Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Brak kontroli

Rudy Pov.

Następny dzień był taki sam jak każdy. Jednak było w miarę ok, bo Alan chyba nie zamierzał mnie dzisiaj pobić.

Stałem sam przy swojej szafce i układałem w niej książki. Basia była w tym czasie w łazience, a ja miałem nadzieję, że przyjdzie jak najszybciej bo gdy ona jest obok to nikt nie próbuje mi nic zrobić.

Kiedy już zamknąłem szafkę, poprawiłem na sobie swój plecak i chciałem pójść przed siebie jednak szybko z tego zrezygnowałem kiedy zobaczyłem, że trochę dalej stoi Tadeusz… lepiej żebym nie podchodził…

-Cześć Tadziu!

Na te słowa momentalnie się zatrzymałem i znów się odwróciłem. Zobaczyłem jak do Tadka podbiega jedna z popularnych dziewczyn, Hala Glińska. Nie był jakąś złą dziewczyną, miała normalny styl, była w miarę miła, pewna siebie i nikomu nie dokuczała.

Był z nią tylko jeden problem. Nie trzymała się za bardzo jednego chłopaka. Przez to, że była ładna i popularna to dużo chłopaków się w niej kochało i ona z tego korzystała. Chyba co miesiąc było widać jak trzyma się za rękę z innym gościem. Nie wiem, chyba po prostu szybko się jej nudzili.

-Cześć Hala- powiedział Zośka dosyć ponuro.

Tadeusz zdecydowanie nie był zadowolony z jej widoku jednak starał się tego nie pokazywać.

-Tak sobie myślałam, że może chciałbyś się spotkać ze mną po szkole?

-Wybacz, ale mam już plany.

Wygląda na to, że Hala nie zrozumiała co to znaczy odmowy, bo dalej nalegała Tadka na spotkanie. Tadeusz oczywiście kulturalnie jej odmawiał, ale potem wyglądał na coraz bardziej zdenerwowanego, coraz bardziej. Chociaż bałem się co może się stać gdy to zrobię to wiedziałem, że bez tego Zośka będzie miał przechlapane.

-Hala dosyć!- zawołałem podchodząc do nich. Ich uwaga od razu zwróciła się na mnie. -Wybacz, ale Tadeusz się dzisiaj spotyka ze mną i nie ma dla ciebie czasu.

Glińska, a już tym bardziej Zawadzki wyglądali na strasznie zaskoczonych. Musiałem jakoś uwiarygodnić tą sytuację, więc szybko spojrzałem na Tadka dosyć wymownym wzrokiem i kiwnąłem głową w stronę Hali.

-A tak, to prawda- w te słowa Hala uwierzyła.

-No to może następnym razem- stwierdziła i szybko odeszła. Chyba była zdenerwowana.

-Dziękuję za pomoc- powiedział Tadeusz gdy zostaliśmy sami.

-N-Nie ma za co- oczywiście się zająkałem.

-Nie mogłem jej powiedzieć gdzie dzisiaj idę. Dziękuję, że mi pomogłeś- mówił delikatnie klepiąc mnie po ramieniu -Jesteś super.

I odszedł. Jeszcze przez chwilę patrzyłem jak odchodzi i gdy już zniknął mi z pola widzenia wreszcie mogłem odetchnąć.

Tadeusz Zawadzki… Sam Tadeusz Zawadzki mnie dotknął! Muszę powiedzieć Baśce!

Zośka Pov.

Dobrze, że ten chłopak przyszedł i mnie uratował, bo gdyby nie on to jeszcze zrobiłbym Hali krzywdę. Nie rozumiała, że jak ktoś mówi nie to znaczy nie… przez co moja alfa była naprawdę wściekła. Jeszcze chwila, a nie dałbym rady jej utrzymać.

Na szczęście to była ostatnia lekcja, więc mogłem już wrócić do domu. Przed szkołą oczywiście spotkałem się z Alkiem, który już na mnie czekał.

-No jesteś! Co ci tak długo zeszło?- zapytał.

-Hala mnie zatrzymała- westchnął wciąż poirytowany jej zachowaniem.

-Znowu cię podrywała?! Co za laska!- zawołał zdenerwowany. -Jak ją spotkam to normalnie jej wygarnę.

-Nie musisz- uspokoiłem go. -Najwyżej powiem jej wprost, że jestem gejem, może to ją w końcu przestraszy.

-Ale ty wiesz, że jeśli ona się dowie to dowie się cała szkoła?

-Mam to gdzieś. Nie ja jedyny w tej budzie jestem homo i tego jestem pewny. A jakby ktoś miał do mnie problem to po prostu go rozwiąże i tyle.

Miałem już serdecznie dość tego, że kręcą się wokół mnie dziewczyny, a już zwłaszcza ta Glińska. Myślałem, że gdy nie będę na nie zwracał uwagi one z czasem dojdą do wniosku, że płeć przeciwna mnie nie interesuje, ale niestety tak się nie stało. Już naprawdę rozważam szkolny coming out.

-Pamiętaj, że to może być niebezpieczne. Jeśli jakiś idiota cię zbyt zdenerwuje to twoja alfa może puścić- zaniepokoił się mój przyjaciel.

-Wierz mi, że prędzej się wścieknę gdy jeszcze raz będę musiał mieć do czynienia z tą Halą.

Ja naprawdę nic do dziewczyny nie miałem. Nie jest aż taka tragiczna, jednak nie rozumie słowa nie i widocznie jest zbyt pewna siebie, żeby przyjąć do wiadomości, że jej nie chcę i to jest jej największy problem.

-W sumie masz trochę racji- stwierdził Dawidowski. -A skoro już tak mowa o nerwach to mam coś dla ciebie.

Ja już dobrze wiedziałem co on tam chowa w swoim plecaku.

-Kupiłeś mi ziółka?

-Kupiłem ci ziółka!- zawołał wyjmując z plecaka papierową torbę i od razu mi ją podał.

-Dzięki stary, jesteś najlepszy- powiedziałem uśmiechając się.

-Nie ma za co! W końcu muszę dbać o twoje nerwy, żeby ten twój wilczek nie zwariował- zaśmiał się a ja z nim.

Bardzo często piłem zioła na uspokojenie. I to nie tylko dlatego, że lubiłem je pić, ale dlatego, że pomagały mi kontrolować moją wilczą stronę… która nigdy nie była zbyt potulna…

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Alek i ja czekaliśmy jeszcze kilka minut, aż w końcu przyjechał nasz przyjaciel, Krzysiek.

-No witajcie moje alfy- powiedział gdy weszliśmy z Maćkiem do auta, ja z przodu na miejscu pasażera a on z tyłu.

-Siema stary, jak tam w pracy?- zapytał roześmiany Dawidowski.

-Świetnie! Dzisiaj wygraliśmy z Pawłem bardzo ciężką sprawę i taki jeden gnój podszedł siedzieć, uwielbiam gdy tak to się kończy.

Nasz przyjaciel, Krzysztof Kamil Baczyński jest naszym przywódcą, u którego mieszkamy. Razem z naszym drugim przyjacielem, Kazikiem Pawłowskim prowadzą kancelarię adwokacką, która jest najlepsza w całym mieście, dzięki temu powodzi im się bardzo dobrze.

-A jak tam w szkole?- zapytał mnie i Alka.

-Jak zwykle, tylko tym razem nie dostałem żadnej jedynki!- zawołał z dumą Maciek.

-Łał, to trzeba będzie wpisać w kalendarzu- zaśmiał się Krzysiek. -A u ciebie jak Tadek?

-Też jak zwykle- odpowiedziałem wzruszając ramionami.

-Twoja alfa była dzisiaj spokojna?

-No tak średnio- stwierdziłem. -Ta Glińska znowu chciała mnie podrywać i przysięgam, że gdyby nie ten chłopak to bym chyba się przemienił i ją ugryzł.

-Chwila, jaki chłopak?- spytał mnie Alek.

-No w zasadzie nie wiem, podszedł do mnie i Hali i okłamał ją, że dzisiaj mam plany bo się spotykam z nim. Ona w to uwierzyła i odpuściła- wyjaśniłem.

-No to ten chłopak uratował ci tyłek. Kojarzysz go w ogóle?- dopytał Kamil.

-Tak, widziałem go kilka razy w szkole, ale nie chodzi z nami do klasy i nie wiem jak się nazywa. Taki głowę niższy ode mnie, kasztanowe włosy, okulary, głównie chodzi w swetrach.

-A to ja wiem kto to!- zawołał Dawidowski. -To przyjaciel mojej ukochanej Basi, Janek Bytnar.

Oczywiście po wypowiedzeniu imienia Sapińskiej Maciek od razu się ucieszył, lekko zaczerwienił i był cały w skowronkach. Tak, jest po uszy zakochany w tej dziewczynie od momentu kiedy ją zobaczył i to dosłownie cały czas daje temu upust.

Jestem niemal pewny, że Basia też się w nim podkochuje i gdyby Alek zrobił pierwszy krok to mogłoby coś z tego wyjść, ale powiem szczerze… on nigdy się na to nie odważy.

-Ah wy dzieci i te wasze romanse- westchnął Krzysiek.

-Odezwał się dorosły- wytknąłem mu.

-Wy macie ledwie 18, ja mam 24, więc jestem starszy i o wiele bardziej odpowiedzialny niż wy dwaj, więc nie pyskuj Zośka, bo to ja rządzę w tym stadzie.

No i tu akurat trzeba się zgodzić. Baczyński jest przywódcą stada, do którego Alek i ja należymy. Jednak na tyle mamy szczęście, że Kamil to nie jest taki typowy przywódca czyli, surowy i zły, co znęca się nad swoją watahą. Bardzo o nas dba, jest dla nas dobry i opiekuńczy, czasem aż za bardzo, ale taki już ten nasz Krzyś jest. Lubi też podkreślać, że to on jest tutaj przywódcą chociaż Maciek i ja też jesteśmy alfami. Czasami nas to wkurza, ale niech ma tą przyjemność.

-Jak przyjedziemy do domu to macie od razu brać się do lekcji, bo potem jedziemy z Pawłem na polowanie

-Tak!- krzyknął radośnie Dawidowski. -Tak! W końcu!

-Nie no błagam. Tylko nie polowanie- mruknąłem smutno.

Nienawidzę polowań naszego stada. Zaznaczę, że to nie jest takie polowanie, że zabijamy. Zmieniamy się w wilki i ganiamy jedynie dzikie zwierzęta. To jest dobre, bo możemy ulżyć naszym wilczym stronom, które czasem potrzebują się wyżyć i nie krzywdzimy tym zwierząt, jednak nie lubię męczyć tych biednych zwierzątek. Natomiast Alek to wręcz uwielbia się z nimi bawić.

-Musimy dać wyżyć się naszym wilkom przed pełnią krwawego księżyca- powiedział Kamil.

-Ale to jeszcze prawie 7 miesięcy- zauważyłem.

-Nie ważne, trzeba już zacząć.

No i znowu miał rację. Pełnia krwawego księżyca to zdarzenie najgorsze w życiu każdego wilkołaka. Ja już przekonałem się o tym dobitnie… musimy robić wszystko, żeby w tym czasie jak najbardziej… mieć nad sobą kontrolę… bo brak kontroli w naszym przypadku nigdy nie kończy się dobrze.

~~~~~~~~~~~~~~~~~
Brak kontroli to jest coś co Tadeusz niestety rozumie najbardziej... Ale o tym to już w dalszej części historii :3

Chyba już najbardziej tradycyjne i znane pytanie. Czy się podoba? :3

Do następnego!

~BraveHope989

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro