Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 112 ~


Zapukałem delikatnie w drewnianą powłokę, a usłyszałem ciche "proszę", wszedłem do środka- Moglibyśmy porozmawiać, Jiminnie? - poprosiłem chłopaka, uśmiechając się pewnie się do niego uśmiechając.

- No dobrze, ale... Dlaczego chcesz pogadać? W końcu mnie nienawidzisz, co w pełni pojmuje - powiedział cicho, zamykając szafę i zwracając się w moja stronę. - Powinieneś nigdy już się do mnie nie odezwać przez to, co ci zarzuciłem...

- Powiedziałem to pod wpływem chwili. - mruknąłem cholernie zawstydzony swoim szczeniackim zachowaniem. - Zawsze będę chciał z tobą rozmawiać, tylko po prostu... Potrzebowałem trochę czasu na przemyślenie tego, co się stało. - spojrzałem się na swoje nogi, które stały się niezwykle interesujące w tamtej chwili. - I to ty powinieneś nigdy się już do mnie nie odzywać przez to, co powiedziałem...

- Powiedziałeś, że mnie nienawidzisz po tym jak powiedziałem... To wszystko. Zrobiłem z ciebie tania dziwie. Jestem chujem, jak już powiedziałem to w moim krótkim rymowanym wierszyku... – wymamrotał, wiercąc we mnie dziurę przejętym wzrokiem -

- Jakim wierszyku? - zapytałem się, ale zaraz pokręciłem głową. - Nieważne... To, co powiedziałeś, już nie ma znaczenia. Zapomniałem już o tym, nie musisz się o to martwić i wcale nie jesteś chujem. Jesteś najwspanialszym człowiekiem, jakiego znam, tylko bardzo zranionym - podszedłem do chłopaka i niepewnie złapałem go za dłoń. Zacząłem gładzić ją kciukiem. - Przeżyłeś dużo, nie pamiętasz wielu rzeczy, dlatego się zdenerwowałeś i ja to zupełnie rozumiem. Nie musisz się czuć winny, czy coś w tym stylu, oczywiście o ile tak się czujesz.

- Jungkook, moje słowa nie mają żadnego wytłumaczenia. Każdy człowiek przeszedł coś w życiu. Ja po prostu. Zazdrość wzięła górę, przepraszam. - uklęknął na kolanach i ucałował moją dłoń. - Powinienem cię nosić na rękach z tak dobre serce mogące mi wybaczyć tak bardzo raniące twoją duszę i serce słowa... Nie chce brać cię na litość czy coś tylko uważam, że jesteś dla mnie za łaskawy...

- Nie bierzesz mnie na litość, a to, że ci wybaczyłem to była tylko i wyłącznie moja świadoma decyzja. - szepnąłem, czując iskierki w miejscu pocałunku. - Nie przepraszaj, tylko najlepiej o tym zapomnijmy. - uśmiechnąłem się, patrząc na chłopaka, który klęczał przede mną.

- I znów to robisz... Chcesz puścić w niepamięć swój ból, ale ja tak nie mogę... Wiem, że za bardzo zranił cię moje słowa. Możesz mi wybaczyć, ale ja i tak będę miał wyrzuty i żal do siebie. - przyłożył moja dłoń do swojego policzka. - Możesz mnie pobić, wyzywać, kazać się nosić w różne miejsca, tylko nie bądź mi tak uległy... Zraniłem cię, choć nigdy nie chciałem tego zrobić... Muszę dostać za to ciężką karę – szeptał spokojnym i lekko łamliwym tonem.

- Nie, wcale nie musisz jej dostawać. - stwierdziłem, smyrgając kciukiem delikatną skórę chłopaka. - Mogę cię jedynie cię poprosić, żebyś był przy mnie. To chyba wystarczająca kara. - na mojej twarzy pojawił się smutny uśmiech.

- Miałem dostać karę, a otrzymałem nagrodę. - zaśmiał się smutno. - Jesteś wspaniały, dziękuję...

- Nie dziękuj, nie ma, za co - mruknąłem, wzdychając. - To nie jest nagroda, a ja nie jestem wspaniały. Brakowało mi cię przez te dwa tygodnie.. - przyznałem nieśmiało.

- Nie gadaj głupot, nie znam wspanialszego człowieka od ciebie i nawet nie próbuj zaprzeczyć... Mi ciebie też strasznie brakowało... - wymruczał dość stanowczym głosem.

Kiedy to usłyszałem, moje serce zabiło dwa razy mocniej niż zdecydowanie powinno. On za mną tęsknił. Naprawdę. - Odpuszczę, ale ja i tak wiem swoje. - przewróciłem rozbawiony oczami. Od razu poprawił mi się humor. - Nawet nie wiesz jak się cieszę, że już wszystko między nami dobrze. - stwierdziłem, a mój ton potwierdzał tylko moje słowa.

- No jeszcze nie wszystko... - powiedział ciepło z przyjemnym uśmiechem. Podniósł się szybko z klęczek i pochwycił mnie tak, że znalazłem się na jego rękach niczym panna młoda. - No i teraz będę cię tak nosił do czasu aż pójdziesz spać. - powiedział, że śmiechem patrząc mi w oczy .

- Ty już kompletnie oszalałeś. - uznałem, również śmiejąc się i oplotłem ręce wokół jego szyi. - Przecież ja ci złamię kręgosłup.

- Uwierz, jesteś może i umięśniony, ale za to lekki jak piórko. – zachichotał, wychodząc z pokoju.

- Nie wiem, czy usłyszałem kiedykolwiek większe głupstwo. - mruknąłem, marszcząc brwi. - Puść mnie.

- Nigdy. - powiadomił mnie stanowczo ze słodkim uśmieszkiem.

- No, ale dlaczego? - jęknąłem niezadowolony. Zachowałem się jak małe dziecko. - Niepotrzebnie się zmęczysz, skoro chcesz mnie nosić aż do momentu, kiedy zasnę. Bardzo późno chodzę spać.

- Mówi się trudno. - zaśmiał się. - Zmęczenie nie jest mi obce i zapisałem się na siłownię, więc mogę trochę potrenować przed wysiłkiem w tamtym miejscu.

- Mogłeś mi powiedzieć wcześniej, to ja zostałbym twoim trenerem. - poruszyłem zabawnie brwiami, po czym się zaśmiałem. - To nie byłby problem, sama przyjemność.

- Niedługo będziesz uczył w szkole, więc wolę cię bardziej nie wykorzystywać. - również poruszał brwiami.

- Sam ci to zaproponowałem, więc nie wykorzystywałbyś mnie. - powiedziałem, spoglądając na twarz Jimina rozbawiony.

- Wolę być samoukiem, a o wykorzystaniu pogadamy, kiedy indziej. - zaśmiał się, widząc moje zarumienione policzki.

- Zboczeniec. - mruknąłem, odwracając wzrok, nadal onieśmielony jego bliskością.

- Niby ja zboczeniec? To ty zmusiłeś swojego narzeczonego do kochania się w wannie. - zaśmiał się głośno.

- Wiedziałem, że to był błąd, żeby ci to mówić. - odparłem zażenowany, rumieniąc się jeszcze bardziej.

- Spokojnie słonko mnie się tam podoba to, że jesteśmy zboczeńcami. Można by nawet powiedzieć, że to nas do siebie zbliża. - wyszeptał mi do ucha z szerokim uśmieszkiem.

Przeszły mnie znaczące ciarki w momencie, kiedy chłopak nazwał mnie słonkiem.. No i kiedy zaczął szeptać mi do ucha. To zawsze było moją słabością, której nie zdołałem przezwyciężyć. Byłem pewny, że poczuł ten prądy przechodzące przez moje ciało. - Mhm.. - powiedziałem cicho, powstrzymując się mocno od jęknięcia. Jimin działał na mnie niewyobrażalnie mocno, o czym wydawało mi się, że wiedział.

- Kocham to, w jaki sposób reagujesz na moją bliskość. - zachichotał mi do ucha. - Tylko się nie podniecaj, bo chyba nie chcesz by chłopaki zobaczyli namiocik, co?

- Fajnie byłoby jakbym mógł nad tym zapanować. – burknąłem. - Nie powiem, przydałaby mi się taka umiejętność. - wywróciłem oczami. - Muszę częściej chodzić w samych bokserkach, jest przecież taka ładna pogoda, a ja się niepotrzebnie powstrzymuję.. - stwierdziłem, spoglądając kątem oka na Jimina.

- Robisz to specjalnie... Bo, w jakim innym przypadku chciałbyś bym sobie przypomniał obraz ciebie z dnia, w którym cię pocałowałem... – wyszeptał, przestając oplatać oddechem moje ucho.

- Wreszcie mogę coś wykorzystać przeciwko tobie. - mruknąłem rozbawiony. - Daj mi się tym nacieszyć. - wydąłem dolną wargę.

- Cieszenie się z doręczenia mnie tym seksownym obrazem. Nisko upadłeś... Ale ja jeszcze niżej -zaśmiał się wchodząc na schody.

- Ty mnie możesz dręczyć, a ja ciebie, nie? Gdzie tutaj jest sprawiedliwość, ja się pytam? - z moich ust również wyleciał głośny śmiech. - Czemu mówisz, że nisko upadłeś, skoro to nie jest prawda?

- Widać, że to ja ciebie dręczyłem częściej, króliczku... - zaśmiał się głośno. - No cóż takie życie. Jedni są wygłodniałymi lwami z rasy same, a inni ofiarnymi zebrami z rasy uke...

- Zdecydowanie częściej. - stwierdziłem, poprawiając się w rękach chłopaka. - Gdzie ty w ogóle idziesz ze mną? Czuje się uprowadzony.

- Mam ochotę na herbatkę, więc idziemy do kuchni. - zachichotał.

-----------------------------

Kochane ludziki, przeczytajcie bo to ważne...

Wszystkie opka jakie teraz wstawiamy już nie będą tak regularnie wstawiane jak w wakacje...

Oczywiście next'y będę starała się wstawiać jak najczęściej, ale no jednak już nie będą pojawiały się co dwa dni czy codziennie. Może co trzy, cztery, albo w najgorszym wypadku tylko w weekendy i wolne... Zależy jak z nauką i sprawdzianami ;;;;

Mam nadzieję, ze to rozumiecie i bez paniki, ponieważ NIE MAM ZAMIARU ZAWIESZAĆ OPEK ^^

Będziemy was informować w razie czego <33333

Jak coś to nas wyczekujcie i tak dalej ^^

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro