Zakupy cz.1
Ja: Ehh...
Francja: Moja piękna czemu tak wzdychasz?
Ja: Wiesz... Pamiętasz Kuroo?*przytakuje* No to on sobie wymyślił, że mam wpaść do nich na imprezę z okazji zakończenia szkoły...
Francja: A ty nie masz co na siebie włożyć?
Ja: Nie... Bo pójść mam w czym tylko...*zakłopotana drapie się po głowie*
Francja: Hmm... No śmiało nie wstydź się braciszka.
Ja: * szeptem* Kazał mi wziąć ze sobą cosplay.
Francja:* zboczony błysk w oku* Przepraszam nie dosłyszałem. Możesz powtórzyć?
Ja: * zawstydzona i zirytowana* Mówię, że kazał...
Romano: Mieć cosplay stary draniu!* przerwał jej i krzyknął blondynowi do ucha* Cześć Akari. Okropnie wyglądasz z tymi worami pod oczami.
Ja: Cześć Włochy. No cóż nie moja wina...*ziewnęła*
Romano: * z radością wypisaną na twarzy* Te a czemu nie założysz stroju siatkarki? To przecież też będzie cosplay.
Ja: Nie pomyślałam o tym.... Loviś skarbie ratujesz mi życie!
Francja: Chwila, moment! No chyba nie myślisz, że JA Francis Bonnefoy pozwolę ci pójść w czymś tak nieeleganckim jak cosplay siatkarki!
Ja: He? To niby w czym mnie tam puścisz do cholery?!
Francja: Oczywiście, że w stroju kotka!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro