Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 114 ~

Po chwili siedziałem na kuchennym blacie, przyglądając się z uśmiechem skromnym ekscesom kulinarnym Jimina. - Cieszę się, że to sobie wyjaśniliśmy... Od razu jakoś lepiej mi się na serduszku zrobiło.

- A jednak używasz słowa serduszko.... - zaśmiał się Jimin, sam nie wiem z czego. - Uwierz ja też się z tego cieszę. Kakao z wielką ilością bitej śmietany, tęczowej posypki i czekoladową słomką do picia. -przedstawił swój wynalazek podając mi go. - A dla mnie herbatka z cytrynką.

- Dziękuje. - zaświeciły mi się oczy, kiedy dostałem w ręce tą bombę kaloryczną. - O matulu, jakie to pyszne.. i słodkie -powiedziałem, gdy już spróbowałem przysmaku, marszcząc nosek oraz uśmiechając się lekko.

- JUŻ WIEM DLACZEGO NAZYWAŁEM CIĘ KRÓLICZKIEM! - wykrzyczał patrząc na mnie z rozczuleniem. - JESTEŚ STRASZNIE UROCZY JAK ONE I JESZCZE TEN NOSEK I ZĄBKI... Nic tylko głaskać.

- Głaskaj, głaskaj, nie pogniewam się. - z moich ust wyleciał ciepły śmiech, a moje policzki przybrały czerwonego koloru. - Dziękuje za te kochane słowa.. - powiedziałem, zagryzając delikatnie swoją dolną wargę.

- Ucieszyłem się jak mała dziewczynka... Tak mi wstyd. - podrapał się po karku. - Ale skoro prosisz to... – powiedział, podchodząc do mnie i zaczął głaskać moje włoski. - Fajne masz te loczki, choć powinieneś iść do fryzjera by ci je poprawił... No chyba, że macie tu lokówkę... - zaśmiał się, nie przerywając pieszczoty. - Może chodźmy to wypić do jadalni? Też bym sobie usiadł...

- Mhm.. - przymknąłem oczy z przyjemności. - Niepotrzebnie jest ci wstyd, a co do fryzjera to masz chyba rację. Pójdę jakiegoś dnia. - mruknąłem, wzdychając. - Okay, nie ma problemu. - wzruszyłem ramionami i zsunąłem się na zimne płytki, przez co syknąłem.

- A ty gdzie uciekasz? – zapytał, znów biorąc mnie na ręce. - Mówiłem. Dzisiaj podłogi nie tykasz, rozumiemy się?

- Dobrze. - powiedziałem, poprawiając się. - To ja wezmę nam napoje, żebyś nie musiał wszystkiego tachać. I tak wystarczająco nosisz w tym momencie. - rozbawiony uniosłem brew.

- Zgoda. - gdy w końcu znaleźliśmy się w jadali chłopak posadził mnie na stole, a sam usiadł na przeciwko mnie odbierając swój napój. Posłałem mu niezrozumiałe spojrzenie, lecz ten tylko się uśmiechnął i napił herbaty. - No co? - odezwał się po chwili. - Jak usiądziesz na krześle to dotkniesz nogami podłogi, więc siedzisz na stole by twoje stópki wisiały w powietrzu

- Zalety bycia wysokim. - zaśmiałem się cicho, popijając w trakcie napój. Po dłuższej chwili milczenia przypomniałem sobie dosyć wstydliwą sytuacje, przez co odkaszlnąłem. - Wiesz co? Ja chyba wolę jednak usiąść na krześle..

- A to niby dlaczego? Powiedziałem coś o nogach... - mruknął dokańczając napój.

- Coś mi się przypomniało... Nieważne. - mruknąłem, chcąc wstać, ale Jimin przytrzymał moje kolana. - Daj mi zejść, albo mnie posadź na krześle, proszę. - odparłem ledwo, a moje serce przyśpieszyło swoje obroty.

- Dlaczego tak reagujesz na to, że siedzisz na stole? Czekaj... - powiedział i ściągnął mnie z mebla, tak bym siedział na jego kolanach. - No to gadaj mi tu teraz co sobie przypomniałeś?

- Domyśl się, jesteś mądrym facetem. - powiedziałem, spuszczając swój wzrok na dłonie i zacząłem się bawić swoimi palcami.

- No, ale stół? Mówiłeś mi coś o stole? - zamyślił się na chwilę. Nagle jego oczy przybrały wielkość piłek do ping-ponga i spojrzał na mnie z otwartymi ustami. - To tutaj... my ten... No... rozumiesz o co mi chodzi. - powiedział zszokowany, a ja tylko przytaknąłem mu głową, rumieniąc się. - A dokładnie to, w którym miejscu?

- Naprawdę nie masz serca. - pokręciłem głową. - Tam gdzie siedzą Jin i Namjoon. - mruknąłem blisko jego ucha.

- Wow, to lepiej by się o tym nie dowiedzieli... – zaśmiał się.

- Za późno... - wysyczał wściekły Jin za naszymi plecami.

- A dokładnie to co robiliście? – zapytał Taehyung, jedząc jabłko i usiadł na swoim stałym miejscu przy stole.

Westchnąłem, przecierając twarz dłońmi. - Uprawialiśmy seks. - mruknąłem zażenowany, ukrywając twarz w szyi Jimina.

- A kiedy dokładnie? - nie zmieniał swojego tonu najstarszy z Kimów.

- Huh, pamiętasz kiedy zostawiliście nas w domu? Zrobiliśmy sobie kolację, a potem tak nagle przyszliście.. Huh - zaśmiałem się nerwowo, nie otwierając wcale oczu. - To wtedy..

- ŻE JAK?! A TY ZDAJESZ SOBIE SPRAWĘ, IŻ OD PARU MIESIĘCY MAM NAWAŁ W PRACY I NIE SPRZĄTAM AŻ TAK DOKŁADNIE DORMU JAK KIEDYŚ! W TYM STOŁU?! - wydarł się lekko obrzydzony. - Od tamtego wieczoru jadłem dzień w dzień na tym miejscu... i pomyśleć, że wy tam...

- Nie chciałbym przeszkadzać, ale Jin.. Ty i Namjoon nie byliście lepsi.. - powiedział wyjątkowo rozbawiony Yoongi. - A kto świntuszył na bl.. Ała!

- Yoongi hyung, dokończ. Chętnie posłucham -powiedział z chytrym uśmieszkiem Jimin.

- Najpierw się odsunę, żeby nie dostać drugi raz. - odparł z wyrzutem w głosie już wspomniany chłopak. - No więc.. Pewnego wtedy jeszcze myślałem, ze pięknego dnia wstałem wyjątkowo wcześniej, bo byłem głodny. Zszedłem na dół, żeby zrobić sobie coś do jedzenia, żeby zaspokoić swój duży apetyt. Niestety, byłem wpół przytomny, więc nie zwróciłem na dźwięki, które wydobywały się z kuchni -spojrzał się na małżeństwo z drwiącym uśmiechem- Wszedłem do pomieszczenia, akurat w momencie kiedy mleko się rozlało, że tak powiem. - zaśmiał się głośno, a my zaraz po nim oprócz oczywiście Jina i Namjoona. - Ale podobno nie warto płakać nad rozlanym mlekiem, prawda?

- Ekhem... No prawda Yoongi, masz rację... –odchrząknął Jimin, gdy udało mu się opanować śmiech. - Jungkookie, a czy u nas zdążyło się rozlać mleko? - poruszał znacząco brwiami z szatańskim uśmieszkiem.

Zarumieniłem się, uderzając chłopaka w ramię. - Jesteś okropny. - szepnąłem i ukryłem swoją twarz. - Tak, zdążyło.

- Ojoj... Jungkookie się zawstydził? - zapytał głaszcząc mnie po głowie. - Przecież to naturalna rzecz.

- Nie codziennie rozmawiam publicznie o naszych doświadczeniach seksualnych, dlatego się zawstydziłem. - wywróciłem oczami, wzdychając.

- Niech zazdroszczą. Mogę się założyć, że byliśmy w tym całkiem nieźli. Może byś tak opisał mi tamten moment, hmm?

- Ja idę się położyć, nie chce tego słuchać. Mam jak na dzisiaj dość . –wymruczał Jin, przecierając czerwoną twarz dłonią. – Kochanie, idziesz?

- Tak. - wydusił, patrząc się na swoje buty. – Chodźmy. - polecił, po czym małżeństwo wyszło z pomieszczenia, udając się na górę.

- Ja też będę już szedł spać. Nie dlatego, że nie chce posłuchać tylko jutro wcześnie wraz z Sugą musimy wstać i jechać do dziewczyn by spędzić z nimi cały dzień. - mruknął Tae, wstając z miejsca. - Ci też radzę iść już spać. - zwrócił się do Sugi, czekając na niego.

- Nie wiem, jak ty, ale ja chciałbym posłuchać tej zaiście interesującej historii. – powiedział podekscytowany, a ja spojrzałem się na niego gromiącym go wzrokiem. - Dobra, ugh, nie dacie mi się pobawić. - mruknął, wychodząc z pomieszczenia wraz z Taehyungiem.

- No więc... Opowiesz? – zapytał po chwili Jimin.

- Naprawdę sądzisz, że uda mi się to wydusić z siebie? - odparłem w jego ramię.

- Chociaż spróbuj... Jak ci się uda to... możesz dostać nagrodę.

- Umiesz mnie przekonać .- westchnąłem, biorąc głęboki wdech. - Zacznijmy od tego, że ty nazywałeś mnie maluszkiem, no a ja ciebie.. ugh, tatusiem. - ledwo przeszło mi to przez gardło, bo byłem tak skrępowany. - Postanowiłem się trochę z tobą podroczyć podczas kolacji, ale ty mi się nie dałeś, zresztą jak za każdym razem. - wywróciłem oczami, uśmiechając się lekko. - Na początku zrobiłeś mi pełno malinek przy ścianie, których nie mogłem się pozbyć przez kilka dni. Potem przenieśliśmy się na stół, zaczynając pieścić swoje ulubione miejsca u nas. Ty oszalałeś na punkcie moich obojczyków, a ja bardzo uwielbiam okolice twoich uszu. - przełknąłem ciężko ślinę, czując coraz większe ciepło- Następnie przeszliśmy do rozbierania się. Gdy chciałem ci ściągnąć spodnie, uklęknąłem przez co byłem w bardzo zawstydzającej pozycji, zwłaszcza wtedy kiedy pozbyłem się ich... - zarumieniłem się, ukrywając się w ramieniu chłopaka. - Potem już poszło z górki.. Przygotowałeś mnie, a że byliśmy naprawdę podnieceni długo nie musieliśmy czekać, żeby.. uhm, dojść. Dosłownie kilka chwil później usłyszeliśmy jak chłopaki wchodzą do domu i w tamtym momencie ubrałem się tak szybko niż kiedykolwiek w życiu. Naprawdę.. - westchnąłem, czując ulgę, że to już koniec tej żenującej opowieści. - Nigdy więcej. Nigdy.

- Czy to źle, że trochę się podnieciłem? - spytał lekko drżącym głosem. - Nie ważne... Możesz wybrać jedną z trzech opcji w ramach nagrody... O ile jeszcze chcesz być przy mnie aż tak blisko po tym wspomnieniu.

- Skoro jesteś gejem, to nie jest źle.. Chyba. - powiedziałem cicho. - Oczywiście, że chcę.. Powiedz, co to są za opcje, po to to opowiedziałem. - zaśmiałem się lekko, patrząc na chłopaka z małym uśmiechem.

- Numer jeden, jutrzejszy dzień spędzimy cały razem. Numer dwa, pokażę ci jedną z moich piosenek i spróbuję zagrać na skrzypcach. Numer trzy, będziemy dzisiaj... no wiesz... spać w jednym łóżku rozmawiając... – zaproponował spokojnie.

- Naprawdę nie masz serca, karząc mi wybrać tylko jedną opcję. - wydąłem dolną wargę, machając nogami.

- Tak, wiem, trudno wybrać jedną, bo wszystkie są denne, ale może uda ci się wybrać najbardziej korzystną.

- Problem tkwi w tym, że chciałbym wszystkie. - odparłem, wzdychając. - Wszystkie są korzystne i sprawią mi wielką przyjemność, dlatego trudno mi wybrać jedną.

- W takim razie... Możemy spełnić wszystkie opcje. - powiedział szczęśliwy. – Oczywiście, jak chcesz...

- Naprawdę? - pisnąłem, momentalnie uśmiechając się szeroko. - To jest oczywiste, że chcę!

- Czyli nagroda się podoba? – spytał, wstając z krzesła znów ze mną na jego rękach.

- Bardzo... Za bardzo dzisiaj mnie rozpieszczasz, chyba. - mruknąłem, przytulając się do jego piersi. - Bo się jeszcze przyzwyczaję i co wtedy zrobisz?

- Oddam cię do adopcji. - odpowiedział ze śmiechem.

- Nie możesz, jestem pełnoletni. - wywróciłem rozbawiony oczami. - Zresztą wątpię, że chcesz mnie oddać. - obwiązałem rękoma jego szyję. - Mam rację, Jiminnie? - zapytałem ze słodkim uśmiechem, patrząc na chłopaka.

- No niestety... Prędzej ty oddasz mnie niż ja ciebie. -stwierdził z rozbawieniem na ustach, udając się do swojej sypialni...

------------------------

Next prawdopodobnie pojawi się po północy...

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro