłownię. Nie wiem, dwa razy, bądź trzy na tydzień i oczywiście mniejszą ilość godzin tam spędzonych. Kai namącił mi w głowie formą i, że mam szansę na świetlaną przyszłość dzięki mojemu wysiłkowi, ale wczoraj zmieniłem zdanie i nie chcę wiązać swojej przyszłości z tym co robiłem przez ostatni miesiąc. Może to być moje jako takie hobby, ale nic więcej, a Jongin ma w tej sprawie, że tak to ujmę gówno do gadania, bo to nie jego życie – mruknął, wchodząc pod kołdrę
- To, że mam pracę, nie wyklucza tego, że mogę ci pomóc - pokręciłem głową, wzdychając. - A zresztą ty mnie się nigdy nie posłuchasz, chociaż wiesz, że chcę dobrze - wstałem ze swojego miejsca, zabierając kołdrę chłopakowi. - Teraz idziesz do łazienki się wykąpać, bo miałeś zrobić to rano, ale ćwiczyłeś z dziewczynami, więc musisz teraz. Ładnie masz się przebrać w piżamę i spać.
- Z pewnością jesteś gorszy niż Jin - mruknął i wstał mizernie z łóżka zabierając swoje ciuchy do spania, które miał schowane pod pościelą, po czym idąc do łazienki walnął się w nogę i syknął głośno - Ja naprawdę wyrzucę stąd te szafki - burknął i wszedł do pomieszczenia.
Postanowiłem wziąć szybki, ciepły prysznic w czasie kiedy Jimin brał kąpiel. Ogarnąłem się w łazience, robiąc podstawowe rzeczy czyli na przykład mycie zębów. Ubrałem się w piżamę, po czym ruszyłem z powrotem do sypialni Jimina i położyłem się pod kołdrą, przymykając oczy oraz starając się przy tym nie zasnąć.
---------------------------------
Obiecany rozdzialik ^^
Do następnego, ludziki ^*^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro