20. Rodzina Shiba
Isshin Kurosaki był zirytowany.
A gdy Isshin był zirytowany, nie był to dobry znak.
Zdążył już obejrzeć wszystkie swoje ulubione seriale, podjeść zapasy śmieciowego jedzenia, które właściwie zapasami już nie były, kilkakrotnie wysprzątać łazienkę i kuchnię. Ba, zaczynał nawet myśleć o tym, by zabrać się za umycie okien bądź gotowanie!
Ale to nie działało.
Powód jego irytacji cały czas pozostawał ten sam.
Isshin zacisnął zęby, spryskał po raz ostatni lustro w łazience, po czym odłożył przyrządy na bok.
Dosyć.
Nie będzie już dłużej czekał na cud. Nie, już dosyć.
Jego córka była w niebezpieczeństwie. Po raz kolejny mężczyzna wyczuł, jak przejście do Soul Society się otwiera.
A to oznaczało, że Isshin także musiał zacząć się ruszać.
---
Jakimś cudem gromadce śmiertelników udało się uniknąć zaatakowania przez gromadę wściekłych shimigamich, chcących pozbyć się "ryoka", niechcianego gościa w Soul Society. Oczywiście, nikt z nich nie zdawał sobie sprawy, jak blisko było, aby do bliższej interakcji doszło. W okolicy miejsca, w które przybyli, znajdował się bowiem kapitan Trzeciego Oddziału Obronnego, Ichimaru Gin. Mężczyzna ten, wraz z innymi shinigami, niemal od razu wyczuł niecodzienne reiatsu. Prędko domyślili się, że ryoka wdarł się do Soul Society. Ponieważ jednak nieznajomi przybysze zadbali o to, by się zwinnie ulotnić, Gin wzruszył ramionami, posłał wszystkim obecnym dookoła swój najlepiej przyprawiający o ciarki uśmiech i stwierdził, że nie chce mu się gonić za obcymi i że najlepiej zlecić to zadanie komuś innemu. A to, że ci inni byli gotowi dopiero po jakimś czasie...cóż, zdarza się.
---
Dom kobiety zwanej Kuukaku Shiba był miejscem dość specyficznym. W końcu czy każdy budynek wita cię wielkimi rękoma, trzymającymi transparent z imieniem i nazwiskiem właścicielki?
Ichigo, Orihime, Chad i Ishida zdecydowali, że nie będą głośno komentować gustu Kuukaku. Zamiast tego grzecznie zajęli swoje miejsce i przysługiwali się rozmowie gospodyni z Yoruichi, która wyjaśniała całą sytuację.
Orihime zerknęła na przyjaciółkę, która od pewnego czasu miała dziwną minę.
- Coś się stało? - wyszeptała blondynka.
- Nie, nie. Wszystko jest w porządku.
Orihime zmarszczyła brwi.
- O co chodzi, Ichigo-chan? Wiem, że coś jest na rzeczy.
Pomarańczowłosa w końcu na nią spojrzała, by nachylić się do ucha przyjaciółki.
- Zastanawia mnie ich nazwisko - wyszeptała.
Wzrok Orihime przeniósł się na Kuukaku i jej młodszego brata. Oboje zdawali się być w miarę zainteresowani całą sytuacją, choć Ganju nie przestawał podejrzliwie zerkać na Ichigo oraz jej strój shinigami.
- Coś z nim jest nie w porządku?
- Raczej bym powiedziała, że jest znajome - skorygowała pomarańczowłosa.
- Masz na myśli, że...
- Hej, wy tam, nie przeszkadzam wam za bardzo? - zirytowany głos Kuukaku przerwał im rozmowę.
Obie dziewczyny równocześnie zwróciły swoje głowy w stronę kobiety.
- Jeśli chcecie sobie przedyskutować jakieś inne sprawy, to proszę, droga wolna, możecie sobie pójść - ciągnęła Kuukaku.
- Już będziemy cicho, nie ma takiej...
- Ja mam pytanie - dłoń Ichigo wystrzeliła w górę, a dziewczyna zamachała nią radośnie.
Orihime spojrzała na przyjaciółkę z zaskoczeniem, Yoruichi westchnęła cicho.
- No, o co chodzi? - spytała Kuukaku.
- Kwestia waszego nazwiska. Znam pewną osobę, która ma je takie samo. Jesteście spokrewnieni?
Yoruichi, tym razem w postaci kota, zamachała zirytowana ogonem. Czy naprawdę Ichigo chciała poruszać tę sprawę akurat teraz?
- A o kim mówisz? - zaciekawiła się Kuukaku.
- Jeśli znasz jakiegoś shinigamiego, to przykro mi bardzo, ale nie. Już nasz brat był shinigamim i źle się to dla niego skończyło - skrzywił się Ganju.
- Shinigami? - podchwyciła Ichigo.
- Nie twoja sprawa.
- Właściwie to moja, skoro chcę uzyskać waszą pomoc i skoro znam kogoś, kto mógłby być waszą rodziną.
- Nawet jeśli, ja nie mam zamiaru pomagać shinigamim - Ganju skrzyżował ręce na piersiach. - Poszukajcie sobie innego głupiego. Ode mnie pomocy nie dostaniecie.
- Ganju! - Podniosła głos Kuukaku, rzucając bratu wściekłe spojrzenie. To wystarczyło, by ten wzdrygnął się i umilkł. - Mów, dziewczyno. Kogo masz na myśli?
Ichigo nie odpowiedziała od razu. Zamiast tego skinęła głową, dziękując za udzielone wsparcie.
- Osoba, którą znam, nie używa już tego nazwiska od pewnego czasu, ale kilkanaście lat temu przebywała tutaj, w Soul Society. Chodzi mi o Isshina. Shiba Isshin.
Kuukaku i Genju spojrzeli po sobie z zaskoczeniem. Ichigo pozwoliła sobie na niewielki uśmiech. A więc dobrze zagadła. Znali się.
- Isshin-san? - zdziwiła się Orichime. - Ale przecież on...
Pomarańczowłosa dziewczyna prędko zasłoniła usta przyjaciółce.
- Ciiicho, siedź spokojnie - zganiła ją.
Kuukaku zmarszczyła brwi. Nie umknęło jej uwadze zachowanie samozwańczej shinigami.
- Wszyscy go znacie? Pomimo, że jest martwy?
- Martwy? - Orichime wyrwała się z uścisku Ichigo. - Jak to, martwy?
Yoruichi westchnęła ciężko.
- Może najpierw odpowiedzcie Ichigo, kim był Isshin Shiba.
- Dlaczego niby jakiś Shinigami miałby się interesować...? - oburzył się Ganju, ale jego oburzenie nigdy nie zostało w pełni zrozumiane i usłyszane przez resztę, bowiem jego siostra wtrąciła się w jego słowa.
- Tak się nazywał nasz wuj - powiedziała po prostu. - I, wedle tego, co mi wiadomo, jest martwy.
- Hę? - zdziwiła się Orichime, nic nie robiąc sobie z ostrego spojrzenia, które rzuciła jej Ichigo. - To nie jest możliwe!
Dziewczyna zerknęła na przyjaciółkę, jakby licząc na jej wsparcie. Bo to przecież nie było możliwe, by owy Isshin Shiba był tym Isshinem, o którym myśleli.
- Więc? - Kuukaku spojrzała na obie dziewczyny. - Skąd go znacie i jakim cudem?
Ichigo westchnęła ciężko.
- To tylko moje przypuszczenia - zaznaczyła od razu - ale jeśli wasz Isshin Shiba jest tym, którego ja znam, to jest on nikim innym jak moim ojcem, któremu znudziło się Soul Society i zdecydował się zamieszkać na Ziemi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro