"Zobacz to"
- Um.. Afuro? - Zagadał Midorikawa.
- Słucham uważnie, Ryuuji. - Uśmiechnął się blondyn.
- K-Kiedy wymieniałem telefon.. Zapisałeś wszystkie moje kontakty.. Czy.. Czy masz tą kartkę? - Zapytał zawstydzony.
- Oczywiście Mido. Karteczka jest w tej małej teczce na szafie. - Długowłosy wkazał ową szafę.
- Rety, bardzo ci dziękuję! - Zielonowłosy przytulił się do przyjaciela. - Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy!
***
Midorikawa już dobrą godzinę wydzwaniał do tej jednej osoby.
Może myśli, że to jakaś reklama? - Zapytał sam siebie w myślach. - Nie.. Reklamy nie dzwonią pięć razy na minutę.
W końcu usłyszał dźwięk oznaczający, że osoba po drugiej stronie odebrała. - Osamu-san? - Zapytał od razu.
- Kto dzwoni? - Zapytał męski głos. Midorikawa zapamiętał go jako poważny i donośny. Ten taki nie był. Był życzliwy i spokojny.
- To ja, Midorikawa! - Powiedział bardzo szybko.
- Mido? O raju, nie poznałem cię!
- Ja też nie poznałem twojego głosu. - Zachichotał cicho. - Jak tam u was w Sun Garden? - Zapytał radośnie.
- Ryuu.. - W słuchawce zapadła chwilowa cisza. - Nie ma cię dwa lata w Japonii. Mnie nie ma półtora roku w sierocińcu.
- J-Jak to? - Zająkał się zielonowłosy. - Ale wiesz jak z resztą, no nie?
- Midorikawa, słuchaj.. - Zaczął po drugiej stronie czarnowłosy. - Jestem już pełnoletni. Miałem obowiązek się wyprowadzić. Co prawda to prawda, miałem tam mnóstwo przyjaciół... - Tutaj było już słychać, jak Osamu łamie się głos. - Ale.. Sierociniec jest jak szpital. Znajdziesz świetnych ludzi, ale po określonym czasie musisz to wszystko zostawić i rozpocząć nowe życie jak gdyby nigdy nic..
- Osamu-san.. - Czarnookiemu brakło słów. - Czy.. Czy sądzisz, że źle zrobiłem tak zostawiając Hiroto?..
- Nigdy tego nie rozumiałem. Jaki miałeś powód? To wszystko od tego zależy.
- Ignorował mnie.. - Ryuuji teraz bardzo się zawstydził. - Znudziła mu się przyjaźń ze mną..
- Mido.. - Czarnowłosy ponownie westchnął. - Hiroto ma wiele obowiązków. Zobacz to. Postaw się na jego miejscu. A.. Może zrozumiesz..
- Osa-san, ty zawsze mówisz mądrze! Ale teraz.. Ugh.. Nie--
- CO WY MACIE Z TĄ OSĄ?!
- Hahah, stary Osa-San wrócił!! - Zaśmiał się zielonowłosy.
- Ja nie jestem osą!
- Się to zobaczy! - Ryuuji starał się opanować, co po dłuższej chwili mu się udało. - Dziękuję jeszcze raz! Będę często dzwonił, Osa-san!!
- Ugh...
- Dobranoc! - Z tym słowem się rozłączył.
***
- Ej Ats, ty pomogłeś swojemu bratu, nie? - Zapytał chłopak leżąc brzuchem na czymś miękkim, w podobie do waty cukrowej.
- Nom.. Sam by popadł w głęboką depresję. - Odpowiedział brzoskwiniowowłosy chłopak. On również siedział na czymś podobnym. No i bawił się jakimś wisiorkiem.
- Chyba by wypadało, bym i ja pomógł tym dzieciakom..
- Ej, oni są w moim wieku. Czyli rok młodsi od ciebie.
- Dla mnie i tak zawsze będziesz dzieciakiem.
- Staruch. - Podsumował Fubuki.
- Ej! - Krzyknął drugi, oburzony tym jak młodszy go nazwał.
- No co? - Chłopak uśmiechnął się chytrze.
- Ugh.. Idę do Midorikawy. - Powiedział zmarły, wstając. Jego przyjaciel od razu wiedział o co chodzi.
- To teraz ty? - Atsuya wstał z chmury i pokazał palcem na chłopaka. - "I like your thinking, I will be waiting for you in heaven!" (Tłumaczenie: "Lubię twoje myślenie, będę na ciebie czekał w niebie!")
Starszy uśmiechnął się do siebie. Było to coś w rodzaju tymczasowego ich pożegnania. - "I will wait too!" (Tłumaczenie: "Ja też będę czekać!" Dop.Aut)
***
- Hiroto-kun.. - Nastolatek obrócił się w stronę zielonowłosego. - Moglibyśmy iść do parku? - Zapytał zmieszany Midorikawa. Od wyjazdu pary chaosu minął zaledwie tydzień. Czarnookiemu trudno było to przyjąć do świadomości.
- Ryuu.. Chciałbym, naprawdę, ale.. Jestem zbyt zajęty. Muszę pomóc Hitomiko-neesan. - Odpowiedział mu smutno czerwonowłosy.
- O-Oh.. Spokojnie, rozumiem. Następnym razem się spotkamy! - Młodszy ruszył do swojego pokoju.
Wszystko było by dobrze, ale takie rozmowy coraz częściej miały miejsce. Ryuuji zaczął coś podejrzewać. W końcu nie wytrzymał i któregoś dnia bez uprzedzenia wszedł do pokoju Hiroto.
Co się okazało? Ten czytał książkę.
- Hiroto jak mogłeś!! - Krzyknął zielonowłosy.
- Ale..- - Jego wypowiedź szybko została przerwana.
- Gdyby Endou cię prosił o spotkanie, pewnie byś poszedł! Dlaczego akurat mną się znudziłeś?! A nie kimś innym!! - Z płaczem wybiegł z pokoju.
W tym samym momencie Kiyama zaczął kaszleć. Ryuuji prawdopodobnie nie miał pojęcia, ale turkusowooki od trzech dni nie ruszał się z łóżka z powodu choroby. - Ja.. - To powiedział w już pustą przestrzeń. - Nie chciałem cię martwić.. I chciałem zrobić niespodziankę z okazji urodzin... - Powiedział cicho Hiroto, gdy kaszel mu ustąpił.
×Nie krzycz, kiedy krzyczysz, słyszysz tylko swój własny głos×
***
- Ej obudź się! Nie mam całego dnia! Albo nocy.. - Głos ten obudził zielonowłosego.
- Kim ty.. - Lekko uchylił powieki. - KIYAMA?!
- Ugh.. Nie. - Czerwonowłosy wywrócił oczami. - Kira. Miło poznać, choć znam cię od dawien dawna.
- C-Co?..
- Nie ważne. - Złapał Ryuuji'ego za dłoń, równocześnie wyprowadzając z łóżka. Był nieziemsko podobny do Hiroto Kiyamy. Jednak.. Z sekundy na sekundę jego wygląd się zmieniał. Włosy stały się szare, oraz bardziej kręcone. Oczy zmieniły barwę będącą między różem, a fioletem. Jego wyraz twarzy był obojętny.
- Gdzie ty mnie--
- Stań na jego miejscu. W ten jeden dzień uczynię cię nim. Zrób wszystko tak, jakby on to zrobił. - Szarowłosy położył rękę na głowie zielonowłosego, który po chwili zasnął, lecz ponownie się obudził.
***
- Gdzie ja.. - Pomyślał na głos Midorikawa.
- Hiroto!! - Do pokoju wbiegł Nepper. - Heat znowu mi zapierdolił piżamę!! Ja nie chcę już mieć z nim pokoju!!
- Nepper to jest moja piżama. - Wtrącił wspomniany białowłosy.
- Chłopaki, zachowujecie się jak dzieciaki. - W drzwiach stanęła Reina. - Niedługo kończycie osiemnaście lat. A wy ciągle swoje gierki?
Szatyn lekko posmutniał i oparł się o ścianę. - Chciałem porozmawiać..
Heat i Yagami jednocześnie na niego spojrzeli. Po chwili oboje wyszli z pokoju.
- H-Hiroto-san.. Wiem, że masz dużo na głowie.. Ale ja nadal nie potrafię się pogodzić z tym, że Burna i Gazelle już nie ma. Dwa lata minęły. A-a.. Jeśli teraz nie ma z nimi kontaktu.. T-To już nigdy nie będzie!
Midorikawa stał zaskoczony. Dopiero teraz zrozumiał jedno - jest w ciele Kiyamy.
*
Czarnooki.. W tym wcieleniu turkusowooki przemieżał korytarz. Nic nadzwyczajnego.
- Hiroto! - Poszukał wzrokiem nadawcy głosu. Okazała się być to Hitomiko.
- No chodź! Zapomniałeś już? Jaką ty masz krótką pamięć. - Ciemnowłosa pociągnęła Mido do jakiegoś pokoju. Był tam też "ojciec".
- Udało wam się coś wymyślić?.. - Zapytał smutno mężczyzna.
- Ale o co chodzi? - Zapytał zdezoriętowany "Hiroto".
Starsi tylko spojrzeli na niego ze znakiem zapytania. - Nie mów, że tym razem zapomniałeś.. Przecież musimy coś wymyślić, by Sun Garden nie było zrównane z ziemią!!
Ta wiadomość zszokowała Ryuuji'ego.
*
- Kiyama, zapanuj nad wszystkimi! Co się dzisiaj z tobą dzieje?!
*
- Hiroto-san, widziałeś gdzieś moją zabawkę?.. - Zapytała dziewczynka z sierocińca.
*
- Hiroto, zrobisz mi kanapki? Za dwie minuty muszę wyjść!
*
- Hiroto, ogarnij się wreszcie! Jesteś tu najstarszym dzieckiem!
*
- Hiroto.. Źle się czuję. Podasz mi moje witaminy? Są na szafce.. - Tym razem odezwał się "tata".
*
- Hiro.. Nie daję już rady. Pomożesz mi z tymi dokumentami? - Zapytała przemęczona Hitomiko.
*
- Hiroto.. Boję się..
*
- Hiroto, pomożesz mi z pracą domową?
*
- HIROTO!!!
*
- Tego jest za dużo!!! - Krzyknął w pewnym momencie Midorikawa. Pobiegł na górę, przez chwilę chciał skręcić do swojego dawnego pokoju, jednak szybko przypomniał sobie, że tym razem musi iść do pokoju prawdziwego Kiyamy.
Wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Od razu na łóżku zobaczył siedzącego Mamoru.
- A ty tu czego?! - Odezwał się już sflustrowany całym dniem. Szczerze? Od pewnego czasu sam był negatywnie nastawiony do Endo.
- Hiroto... - Odezwał się szatyn. Wstał z miejsca i podszedł do zdezoriętowanego chłopaka. Od razu go przytulił. - Co się dziś stało?..
W tym właśnie momencie Ryuuji zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo mylił się względem Hiroto. A co, jeśli tamtego dnia czerwonowłosy chciał tylko odpocząć?
No i ile on musiał mieć załamań, że kapitan Raimon przychodzi do niego legularnie?
***
Ponownie otworzył oczy. - Co to miało być? - Zapytał wystraszony.
- Nie rób z siebie egoisty. Chciałem ci tylko pokazać, ile twój przyjaciel musi cierpić bez ciebie. Ty mógłbyś mu pomóc. Ale ciebie tam nie ma. - Odezwał się szarowłosy. - A teraz żegnaj.
- Żegnaj? Zostawisz mnie z tymi myślami!? - Odezwał się Mido.
- Czas się obudzić. A ja muszę spowrotem wrócić do świata zmarłych.
***
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro