Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ SZÓSTY - Poinsecja

PISANE NA PODSTAWIE MANGI!!

┅◊◊◊┅

1964 rok, 5 lat przed zaginięciem

— Berek, gonisz!

Berek. Prosta gra, gdzie jedna osoba goni drugą. Żadnych innych zasad. Ile można oddać, by choć na jeden dzień przestać się przejmować problemami życia dorosłego, tylko po to, by pograć w berka. Lub każdą inną grę jak na przykład chowany. Lub chociaż zająć się rozterkami lat dziecięcych, takimi jak:

Yu-ka-ri-chan! Pobawmy się z nimi!

(K/w)-włosa nieudolnie próbowała zaciągnąć do zabawy siedzącą przy stoliku przyjaciółkę. Blondynka jedynie poprawiła zsuwające się z nosa okulary i powróciła do przerwanej czynności.

Druga dziewczynka się nie poddawała. Usiadła obok i oparła głowę o ramię towarzyszki.

— Nie możesz tego zrobić w domu?

Brak odpowiedzi. Yukari nie uniosła nawet wzroku ze swoich notatek.

— Mówię serio! Mamy czas wolny...

— Właśnie dlatego robię to teraz, (T/I) — w końcu udzieliła odpowiedzi, chociaż nie takiej, jaka była oczekiwana.

Niezadowolona z nastawienia przyjaciółki (k/o)-oka zsunęła się z krzesełka na ziemię. Nie dawała za wygraną, więc kontynuowała:

— A co ci to da, że zrobisz to teraz?

— Będę miała czas uczyć się więcej rzeczy.

— To nie ma sensu! — (k/w)-włosa zrezygnowana położyła się, chowając twarz w trawie. — Zajmować się czymś, by potem znów być zajętym...

— Matematyka sama się nie zrobi.

Mamy osiem lat! — wykrzyczała w ziemię. — Będziesz kiedyś żałowała omijania zabawy dla szkoły.

— Mów za siebie. To ty będziesz żałowała swojej niesubordynacji.

Niesurbro... Nieważne! — (T/I) wstała, chwyciła twarz Yukari i zmusiła ją do popatrzenia na nią. — Nie możemy zrobić czegoś fajnego?

— Ja tam się świetnie bawię.

(T/I) tupnęła nogą, skrzyżowała ramiona i udawała wielce obrażoną. Doskonale wiedziała, że był to ostateczny sposób, by Yukari przemyślała jej propozycje. Również i tym razem to zadziałało, bo druga dziewczynka zwróciła się do przyjaciółki:

— Idź beze mnie. Dołączę, jak skończę.

(K/w)-włosa westchnęła. Poprawiła ułożenie swojej koszulki i ruszyła w stronę tłumu. Już miała krzyknąć i spytać się o dołączenie, gdy kątem oka zobaczyła postać siedzącą samotnie przy drzewie.

O nie! Yukari-chan nie przekonałam, ale tym razem się nie dam! — pomyślała i skierowała swoje kroki w stronę, jak się okazało, chłopca z książką.

Kiedy do niego dotarła, przykucnęła i spytała:

— Dlaczego się nie bawisz?

Chłopiec ją zignorował, totalnie wciągnięty w to co robił. Dziewczynka skrzywiła się, i spróbowała inaczej zyskać uwagę kolegi. Wyciągnęła ku niemu rączkę, powoli machając mu przed twarzą. Chłopczyk natychmiast zbladł i zamknął książkę tak szybko jak mógł, przytrzaskując jej dłoń. Zszokowana upadła do tyłu.

— (T-T/N)-san? Przepraszam, przestraszyłaś mnie!

— W porządku, nic mi nie jest — dziewczynka szybko wstała i otrzepała się z ziemi, po czym powtórzyła pytanie: — Yugi-kun, czemu nie grasz w berka?

Chłopiec na to pytanie zmarkotniał. Spuścił wzrok na książkę, delikatnie poruszając palcem wskazującym o kartkę.

— Nie mogę.

(T/I) pokręciła głową zaskoczona. Takiej odpowiedzi się nie spodziewała. Jako to "nie może"?

— Dlaczego?

Po dłuższej chwili w końcu powiedział coś pod nosem, ale dziewczynka nic nie usłyszała.

— Możesz powtórzyć? — spytała, podchodząc bliżej, by usłyszeć odpowiedź.

Czarnowłosy jakby bał się na nią spojrzeć. Dodatkowo w wyniku zbliżenia trochę się odsunął, bardziej opierając się o pień za nim. Nagle westchnął i wymamrotał:

Jestemzasłabynatakiecoś.

— Chwila, jeszcze raz?

— Za słaby jestem! — rzekł trochę zirytowany, ale mimo wszystko zawstydzony.

Dziewczynce momentalnie zrobiło się głupio. Chociaż była tylko dzieckiem, i to dość ciekawskim, zdecydowanie czasem mówiła trochę za dużo. Wiedziała, że musi mu to jakoś wynagrodzić, więc usiadła obok niego.

— (T/N)-san?

— To ja w takim razie też nie mogę! — oświadczyła.

— Co? Dlaczego?

— No bo ty nie możesz. Bez ciebie się nie bawię. Bo taki sam tu siedzisz.

Amane od razu poczuł, jak robi mu się cieplej na sercu. Nie chciała iść się bawić, bo on nie mógł. Poświęcała się, by nie był samotny.

— Dziękuję.

I tak siedzieli w ciszy. On zawzięcie czytając lekturę, ona obserwując przyrodę.

Tylko po czasie zaczęło ją to nudzić.

Spojrzała przez ramię kolegi, przez chwilę śledząc tekst. Dziecięca ciekawość znowu wygrała.

— Co czytasz?

— Oh- Uh- Nic — odparł, szybko zamykając książkę.

Yu-gi-kun!

Chłopczyk westchnął. Otworzył książkę na stronie, gdzie skończył, i ponownie wlepił wzrok w tekst, bawiąc się kartką.

— Pamiętasz tę lekcję rok temu? Co chcemy robić w przyszłości?

— Tak! Tak! Pamiętam! Chciałeś polecieć na księżyc!

— Pamiętasz aż tyle? — roześmiał się. Po chwili jednak się zamyślił. — Swoją drogą, nie kojarzę twojego. Co to było?

Dziewczynka momentalnie posmutniała. Minął rok, a ona dalej nie wiedziała, z czym chce powiązać swoją przyszłość. Niektórym dzieciom się pozmieniało, inni dalej marzyli o tym samym, jak tamten dzieciak, co uparł się, że zostanie ninją. Ale ona? Nic. Żadnego pomysłu.

— To nieważne — odparła w końcu. — Mów dalej!

— Dobrze. Widzisz, bardzo interesuję się kosmosem. Gwiazdy, planety, wszystko! To, co wydaje nam się małe, jest takie duże, tylko po prostu bardzo daleko! Mam nawet w domu teleskop, by móc oglądać nocne niebo!

Opowiadał o tym z takim zapałem, że wydawał się być zupełnie inną osobą, niż Yugi kilka minut wcześniej. (T/I) uśmiechnęła się. Była zachwycona, widząc go, mającego wielkie marzenie, które mimo tego, że wydawało się nierealne, chciał spełnić. Był zupełnym przeciwieństwem jej, która tak właściwie nie widziała swojej przyszłości, poza posiadaniem kota.

Po jakimś czasie Amane nagle zamilkł, co bardzo zaskoczyło dziewczynkę.

— Co się stało?

— Przepraszam, nie nudzę cię za bardzo? — spytał zakłopotany. Dał ponieść się swoim zainteresowaniom tak bardzo, że nie wiedział nawet, czy interesuje to jego rozmówczynię.

— Nie! Nie! Absolutnie nie! Mów dalej!

Yugi zaśmiał się cicho. Nie spodziewał się, że będzie tak pozytywnie do tego nastawiona. I ponownie zobaczył ten uśmiech, inny niż zazwyczaj.

— Mam tu coś, co ci się spodoba — powiedział, po czym zaczął szukać czegoś w jego torbie. Po chwili wyjął jakiś magazyn, przewrócił parę stron i pokazał dziewczynce. — Znalazłem to, gdy rodzice chcieli wyrzucić stare gazety. To akurat jest wydanie świąteczne. Spójrz.

(T/I) przyjrzała się tekstowi, dokładnie temu pod nagłówkiem. Mówił coś o świętach, ich znaczeniu, symbolach, z czego drugim najpopularniejszym była...

— Poinsecja! — krzyknęła z zachwytem.

— Znasz to?

— Oczywiście! Yukari-chan dużo mnie nauczyła! — odparła, dumna ze swojej najlepszej przyjaciółki. — Czemu właściwie mi to pokazujesz?

— Widzisz... — zaczął, szukając dobrych słów. — Tutaj piszą, że poinsecja symbolizuje gwiazdę. I to jedną z tych ważniejszych. Myślisz, że istnieje więcej nawiązań kwiatów i kosmosu?

— Na pewno!

— To może poczytamy razem, (T/N)-san?

Dziewczynka zastanowiła się chwilę.

— Mów mi (T/I)-chan.

Chłopiec był w szoku. Pozwalała mówić do siebie po imieniu... i to jeszcze (T/I)-chan?

— A to skąd? — spytał.

— Uważam cię za przyjaciela. I możemy spędzać razem więcej czasu, Amane-kun — wzruszyła ramionami.

Amane-kun?

— Niech ci będzie, (T/I)...-san.

Dziewczynka na to roześmiała się serdecznie.

— Wiesz co? (T/I)-san też jest w porządku.

┅◊◊◊┅

— I w końcu nic mi nie powiedział! — marudziła Nene. — Ja chciałam tylko sprawdzić horoskop na kompatybilność!

— Nie uważasz, że to mogło być zbyt osobiste? — spytała Haruka, sprzątając swój ogródek.

— Ty też przeciwko mnie?

— Uważam, że horoskopy nie są takie złe, ale... pytanie go o datę śmierci chyba nie jest na miejscu.

— Racja — jasnowłosa westchnęła. — Jak inaczej mogę się dowiedzieć czegoś o Hanako-kun?

— Hmm... Może pójdź do biblioteki? Tam powinno być coś o nim!

— Tak, masz rację! Pójdę tam poszukać!

W tym samym momencie jakaś dziewczyna przyszła do ogrodu. Wstrzymywała się, ale po chwili krzyknęła:

— Haruka-san! Proszę, podaruj mi trochę szczęścia! Chcę wyznać miłość Minamoto-senpai!

— Mi-Minamoto-senpai? — Nene była w szoku.

Nieznajoma spojrzała na dziewczynę, jakby ją dopiero co zauważyła i wstrzymała oddech.

— Powiedz jej, to co ja wtedy — rzekła Haruka, patrząc na Yashiro.

— W-Wiesz... — zaczęła. — Nie jestem ekspertem od kwiatów, ale słyszałam, że róże są najlepsze, gdy chodzi o miłość!

— Naprawdę? Dziękuję ci bardzo! — podbiegła, by wziąć kwiatek. — Teraz, która by mu się podobała?

Weź tą żółtą, jak jego lśniące włosy — srebrnowłosa wyszeptała do niej.

— Żółta... Tak! Żółta naprawdę pasuje do niego! To świetny pomysł! — po tym odbiegła.

— Uff, dzięki za pomoc, Nene.

Jasnowłosa była zbyt zszokowana, by odpowiedzieć coś w stylu nie ma za co. Z zainteresowaniem wpatrywała się w koleżankę.

— Zawsze proponujesz ten sam kwiat, kiedy ktoś chce wyznać miłość do Minamoto-senpai? — spytała zaciekawiona.

— Nie zawsze, ale zwykle. To część umowy. Obiecał, że mnie nie wyegzorcyzmuje, jeżeli w jakiś sposób odciągnę jego fanki. Zwykle ludzie nie mają pojęcia o kwiatach, więc albo biorą czerwoną, bo oznacza wielką miłość, i to jest o wiele za dużo jak na wyznanie, lub żółtą, bo im o nim przypomina.

— Co one oznaczają?

— Sugerowanie przyjaźni, zero jakichkolwiek uczuć. Nie są pomocne w miłości. Widzisz, moje kwiaty przynoszą szczęście do konkretnej sprawy, ale kto powiedział, że to oni o niej decydują?

— Łał, to naprawdę imponujące...

— Co nie? A to dla ciebie — dała jej jakiś różowy kwiat. — Nie wyrywaj z niego płatków!

— A to co? Na szczęście?

— To goździk. Różowy symbolizuje oczekiwanie na coś — Haruka uśmiechnęła się lekko. — Jeżeli będziesz potrzebowała mojej pomocy, rzuć go, a ja się zjawię.

— Dzięki, ale... dlaczego mi go dajesz?

— Hanako powiedział, bym miała na ciebie oko, gdy on nie może, a skoro nie dzielimy więzi czy coś w tym stylu, będziemy się komunikować za pomocą tego. No, chyba że chcesz połknąć kolejną łuskę i być jeszcze bardziej zagrożona schwytaniem przez tamtą szaloną syrenę? — srebrnowłosa się z nią droczyła.

— N-Nie. Będę tego używać mądrze. Dziękuję, Haruka! To ja idę do biblioteki!

Gdy Nene zniknęła, druga dziewczynka wzięła z ziemi konewkę i poszła ją napełnić. Wokół panował względny spokój, przez który nie spodziewała się sytuacji, która miała zaraz mieć miejsce.



ten rozdział nauczył mnie jednego:

ja nienawidzę dzieci do cholery.

naprawdę, ten rozdział zajął mi tak długo, bo NIE MIAŁAM POJĘCIA jak opisać scenę z dzieciakami. nigdy więcej.

mam nadzieję, że podobał wam się ten rozdział!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro