12# Przerwa
Connie
Uśmiechnęłam się nie mogąc doczekać się dnia. Kryształowe klejnoty uzgodnili, że zrobią sobie jednodniową przerwę w poszukiwaniach i Bizmut stwierdziła, że wykorzysta ten czas, żeby być razem z Biks. Inne klejnoty także to podłapały i po chwili każdy, kto miał połówkę, postanowił spędzić dzień sam na sam.
I ja także zamierzam pobyć ze Stevenem.
Jessica
Zapowiadał się nudny dzień, wszyscy chcieli spędzić czas ze swoimi ukochanymi, a ja nie miałam z kim, gdyż byłam singielką.
Zapytałam Nicka czy spędzimy razem czas, jako że on też jest singlem, jednak on się wykręcił mówiąc, że już ma zaplanowany dzień.
Ametyst także się jakoś wykręciła, więc nastawiłam się dzisiaj na samotność.
- Co tak siedzisz tu sama jak kołek? - Zapytała Jaspis, która do mnie przyszła.
- Nie mam z kim spędzić czas, wszyscy są zajęci. - Wyjaśniłam.
- Ojej, ale przykro. Ja też nie mam, a jednak się nie mazgaję i nie siedzę jak jakiś słup. Znajomy sam do ciebie nie przyjdzie. - Odpowiedziała.
- Ale przyszedł. Ty też jesteś znajomą. - Zauważyłam.
- Ty jeszcze się czepiać masz ochotę. Chodźmy, pokażę ci jak wyżyć w dziczy, jakbyś musiała kiedyś uciekać. - Rozkazała, wzięła mnie za rękę i zaczęła prowadzić.
Nie wiedziałam po co mi to, ale i tak nie miałam nic lepszego do roboty, więc się zgodziłam.
Bizmut
- To... Gdzie idziemy? - Zapytałam chcąc by to Biks zaproponowała.
- Chodźmy do jakiś ruin. Wiem, jak uwielbiasz je oglądać. - Zaproponowała.
Uśmiechnęłam się. Jest taka kochana.
- Mną się nie przejmuj, naprawdę. Pójdę tam, gdzie zechcesz. - Odpowiedziałam.
- Ależ chcę! A po ruinach możemy pójść na rolki. Obie to lubimy. - Oznajmiła.
Kiedyś nie znałam rolek, ale kiedy Perła mnie zaprosiła, od razu je polubiłam.
A kiedy zaczęłam chodzić z Biks, od razu ją tam zaciągnęłam.
Perła... Dalej mam do niej jakieś uczucie i kiedyś byłyśmy razem, ale nie wyszło. Byłyśmy bardzo różne. Ona delikatna i perfekcjonistka, ja lubiąca się pobrudzić, silna twardzielka. Dlatego, kiedy się rozstałyśmy, nie było mi przykro i pozostałyśmy przyjaciółmi. Cieszyłam się jej szczęściem, kiedy zaczęła chodzić z Gregiem. Wiele ich łączyło. Oboje mieli ukochanych, nawet tę samą osobę, która nie była z nimi do końca szczera i utracili ją. Oboje cierpieli latami z tęsknoty za nią. Rose i ich podobne sytuacje ich połączyły, ale trwają dzięki swojemu uzupełnianiu. Ja i Perła byłyśmy prawie jak przeciwieństwa, które się nie dość przyciągają, oni są jak ogień i woda, ale mimo to, się rozumieją i ufają.
Poszliśmy w ruiny. Te wszystkie zardzewiałe ostrza i zniszczone zbroje wprost przykuwały swoim pięknem moją uwagę. Pozostałości po niegdyś wystrojonych szczegółowo zamkach czy budowlach w stylu barokowym, korynckim, gotyckim itd. także były wspaniałe
Po prostu cudo. Kiedy zbliżał się wieczór i zrobiło się za ciemno, by oglądać te cudowne twory ludzi dawnych epok, poszliśmy na obiecane rolki i jeździliśmy tańcząc czasem w rytm muzyki.
Nasz końcowy moment spędziliśmy na polu dawnej bitwy między klejnotami, kiedy rzekomo rozbito Różową Diament, wśród krzewów róż i ostrzy poległych. Wyraziliśmy wyrazy szacunku wszystkim, którzy brali udział (większość do nas wróciła, z wyjątkiem tych, których nie znaleźliśmy, nie dało się znaleźć wszystkich kawałków lub były one za drobne) minutą ciszy i bukietem z kwiatów. A potem pocałowaliśmy się, zdając sobie sprawę, że dzień dobiega końca.
Wcześniej rano
Greg
- A więc gdzie spędzamy wspólny moment naszego życia? - Zapytała moja ukochana.
- Jak chcesz, wszędzie mi dobrze, o ile mam moje auto i gitarę. - Odpowiedziałem.
Ona szybko ukryła swoje niezadowolenie.
Nie należałem nigdy jakoś szczególnie do romantyków. Na początku Perła strasznie to przeżywała (chociaż starała się to ukrywać, by nie obrazić moich uczuć), ale potem to zaakceptowała.
- Już wiem! Może na koncert Klassrock? - Zapytałem pokazując jej plakat zespołu.
- A co to za zespół? - Zapytała niezbyt zachęcona.
- Składa się z pięciu członków rodziny, a wiem jak lubisz integrację bliskich. Poza tym swoje piosenki wykonują w stylu rockowym, jazzowym, czyli te gatunki, które ja lubię i klasycznym, czyli uwielbiany przez ciebie poza rockiem gatunek. Mają niektóre takie piosenki, gdzie są pomieszane te style i o dziwo, całkiem fajnie to brzmi. - Wyjaśniłem.
Przekonałem ją i po pół godzinach byliśmy już na koncercie.
Tańczyliśmy, wygłupialiśmy się. Było cudownie!
Siedzieliśmy tam aż do rana! Może Perła musiała już od rana wrócić do poszukiwań, ale jako klejnot nie musiała spać. A ja poszedłem się wyspać, kiedy ona wyruszyła na misję.
Lapis
- Pójdziemy zwiedzać przedszkole? - Zaproponowała Perydot.
- Nie... - Odparłam krótko.
Wolałabym spędzić z nią czas, siedząc i nic nie robiąc.
- Oj, no weź... Będzie fajnie - Zachęcała, ale ja uparcie trwałam przy swoim.
- No to może... Popłyniemy statkiem? Lubisz morze. - Zaproponowała.
- No nie wiem... - Odpowiedziałam niechętnie.
- Prooooszę. - Zaczęła prosić Peri.
- Dobra. - Zgodziłam się.
I co tu dużo mówić. Potem byliśmy na statku, całkiem spoko się bawiliśmy. A potem wróciliśmy i oglądaliśmy nasz ulubiony program. Super dzień.
Rubin
Ponieważ ten dzień mieliśmy spędzić z ukochanymi, postanowiliśmy się z Szafirką rozdzielić.
- To... - Zaczęłam, ale nie dokończyłam, bo Szafir wzięła mnie za rękę i bez słowa poszliśmy w jakąś stronę.
- Yhm... To... Gdzie my idziemy? - Zapytałam, gdy nie dostałam wyjaśnienia.
- Tam gdzie oboje chcieliśmy. W miejsce, gdzie po raz pierwszy zeszliśmy na ziemię. - Wyjaśniła.
Faktycznie, chciałam się tam udać.
To było takie romantyczne...
Gdy byliśmy na miejscu, pozwiedzaliśmy okolicę. Ucieszył nas fakt, że od tamtego momentu aż do teraz, nie wiele się tu zmieniło. Kiedy już sobie pochodziłyśmy i powygupiałyśmy, poszliśmy do tej samej jaskini co kiedyś i po rozpaleniu ognia, zaczęłyśmy tańczyć.
Było cudownie.
Steven
Skoro wszyscy spędzają czas ze swoimi ukochanymi, po prostu nie mogłem zrobić to Connie i odmówić.
Dlatego postanowiłem nie myśleć o ostatnich dniach, a dokładniej o zaginięciach, snach i dźwięków - które były codziennie z wyjątkiem nocy sąsiadującej z urodzinami dzieci czy o Bluebird i tajemniczej zielonej.
Już dawno byłem winien to Connie, dlatego jako, że od zawsze byłem romantykiem, zaplanowałem nasz dzień.
Najpierw pójdziemy na łyżwy, które były otwarte mimo, że był kwiecień (nie wnikać), potem ogrzejemy się razem w jacuzzi, a na koniec pójdziemy na kolację do restauracji, gdzie wręczę jej kwiaty i wisiorek.
- To jakie plany? - Zapytała mnie moja żona.
- Zobaczysz. - Odpowiedziałem uśmiechnięty.
- Ale nie będę wiedziała jak się ubrać! - Wyjaśniła.
- Weź coś ciepłego, na dworzu jest zimno. - Zaproponowałem.
Kiedy ona się ubierała, ja szybko założyłem kurtkę i spakowałem potrzebne rzeczy, takie jak telefony, portfel, wisiorek, suknię i elegancki ubiór dla mnie, jej strój kąpielowy i moje szorty na zmianę.
Zaciągnąłem ją na lodowisko, na co ona się zaśmiała. Pojeździliśmy razem godzinę.
- To teraz do domu? - Zapytała.
- No co ty. Dopiero się rozkręcam. - Wyjaśniłem.
Kiedy doszliśmy na miejsce, zaprowadziłem ją do przebieralni i wręczyłem strój.
Ona się zarumieniła i razem się przebraliśmy.
Większość dnia spędziliśmy w saunie i na Jacuzzi, jednak i stamtąd musieliśmy już iść.
Wręczyłem jej więc suknię, a sam przebrałem się w elegancką koszulę.
- Chyba żartujesz. - Skomentowała, gdy dotarliśmy na miejsce.
Restauracja nie była bardzo droga, ale za to ciężko dostępna. Żeby zjeść w niej, trzeba było robić zamówienie z wielkim wyprzedzeniem. Na szczęście ja miałem swoje sposoby i udało mi się zdobyć stolik.
Kiedy zajęliśmy miejsca i zamówiliśmy wino i spaghetti carbonara bez żadnego mięsa, wręczyłem jej kwiaty, na co ona się uśmiechnęła.
Wino dostaliśmy dosyć szybko i po chwili już go nie było.
Po zjedzeniu posiłku, zauważyłem, że Connie się lekko ubrudziła.
Przybliżyłem się do niej i ją pocałowałem, czyszcząc przy tym jej usta.
Ona się zaśmiała. Potem zjedliśmy jeszcze Creme brulle i dostaliśmy kolejny kieliszek wina.
Na koniec dostała ode mnie wisiorek, po czym wróciliśmy do domu.
Już rozplanowywałem sobie, że spędzimy razem cudowną noc, gdy wtedy przekroczyłem próg domu i ujrzałem coś zaskakującego.
- Steven? Czemu przystanąłeś? - Zapytała Connie podchodząc do mnie. Gdy zauważyła, oboje staliśmy przez chwilę jak wryci.
___________________________________________
Ciąg dalszy nastąpi!
I jak wam? Która przygoda spodobała wam się najbardziej?
Jak myślicie, co zaskoczyło Stevena i Connie?
Śmiało piszcie 😉
Słów:1274
Next: jutro
Bye!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro