Wierny Druh
tęskniłam za tobą wierny druhu
za twoimi ramionami z cieni i lodu
za jezusową koroną
za zalewającymi moje oczy łzami
z krwi i lepkiej niepewności
za spopieloną ścieżką
którą pozostawiam za sobą
o! widzę jeszcze żarzące się iskierki
nie oglądaj się za siebie!
a więc patrzę pod swoje stopy
na szarości biele i czernie
wpatrują się w podłoże
moje spojrzenie wnika
pod utracony kolor zieleni
tak świeżo pachnący z samego rana
niemal go czuję
nie wąchaj! nie patrz!
a więc rozglądam się wokół siebie
ciemna mglista ścieżka
otoczona konarami z kości i pazurów
z powieszonych listów i zdjęć
czy mi się wydaję
czy słyszę czyjś śmiech
oh! tak
na pewno to słyszę
nie słuchaj! idź przed siebie!
a więc wpatruję się przed siebie
ale nic nie widzę
noc niczym pustka
niczym ślepota
nic
nic
i nagle kontur horyzontu
rozlewające się barwy krwi, rdzy i złota
otwórz oczy!
dalej kroczę posłuszna owieczka wśród wilków
głowę mam wysoką uniesioną
i wpatruję się w skrzydlatą
kruczą nicość ze złamanym skrzydłem
przykrywa świat nade mną
niczym nietknięte płótno samego diabła
nagle coś migocze
skrzy się niczym rosa na trawie
niczym szrom na nagich gałęziach
niczym letnie niebo i kolory świtu
nie myśl o jutrze!
krnąbrna w swej istocie myślę i marzę
trwam wierny druhu
Taka jesienna nostalgia...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro