24# VS
Zielona postać zrobiła się bardzo wysoka. Wzrostem była jak Biała Diament. Strój uległ zmianie, pojawiła się peleryna, ubranie stało się bardziej obcisłe i ukazało klejnoty. Czyli jednak była fuzją. Włosy były z przodu krótkie, a z tyłu długie.
Wtedy zrozumiałem kim jest tajemnicza postać, co wyjaśniało wiele rzeczy. Brak obecności tych dwóch klejnotów wśród reszty a także moc, którą unieszkodliwiła klejnoty. Umiejętność Żółtej, pioruny pozbywające fizycznej formy. Różnica była jedynie taka, że u fuzji była ona koloru neonowego zielonego.
Ta fuzja była połączeniem klejnotów Żółtej i Niebieskiej.
Tylko czemu są złe?
- Zgaduję, że już wiesz kim jest ta postać? Tak, to fuzja dwóch niezwykle silnych Diamentów. Poznaj Zieloną Diament! - Powiedziała Bluebird utwierdzając mnie w przekonaniu.
Nazwa, poza kolorem, nie uległa zmianie, ale nic dziwnego. To była fuzja dwóch takich samych klejnotów tyle, że z innymi kolorami, a poza tym nie ma niczego twardszego niż Diament.
Spojrzałem kątem oka na uwięzionych przyjaciół. Wszyscy byli zaskoczeni i przerażeni tym faktem, z wyjątkiem Nicka i Jessici, którzy choć wiedzieli, że to źle, nie byli świadomi jak bardzo źle.
Bowiem nigdy nie ujrzeli prawdziwej potęgi starszych Diamentów. Nawet nie ujrzeli mojej, która była jednak słabsza.
Niebiesko-czerwona fuzja uśmiechnęła się.
- Pewnie się zastanawiasz dlaczego Diamenty są złe. - Powiedziała sprawczyni porwania wyciągając dzwonek.
- To nie jest zwyczajny instrument. Bo widzisz, wszystko da się pokonać czy zniszczyć, także Diamenty. Choć one są niezwykle potężne, mają pewną dość mało znaną wszystkim słabość. Jest nią ten artefakt. Potrafi kontrolować on te najtwardsze kamienie szlachetne. Im bliżej tego dzwonka jest jego ofiara, tym mocniej na nią oddziałowuje. Tym sposobem porwałam Diamenty, a potem zapolowałam na ciebie. Jednak jak się okazało, twoja ludzka strona częściowo stłumiła dźwięk tym samym zmniejszając jego wpływ. Świadoma, że nie uda mi się to wykorzystać przeciwko Tobie, postanowiłam zmienić taktykę i zemścić się na Tobie w inny sposób. Porywając twoich bliskich. - Wyjaśniła Bluebird.
- Słuchaj Bluebird. Nie musimy walczyć. Wiem, że wcale nie chcesz tego robić. Poza tym panuje pokój, pamiętasz? Uwolnisz moich bliskich i możemy zapomnieć o tym wszystkim, co się wydarzyło. Nie chcę z Tobą walczyć. - Powiedziałem.
Ona zaczęła się śmiać. Wskazała na klejnot Rubina, który zastępował oko i powiedziała ,,już to widzę".
Wtedy rozległ się dźwięk dzwonku, a ja z zaskoczeniem odkryłem, że te piski wydobywające się z tego artefaktu to w rzeczywistości rozkazy.
Zielona na komendę Bluebird zaatakowała mnie pięścią, jednak ja zdążyłem uskoczyć, a ona walnęła w ziemię, zostawiając ślad.
Fuzja z Diamentów zaczęła wymachiwać pięści w powietrzu kierując je w moją stronę, a ja za każdym razem robiłem uniki lub używałem tarczy.
Nie była winna temu, że mnie atakuje ani, że ktoś ją kontroluje. Nie mogłem jej skrzywdzić.
Connie
Przerażona wpatrywałam się w walkę pomiędzy fuzją Diamentów, a Stevenem. Chociaż ciężko to było nawet nazwać bitwą, ponieważ Steven tylko się bronił.
Wiedziałam dlaczego tak jest. Steven nie chciał skrzywdzić Zielonej. Mimo, że bardzo chciałam, by Steven jednak zwyciężył, byłam pewna, że do tego nie dojdzie.
Nawet jeśli Steven zacząłby walczyć i tak nie miałby szans. Może i jest Diamentem, ale nie ma szans z fuzją Niebieskiej i Żółtej.
- Bluebird! Przestań! Przecież to nie fair! Nikt nie ma szans z fuzją diamentów w pojedynkę! - Krzyknęłam, wiedząc jednak, że wróg się nie zlituje.
Ona nawet mi nie odpowiedziała, jednak kątem oka dostrzegłam, że klejnoty doszły do podobnego wniosku.
Steven
Connie miała rację. Niebieska i Żółta Diament są ode mnie silniejsze, a na dodatek tworzą teraz fuzję. Pomimo tego nie zmieniłem zdania i wciąż nie atakowałem.
W pewnym momencie Zielona stanęła. Szybko jednak się okazało, że powodem była chęć użycia mocy Żółtej, która polegała na pozbywaniu się fizycznej formy klejnotów. Ponieważ byłem jedynie pół klejnotem, było wiadome, że ja nie stracę formy, jednak, gdyby mnie trafiła, możliwe, że nie byłbym w stanie przez chwilę walczyć. Fuzja diamentów strzeliła we mnie promieniem, a ja w odpowiedzi stworzyłem tarczę.
Przeciwnik jednak nie miał zamiaru się poddać i dalej atakował moją ochronę. Moja tarcza zaczęła się powoli rozpadać, jednak ja nie miałem zamiaru się poddać.
Wraz ze słabnięciem tarczy, rósł gniew.
Z powodu strachu przed różową mocą, nie mogłem się skupić i ostatecznie Zielona Diament przełamała tarczę, jednak spodziewany atak nie nastąpił. Zamiast tego pojawiła się dziwna, zielona aura przypominająca moc niebieskiej ze łzami.
Przestałem czuć jakikolwiek gniew czy smutek. Wewnątrz mnie była jedynie...pustka.
Postanowiłem wyczarować tarczę, ale nie potrafiłem.
Connie
Gdy tarcza zniknęła, Zielona Diament wywołała jakąś dziwną aurę. Zielona poświata objęła całe pole walki, jednak nie dosięgła ani nas, ani Bluebird, która się przybliżyła w naszą stronę. Postawa Stevena uległa zmianie, nie potrafiłam znaleźć w niej jakiegokolwiek śladu gniewu, smutku, żalu ani innej emocji.
- Ojej, jak niegrzecznie z mojej strony, że nie powiedziałam ci o umiejętności Zielonej Diament. Jak mi przykro. - Powiedziała uśmiechnięta Bluebird.
Okazało się, że fuzja diamentów może blokować czyjeś emocje.
- A jakie to ma znaczenie czy Steven ma emocje czy nie? I tak ciebie pokona! - Powiedziała Biks.
- To ma znaczenie. - Nick, Jessica i ja odpowiedzieliśmy jednocześnie, a reszta klejnotów się na nas spojrzała.
- Niestety, ale moce Stevena opierają się na emocjach. - Wyjaśniła Connie.
- Bez uczuć tata nie może użyć ani tarczy, ani baniek, niczego. - Dodał Nick.
Wszystkie klejnoty posmutniały i spojrzały się na Stevena.
Na szczęście Steven nie był całkowicie bezbronny. Jego jedyną bronią pozostał miecz, wzięty wcześniej z kuźni Bizmut.
Steven miał jednak ograniczone możliwości i szanse zmniejszyły się drastycznie.
- Już dawno odkryłam, że im bardziej jesteś wkurzony, tym większą masz moc. Podejrzewałam to od czasu, kiedy zrobiłeś się różowy podczas naszej walki i doszłam do tego, że twoja moc bierze się z emocji. - Skomentowała Bluebird, jednak Steven nie zwracał na jej słowa większej uwagi, będąc zajętym w nie oberwaniu od Zielonej Diament.
Steven mimo iż nie miał już możliwości skorzystania z mocy swojego klejnotu, dzielnie walczył z wrogiem. Brak emocji było przeszkodą, ale jednocześnie i pomocą. Nie kierowały nim złość czy strach o bliskich, nie przejmował się już tym, że Zielona Diament jest niewinna.
Steven
Po chwili, żadne z nas już nie walczyło zawzięcie.
To nie było już dla mnie istotne, a ona cały czas sprawiała wrażenie nieobecnej, wypełniając głucho rozkazy. Skończyło się na tym, że ona niedbale atakowała, a ja niedbale się broniłem.
Może i by tak zostało, ale Bluebird ta walka zaczynała się najwidoczniej już nudzić.
- Co za nuda! - Zaczęła narzekać wroga fuzja.
Po kolejnych minutach niedbałej walki i narzekań z jej strony, Bluebird się nagle uśmiechnęła.
- Z porwanymi jest za dużo zachodu. Może po prostu ich pozabijam. - Skomentowała i przyłożyła nóż do gardła Connie.
Wszyscy więźniowie zamarli w przerażeniu na ten widok. Ja spojrzałem się w tamtą stronę nie zapominając o moim wrogu.
Wroga fuzja chciała zabić osobę, którą wcześniej kochałem. A właściwie nadal kocham. Co było dziwne, ponieważ nie powinienem czuć żadnych emocji, a jednak czułem miłość.
Nie zdziwiłem się jednak, ze względu na brak tego uczucia.
Moje emocje nie podpowiadały mi co robić, ale gdzieś w głębi serca czułem, że muszę coś zrobić. Nie mogłem jej stracić.
Zrozumiałem też, że emocje jednak bywają dobre i dotarło do mnie, że nie potrzebnie ich wcześniej unikałem. Gdybym już wcześniej użył różowej mocy, może już dawno byłoby po wszystkim. Obiecałem sobie, że nie powtórzę tego błędu. Zaufam sobie, snom i mojej mocy.
Widziałem strach w oczach ukochanej, która dzielnie usiłowała je ukryć. Za dobrze ją jednak znałem, by się na to nabrać.
- Żegnamy! - Pożegnała radośnie Bluebird - Connie, cofając swój nożyk z chęcią walnięcia bronią z całą siłą.
___________________________________________
Ciąg dalszy nastąpi!
Czy Bluebird zabije Connie czy może jednak Connie przeżyje?
Czy Steven pokona Zieloną i Bluebird?
I co będzie z tą zieloną aurą?
Tego dowiecie się w kolejnej części!
I tak wyszło, że na ciąg dalszy będziecie czekać 2 dni, sorki 😅
Czy ktoś się domyślił, że ta tajemnicza zielona postać to Diament?
Jak coś to dzięki zmianie kształtu, nie raz się pojawiła w tej książce udając kogoś innego. Jak np. wtedy, gdy Steven wpadł na zielony klejnot - to była ona ^^
A tytuł ,,VS", bo Steven VS zielona
Słów: 1318
Next: w poniedziałek
Bye!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro