Byle co
otaczam się byle czym
byle czym aby grzało
na chwilę
na moment
byle jak
aby dzwoniło w uszach
zagłuszało głos w głowie
inne języki i jęki
inne noty i drżenia
i bezbarwne oklaski
o byle co
zagryzione byle czym
pospiesznie zalane cukrem
i inną bielą
nietykalną niezrozumiałą
STOP
przynieś mi kosz
nie jabłek a papierówek
nie bułek a jagodzianek
uśmiechnij się
ale nie ty
a ta w zwierciadle
bezdomna a z domem
zagubiona a z mapą
przynieście mi złota
nie pierścieni a słońca
to nie bogactwa pragnę
a ciepła
i srebrem posypanych chwil
kiedy mrugają gwiazdy
kiedy jeszcze je widać
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro