Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXXV


     Balangę opuściły z Kalą przed trzecią w nocy, obejrzawszy wraz z całą resztą jakiś mało znany musical. Szły obie zamyślone, starsza z powodu żałoby po uczuciu, jaką już odczuwała, choć nie wydarzyło się właściwie jeszcze nic, młodsza z powodu, iż musiała się powstrzymywać przed uwieszaniem na Kowalu, by nie podsycać dodatkowo plotek. Innymi słowy — po prostu dramat.

     Chyba po raz pierwszy w swoim życiu Anastazja nie obudziła się rano, lecz wczesnym popołudniem. Gdy podniosła ciężkie powieki, Kalina siedziała już na łóżku naprzeciwko i wpatrywała się w nią jak cielę w namalowane wrota.

     Zdziwiła się, że jej siostra była już ubrana, najprawdopodobniej dawno po śniadaniu, może nawet po obiedzie, a ona dopiero miała powracać do świata żywych, a przy tym udawać przed nią i przed samą sobą, że wcale nie miała moralniaka.

— Szkoda Rafała. Nudny, ale nawet spoko gość. — Próbowała ją sprowokować Kalina, ale ona tylko wzruszyła ramionami. Postanowiła zatem uderzyć bezpośrednio: — No weź, przyznaj się, co odwalałaś z bratem Maryśki?

     Ta dziewczyna zdecydowanie nie znała słowa "dyskrecja".

— Nic, co powinno cię interesować — odparła starsza siostra, przeciągając się.

— Jak to nic? — Wybałuszyła oczy. — Powiedz mi tylko, czy mam błagać tatę, żeby mi przelał kasę na suknię na wesele, czy nie. Już nawet widziałam w internecie taką jedną fajną, tylko trochę drogą, ale na taką imprezę tata na pewno mi pozwoli.

     W głowie miała już obraz całego przebieg imprezy i wizję brylowania na niej w roli głównej, oczywiście ze Zbyszkiem.

— Że co? — przerwała jej, łapiąc się za głowę przez promieniujący ból. — Kala, ogarnij się. Mówię ci, że... nie było nic. A nawet jeśli, zobaczysz, że ten typ jutro nie będzie o tym pamiętał. Znam takich piekielnych przystojniaków na wylot. Tych nieprzystojnych też. Gdy się takiemu nudzi, narobi nadziei, a tydzień lub miesiąc później oznajmi wszem i wobec, że jest szczęśliwy z inną, a wtedy zostaje się jak taki słup albo cymbał i trzeba sobie usuwać pamięć. Więc nie świruj, nie dzwoń do taty. Wesele mi nie grozi.

— Przesadzasz. — Jej ruchliwe brwi sugerowały dopiero rozbudzenie chęci większego dobicia siostry.

— Wcale nie przesadzam. — Blada jak ściana westchnęła, usiłując pozbyć się mroczków sprzed oczu. Zamknęła oczy, przełknęła ślinę ciążącą jej w gardle i spojrzała na półkę z książkami. — On ma mnie gdzieś. — Najwyraźniej zebrało jej się na filozofowanie. — Nie będę liczyć, ile razy mnie to spotkało. Za każdym razem czułam się, jakby świat wokół się kręcił beze mnie, jakby wszystkie ważne wydarzenia działy się za kulisami, a na scenie pokazywane były tylko urywki, aby widz sam musiał sobie wszystko dopowiadać.

— Ty i te twoje teatralne metafory... — Kalina uwaliła się znowu na łóżku jak kłoda, wypuszczając ze świstem powietrze z ust.

— Właśnie tak. Pewnie jak odeszliśmy, to się nażłopał tej meksykańskiej wódki, jak to się...? Tequili! Zapewne już o mnie nie pamięta. Niczego sobie nie wyobrażaj.

     I ja też robię wszystko, żeby zapomnieć jego. Jeżeli się uda...

— Ale pasujecie do siebie idealnie! — dogadywała młodsza.

— To jest w tym najgorsze — przyznała, przymykając powieki, by nie dopuścić do polania się łez. — Im bardziej dwoje do siebie pasuje, tym bardziej pewne jest, że on ma inną. A jeżeli nie ma jej teraz, będzie ją miał za jakiś czas. Zejdź na ziemię. To nie filmy ani harlekiny, w których na każdą dziewoję czyha pięciuset księciów. To prawdziwe życie, niestety.

— Czy ty naprawdę wszystko musisz widzieć w czarnych barwach? — Kala płynnym ruchem przewróciła się na bok, bo zaczynała już powoli tracić nad sobą kontrolę. Podejście jej siostry nawet umarłego podniosłoby z grobu. — Odpuść trochę!

— Mam większe doświadczenie niż ty. — Troska w jej oczach na moment złagodziła zapał nastolatki, by za chwilę znów go odpalić: — I uważaj, bo ten twój Kowal może zrobić dokładnie to samo.

— Ej, ale od Kowala to się odwal! — Natychmiast poderwała się z wersalki, napinając wszystkie mięśnie. Ona nie będzie obrażać najfajniejszego gościa w mieście, o nie!

— Ja się odwalę, ale uważaj, żeby on nie odwalił się od ciebie. Coś ostatnio mało z nim wychodzisz, prawda? — zabrzmiało z lekka jak groźba.

— On nie ma czasu — zbyła najprościej, jak się dało. — Uczy się dużo, bo będzie zdawał na medycynę. A poza tym musieliśmy trochę przystopować, bo o nas plotkowali.

     Wyglądało na to, że przesłuchanie właśnie zmieniło strony.

— W ogóle nie ma czasu czy czasu dla ciebie?

— Nie wiem. — Młodsza skuliła się, otaczając ramionami ugięte kolana, więc Ana wstała, a chodząc po pokoju w tę i z powrotem, prawiła jak wykładowca, gorączkowo gestykulując: — Za jakiś czas wspomnisz moje słowa. Zapamiętaj sobie: jeśli facet mówi, że nie ma czasu, to znaczy, że ma inną. Jeśli jest cały czas aktywny, zwłaszcza od piątku do niedzieli, i w godzinach swojej pracy, to znaczy, że ma inną. Jeśli nie łapie aluzji, to znaczy, że udaje i że ma inną. Jeśli flirtuje, to znaczy, że mu się nudzi, ale cały czas myśli o innej i żałuje, że ty nie jesteś tą inną. Jeśli masz co do niego wątpliwości, to znaczy, że ma inną. Jeśli wspomina cokolwiek o dzieciach, na bank ma inną. Jeśli widziałaś go z jakąś dziewczyną albo jakakolwiek dała mu serduszko pod zdjęciem, to na bank coś jest na rzeczy. I nie pytaj mnie, skąd to wiem.

     Zaiste, Ana zabrzmiała jak prawdziwy ekspert — co z tego, że po kursie coachingu. I jeżeli do tej pory pojawiły się wątpliwości, która w tej parze była "rozważną", a która "romantyczną", w tym momencie musiały już zupełnie zniknąć.

— Przestań, bo przez ciebie naprawdę zacznę się denerwować. — Nastolatka poczuła się, jakby wysłuchała jednej z tych naprawdę strasznych historii ogniskowych. W sumie, ten bełkot by się nadał na biwak. Był równie żenujący.

— Spoko, przestanę, ale pamiętaj, że cię ostrzegałam — ucięła, po czym rozejrzała się po pokoju. Wokół leżała sterta ubrań, która ewidentnie potrzebowała odświeżenia. Przejazd odkurzaczem też by się przydał. — Muszę zrobić pranie.

— W niedzielę? Ty dobrze się czujesz, czy zachlaliście wczoraj, jak was nie było z Federiciem? — oburzyła się młodsza. — Zostaw to na jutro.

— Wiesz, że nie piłam, ale masz rację. To idę przygrzać zupę.

— Ej — siostra nie odpuszczała, chcąc się chociaż trochę odpłacić pięknym za nadobne — jest jeszcze Rafał, nie? Ten to dopiero musi teraz przeżywać.

— O nie — sapała Ana. — Miałam się w nic nie pakować, to nie moja wina!

— No trochę jakby twoja.

— Trochę — przyznała, a zaraz dodała na usprawiedliwienie: — Ale nie całkiem.

     Anastazja miała jedną podstawową wadę: nie była kochliwa, a gdy już się zakochała, to na zabój i przez uszy. Nie znaczy to wcale, że byle jaki pachołek mógł jej nakłaść bzdur do głowy, że dokładnie tak jak ona kocha scenę i taniec, tymczasem był bezmózgim piłkarzyną, a budynku teatru to nawet na pocztówce nie widział, gdyż Ana bezbłędnie potrafiła wykryć męski fałsz z odległości wielu kilometrów, przynajmniej odkąd po raz pierwszy się sparzyła. Gdyby podczas śledztw "używać" jej intuicji zamiast wariografu, skuteczność zapewne wzrosłaby do stu procent, ale do rzeczy. Żeby rozkochać w sobie Anastazję, najprościej było jej zaimponować potęgą wydobywającą się z ust lub wysmykującą się z instrumentów muzycznych. Nie jakieś tam kina i czekoladki jak dla podkuchennych, lecz prawdziwa sztuka, taka od serca. Dlatego właśnie Federico był dla niej tak niebezpiecznym zawodnikiem: potrafił grać i śpiewać, a prócz tego jeszcze wyglądał jak grecki bóg — zupełnie jak niegdyś Krzysztof.

     Dziewczyna wprost nie mogła uwierzyć, jak bardzo obaj byli do siebie podobni. Nie z wyglądu, bo Fede nie był nawet w jej typie, a mimo to w myślach coraz bardziej ulegała jego czarowi. Obaj władali tą samą bronią, której w rękach mężczyzn tak bardzo się bała — władali sceną.

     Oczami wyobraźni widziała już ich dwoje razem, otoczonych czerwonymi reflektorami, toczących ze sobą bitwę w tango. Muzyka zalewała jej głowę, nie mogła zatem robić nic innego, jak tylko poddać się jej, zamknąć oczy i tańczyć do utraty tchu. Gdyby tylko tango dało się tańczyć w pojedynkę...

     A co z Rafałem? Wszystko w porządku?

     Wtedy właśnie zdała sobie sprawę, że wylądowała w jakiejś dziwnej wersji Notre Dame de Paris, w której miała wątpliwą przyjemność grać Esmeraldę i mimo że kochała główne role, tę chętnie oddałaby komuś innemu. Ku jeszcze większemu nieszczęściu, Federico zdawał się być w tej baśni Phoebusem. Tylko w takim razie kto był Frollem?

     Gdyby tylko wiedziała, kogo należało teraz unikać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro