12. Temperatura rośnie... dosłownie
Alek Pov.
-Zośka! Zośka wyłaź stamtąd!
Od jakiegoś kwadransa dobijam się do drzwi mojego przyjaciela, który w ogóle się nie odzywa.
-Jak nie otworzysz tych drzwi to przysięgam, że je wyważę!
No co ja poradzę, że się martwię? Zośka i ja znamy się od zawsze. Ja wiem kiedy coś go męczy i kiedy coś się dzieje. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, że jest zamknięty w pokoju i nic się nie odzywa.
-Sam tego chciałeś stary!- krzyknąłem szykując się do walnięcia drzwi z buta… niestety nie zdążyłem.
-Alek? Co ty wyrabiasz?
Usłyszałem za sobą głos Krzyśka, a gdy się odwróciłem zobaczyłem jak się patrzy na mnie z założonymi rękami. Niech to szlag, nakrył mnie!
-Em… nic- grałem totalnego głupka, ale to mnie nie uratowało.
Kamil jedynie przewrócił oczami po czym podszedł do drzwi i… otworzył je…
-Czy ty chociaż próbowałeś je otworzyć?- spytał z lekkim poirytowaniem.
-Może…- dalej paliłem głupa.
-Oj co ja z wami mam…- mruknął przewracając oczami po czym odszedł.
Ja chwilę odczekałem i następnie strzeliłem sobie mocnego facepalma. Co za debil ze mnie no!
Popchnąłem uchylone drzwi już wchodząc do pokoju Zośki i zamknąłem je za sobą.
-Tadeusz mendo jedna! Jak cię wołam to wypadałoby odpowiedzieć!
… No i czemu ja się drę skoro go nawet nie widzę?
Bo tak serio było. Pokój wydawał się być pusty, jego nigdzie nie było. To jednak niemożliwe, ponieważ ja widziałem jak wchodził tu jakąś godzinę temu. Do tej pory nigdzie nie wychodził.
Ale wyglądał słabo jak szedł do siebie… taki niewyraźny, chory… O nie! Nie! Nie! Nie! Tylko nie to!
W duchu modliłem się, żeby to o czym pomyślałem nie było prawdą… Szybko się przekonałem, że to bez sensu kiedy usłyszałem te psie piski i warczenie dobiegające zza łóżka Tadeusza.
-Zośka…- zacząłem podchodząc powoli. -Jeśli robisz to o czym teraz myślę to masz przestać ok? Ja wiem, że gorączka i te sprawy, ale no weź! Nawet kiedy tu jestem to sobie nie odpuścisz?!
Ku mojemu zdziwieniu, Tadek szybko wyskoczył zza łóżka i wskoczył na nie… w pełni ubrany… Dzięki ci panie!
-Aluś!- krzyknął tak wysokim głosem jak chyba nigdy po czym od razu do mnie podbiegł i uściskał mnie tak mocno, że myślałem, że mi żebra połamie zaraz. -Jak fajnie, że jesteś!
O dziwo szybko mnie puścił i znowu wskoczył na łóżko. Zaczął na nim tarzać jak jakiś szczeniak… albo jak po narkotykach.
-Ty coś brałeś czy?- zapytałem kompletnie nie mogąc zrozumieć jego zachowania.
-Nie!- wrzasnął. -Ale czuję się tak super, że zaraz mnie rozniesie! Ja chcę zabawki! Alek przynieś mi zabawki!
Chwila co… obszedłem jego łóżko, żeby sprawdzić co on tam za nim wyprawiał… a tam były porozrywane poszewki od poduszek. Wyraźnie porozrywane ostrymi zębami.
-Czyś ty zeżarł te poduszki?!- wkurzyłem się.
-Bo żadnych gryzaków nie mam to musiałem sobie jakoś poradzić!
No co mu odbiło do jasnej cholery?!
Ja myślałem, że on tutaj dostaje gorączki i… próbuje sobie z nią jakoś poradzić… a teraz zachowuje się on jakby postradał wszystkie zmysły.
-Słyszałem jakieś krzyki. Wszystko ok chłopaki?- zapytał Janek wchodząc do pokoju.
-Wszystko jest- zacząłem.
-Januś!- przerwał szybko Zośka, a potem od razu rzucił się na Janka i wyściskał go mocno.
Tym razem nie wyglądało jakby miał go puścić. Patrzyłem na to próbując jakoś zrozumieć sytuację. Janek był równie zdezorientowany co czerwony na twarzy, kompletnie nie wiedział o co chodzi. Tadeusz natomiast tulił go tak jakby Bytnar miał zaraz rozpłynąć się w powietrzu i zostawić go na zawsze. A uśmiechał się przy tym tak szeroko, że nawet nie wiedziałem, że tak potrafi.
Chwila…
Dziwne zachowanie
Pobudzenie
Gadanie od rzeczy
Przyciąganie do…
O nie…
-Tadeusz!- krzyknąłem w końcu rozumiejąc o co chodzi.
Szybko chwyciłem przyjaciela za plecy i jakoś oderwałem go od Janka, ale to nie było łatwe, bo się chłop mocno zaparł.
-Nieeeee! Ja chcę do Jankaaaa!- wołał kiedy ja próbowałem go jakoś utrzymać.
-Wszystko z nim ok?- pytał zaniepokojony całą sytuacją Bytnar.
-Tak, tak!- odpowiedziałem uśmiechając się, aby go uspokoić, że wszystko jest ok. -Tadek em…- musiałem wymyślić jakąś wymówkę. -Ma podwyższoną temperaturę. Wiesz jak to jest jak jest się chorym. No organizm wariuje. Tak samo jak łepetyna dlatego jest taki dziwny.
-Puszczaj mnie brutalu! Ja chcę do mojej omegi!
No chyba się przesłyszałem kur-
-Jakiej omegi?
Wa… No nieźle mnie ten Zośka wkopał!
-Wiesz no, alfa, omega, beta, gama, delta. Tadek ostatnio tak się uczył tej matematyki, że biedny jej nie odróżnia od rzeczywistości!
Ja nie wiem czy Janek to kupił czy nie, ale chyba ta sytuacja była dla niego już tak dziwna, że chciał ją skończyć… nie dziwię mu się…
-Ok- przytaknął. -No to ja może was zostawię. Trzymaj się Tadek.
Odszedł tak szybko jak się pojawił ku mojej wielkiej uldze i na szczęście zamknął za sobą drzwi.
-Puszczaj mnieeeee!- zakrzyknął wkurzony Zośka wciąż mocno trzymany przeze mnie w ramionach.
Nie wiem czy puszczanie go w tym stanie to dobry pomysł, ale wiem, że siłą go zbyt długo nie utrzymam, więc go puściłem.
Zośka jak strzała poleciał do drzwi, ale ja go powstrzymałem.
-Puść mnie do mojej omegi!- wydarł się.
-Jakiej omegi stary?! Janek to nie jest omega to jest człowiek przecież!- siłowałem się z nim.
Po tym jakby się uspokoił. Podszedł do swojego łóżka i walnął się na nie.
-Ja chcę Jaaaankaaaa!
Dosłownie jak z dzieckiem…
-Ok stary- zacząłem chodząc po pokoju. -Ja do końca nie wiem jaka palma ci odbiła, ale patrząc na twoje objawy to chyba, żeś dostał gorączki!
I to nie tej co chciałem wcisnąć Jankowi oj nie… Mówię o tej gorączce która jest naszym przekleństwem już od wielu lat… ale może zacznę od początku.
Wbrew pozorom najgorszym czasem dla wilkołaka wcale nie jest pełnia księżyca. To się jeszcze da jakoś spokojnie przeżyć. Gorzej jest kiedy nadchodzi… gorączka i ruja. Dwie najgorsze rzeczy w życiu każdego wilkołaka.
W praktyce obie te rzeczy znaczą to samo jednak są przypisane do danego wilka w hierarchii.
Gorączkę przechodzą tylko alfy, czyli Tadek, Kamil, Anoda i ja. Co najmniej raz na dwa miesiące musimy dostać gorączki, chociaż może się to zdarzać częściej. W tym okresie nasze wilki są niezwykle pobudzone seksualnie. Tak bardzo, że wpływają tym na naszą ludzką stronę przez co praktycznie nie panujemy nad sobą. Jedyne o czym potrafimy wtedy myśleć to, że tak powiem “zbliżenie” z omegami.
Całkiem inaczej jest z betami. Paweł, bo to on właśnie jest jedyną betą w stadzie, nie przechodzi ani gorączki ani rui. Bety są w środku hierarchii i nie posiadają ani dominującej natury jak alfy albo uległej jak omegi. Dlatego na co dzień zachowują się raczej jak normalni ludzie, no chyba że zdarza się pełnia, wtedy to jest z nimi tak samo jak z każdym.
No i zostają omegi. Tylko omegi przechodzą ruję i zdecydowanie z nas wszystkich to oni mają najgorzej. Podobno podczas rui omegi czują pobudzenie seksualne 2 razy mocniej niż alfy. Gdy już nadchodzi dla nich ten czas to ich wilki desperacko pragną zaspokojenia przez alfę. Gdy alfy nie ma, omegi muszą sobie radzić same co niestety bywa dla nich bolesne i tak.
Każdej alfie i omedze będąc bez pary jest ciężko w czasach gorączki i rui, ale jakoś radzić sobie muszą bo natury nie da się powstrzymać.
Wszystko może się jednak zmienić gdy dochodzi do oznaczenia. Gdy alfa naznacza omegę swoim znakiem zostają oni złączeni już na zawsze. Wtedy występuje między nimi coś na kształt wiecznego przyciągania. Złączone ze sobą wilki czują to przyciąganie jedynie między sobą, a gdy zdarza się gorączka i ruja to jest ona spotęgowana, mogą się zaspokoić jedynie nawzajem.
No i tak niestety jest. Nikt nigdy nie mówił, że bycie wilkołakiem jest łatwe. Żeby żyć bez problemu trzeba w pełni zrozumieć swój gatunek, bo nigdy nie wiesz czego możesz się spodziewać… są jednak przypadki, po których możesz spodziewać się wszystkiego… Zośka jest właśnie jednym z nich.
Jest on alfą, więc to oczywiste, że powinien przechodzić gorączkę. Jednak jest on niestabilną alfą. Nie wszystkie wilcze sprawy są dla niego takie same jak dla wszystkich.
Zawsze jednak mówił, że gdy przechodzi gorączkę to wszystko jest normalnie, jak u innych alf. I to raczej była prawda, bo jeszcze nigdy mu nie odwala tak jak teraz…
Słyszałem jednak, że w zachowaniu alfy może być zmiana podczas gorączki… jeśli jest zakochany.
Sam zauważyłem u siebie takie zmiany jak zabujałem się w Basi. Zaczęło mnie przestać ciągnąć do innych, żeńskich omeg, bo dla mnie liczyła się i liczy tylko i wyłącznie ona.
Może właśnie z Tadkiem jest tak samo? Gorączka spotęgowała jego uczucia i sprawiła, że gada od rzeczy. Do tego jeszcze fakt, że jest niestabilną alfą… przecież jego emocje teraz to musi być prawdziwy wulkan!
-Zabrałeś mi Jankaaaa!- rozpaczał jak jakaś nastolatka po zerwaniu z chłopakiem. -Jesteś potworeeeem!
Teraz to do mnie dotarło… jeśli jedynym obiektem zainteresowania dla niego w tym stanie jest Janek to… O mój Boże ja nie mogę go do niego dopuścić!
Musiałem pilnować, aby ta napalona bomba emocji nie uciekła z pokoju, bo jeszcze biednego Janka wykorzysta. Chciałem zadzwonić do chłopaków i im powiedzieć, ale skumałem, że to nie najlepszy pomysł.
Jeśli Kamil się dowie co obecność Janka robi z Tadkiem to natychmiast będzie chciał aby Bytnar się wyprowadził, żeby nie narażać nas na ujawnienie. A gdyby się dowiedział, że Zośka tak szaleje bo się zakochał to dopiero by było.
Ale tym na razie nie muszę się przejmować. Wystarczy, że tu z Tadkiem posiedzę dopóki mu się nie skończy gorączka i wszystko będzie-
-Obiad!
Nie będzie dobrze…
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dlaczego w naszym domu nie ma żadnych kagańców, smyczy czy chociażby sznurów?! Przecież jesteśmy psami do cholery!
Niestety nie mogłem niczym jakoś obezwładnić Tadka, zostawić go w pokoju i wytłumaczyć, że się czuje. Tak bez niczego też bym go nie zostawił, bo by drzwi wyważył albo oknem spieprzył, bo ja zdaje sobie sprawę do czego on w tym stanie zdolny.
Dlatego na obiad musiałem go zaciągnąć siłą, ale jednak tak aby nie wzbudzać podejrzeń.
-A wam co odbiło, wszystko ok?- zapytał zdezorientowany Pawełek.
No jasne, że jest ok! To przecież normalne, że trzymam swojego najlepszego przyjaciela za ramię tak mocno, że chyba zaraz rękę mu połamię. Wszystko jest ok!
-Jest w porządku- odpowiedziałem szczerząc się jak głupi.
Zerknąłem jednak na Zośkę, który wgapiał się w Janka tak jakby go wzrokiem pożerał. Dobrze, że go trzymam, bo jeszcze by się na niego rzucił i zgwałcił nawet chyba.
-Jaki piękny…- wymruczał Tadek a jego aż się świeciły.
-Co?- zapytał wyraźnie speszony Bytnar.
-Jaki piękny sweter masz Janku!- powiedziałem w ostatniej chwili za nim ten idiota co koło mnie siedzi powiedziałby coś nieodpowiedniego. -To właśnie Tadek chciał powiedzieć.
-A, ok. Dziękuję- powiedział cały czerwony i wrócił do jedzenia.
Na szczęście obiad minął bardzo szybko, więc gdy obaj skończyliśmy zaciągnąłem Zośkę z powrotem do jego pokoju.
-Jaki on jest piękny! Taki uroczy, słodki, śliczny! Taki nieśmiały i rozkoszny! Aaaa! Ja muszę iść do niego! Natychmiast!
-O nie- powiedziałem szybko wyciągając broń ostateczną.
Gdy tylko Tadek zobaczył ją w mojej dłoni to od razu uciekł i schował się z łóżko.
-Nie! Odłóż to! Odłóż natychmiast!
Chociaż ręka paliła mnie jak diabli to byłem gotów zaryzykować.
-Masz się nie zbliżać do Janka nawet na centymetr dopóki ci nie przejdzie gorączka. Zrozumiałeś?!
-Ale on jest taki piękny i idealny…
-Zrozumiałeś?!- powtórzyłem już naprawdę poważnie.
Z psim piskiem Tadeusz usiadł na podłodze na czworaka po czym zaskomlał smutno.
-Zrozumiałem- zmarkotniał jak zbity pies.
Mimo iż troszkę było mi go żal to ucieszyłem się, że wreszcie mam święty spokój.
-Ale odłóż już ten widelec, bo mnie przeraża!- oburzł się Zawadzki.
-A tak sory- powiedziałem wyrzucając sztuciec.
Jak ja się cieszę, że mamy zestaw srebrnych sztućców w kuchni!
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kazałem Tadkowi siedzieć w swoim pokoju i nawet nie wyściubiać stamtąd nosa. Umówmy się, ja nie dam rady zajmować się nim kiedy jest w tym stanie. Tyle energii to za dużo nawet jak dla mnie.
Jeszcze kilka razy próbował się buntować. Zwłaszcza w chwili kiedy słyszał głos Janka. Dlatego musiałem z nim siedzieć cały czas, bo stan gorączki jak nic nie chciał go puścić. Oczywiście chłopaki zainteresowali się sprawą. Jednak ja po mistrzowsku ich spławiłem… no dobra powiedziałem im po prostu, że Zośka ziółka przedawkował…
Na szczęście gdy powoli zbliżał się wieczór gorączka jakoś puściła. O dziwo wystarczyło go pilnować aby nikogo nie zabił, a emocje jakoś samo puściły. Nie wiem jak to możliwe, ale ważne że zadziałało.
Teraz Zośka leży w łóżku i śpi, a ja siedzę obok, aby mieć pewność że zaraz znowu mu nie odwali. Patrzyłem jak śpi, a w głowie miałem totalny mętlik.
Janek naprawdę mocno wpływa na jego alfę. O wiele bardziej niż nam się na początku wydawało. Nie wiem czy jedynym powodem jest to, że Tadek coś czuje do Janka czy coś jeszcze, ale musimy tego dowiedzieć. Bo inaczej konsekwencje mogą być straszne.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! No mam nadzieję, że rozdział mi się udał i czeka na więcej! ^^
Z następnym rozdziałem może być ciężko w najbliższym czasie, ale postaram się coś wstawić!
Do następnego!
~BraveHope989
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro