Czasy przegranych
poczuj porami
jak bezwietrzną nocą
chmurami oplotą
policzki narodu
i rzęsa swą rosą
naznaczy me rany
niech piecze
co zgasło
na pustych oczodołach
kap kap
niech upadnie
jak moneta po rzucie
niech złoci się sztucznie
w wahadłowej iluzji
zastałych mięśni
kto wygrał
zapytał bezdomny w pieleszach
a pieniek na to
bezgłośnym warknięciem
niby cerber
niby maszyna
te czasy to czasy przegranych
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro