Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Festiwal

***

W drzwi od pokoju zapukała młoda kobieta. - Hiroto, masz gościa. - Powiedziała spokojnie, wiedząc w jakim stanie jest jej przybrany brat.

Czerwonowłosy właśnie wisiał głową do dołu z łóżka. - Dobrze, może wejść. - Odpowiedział patrząc uważnie na drzwi.

- Ohayõ, Hiroto-kun! - Do pokoju właśnie wszedł nie kto inny jak Endou. - Jak się czujesz? - Zapytał od razu podchodząc do chłopaka i siadając przed nim, ze swoją torbą w ręku.

- Ujdzie.. - Odpowiedział bez szczególnego przekonania. - Jak tam twoja drużyna? Nie spóźnisz się na trening?

- Nie, o to się nie martw. - Szatyn uśmiechnął się sympatycznie. - I tak mało osób przychodzi. Wiesz, wszyscy kochają piłkę, ale mają też inne obowiązki. Chyba mi odpuszczą jeden raz.

- Rozumiem.. - Turkusowooki uśmiechnął się blado. Przypomniały mu się czasy, gdy wszystko w życiu było proste. Gdy nikt niczego od nich nie oczekiwał. Gdy był ze swoimi przyjaciółmi.

Ale teraz.. Nikt oprócz Mamoru go nie odwiedzał. No może z wyjątkiem poczucia winy.

- Haalooo.. Kosmito Granie, ja Endou Mamoru zgłaszam się do ciebie z planety zwanej Ziemią. - Brązowooki pomachał mu ręką przed oczami.

- Bardzo śmieszne. - Mruknął Kiyama.

- Przynajmniej zwróciłeś na mnie uwagę. - Zaśmiał się. - Trzymaj. - Z radosnym uśmiechem szatyn podał mu lizaka w kształcie  pomarańczy.

- Rety.. Skąd ty takie wytrzasnąłeś? - Zapytał Hiroto odwijając opakowanie.

- Powiedzmy, że mam swoje źródła. - Ponownie się zaśmiał kapitan Raimon.

Kiyama z uśmiechem patrzył na słodycz. Doskonale pamiętał jak takowy lizak smakuje. To jak smaki dzieciństwa. Słodkie tak bardzo, że można nie jeść słodyczy przez tydzień, jednak jednocześnie gorzkie jakby się jadło skórkę pomarańczy.

Właśnie takie lizaki Hitomiko kupowała swojemu licznemu rodzeństwu.

***

- Midorikawa. - Kapitan Korei poraz kolejny wymawiał nazwisko zielonowłosego.

- Przepraszam! - Speszył się od razu.

- Nie szkodzi.. Ale naprawdę, lepiej uważaj, bo znowu nam się zgubisz. - Czarnowłosy pokręcił głową. - A tego nikt by nie chciał.

- Racja.. - Przytaknął młodszy, dalej będąc na tyłach grupy.

- Słuchaj Terumi. - Zagadał ponownie Choi Chang Soo. - Musisz coś z nim zrobić. Wygląda na nieszczęśliwego. My nie możemy go pocieszyć, jesteśmy mu kompletnie obcy..

- Rozumiem. - Odpowiedział blondyn i zaczekał, aż Ryuuji będzie obok niego.

Nie minęło zbyt dużo, czarnooki widząc, że Afuro na niego czeka, podbiegł i od razu zagadał - Um.. Affo?

- Słucham uważnie.

- Wiesz może.. Jak tam u wszystkich? - Zapytał niepewnie Midorikawa.

- Nie zamartwiaj się. Wszystko z nimi w porządku. - Odpowiedział długowłosy.

- No dobrze.. Zdam się na ciebie.

***

- Naprawdę, jeszcze raz przepraszam! - Mówiła w kółko dziewczyna o zielonych oczach. Włosy miała w jedym z odcieni rudego, a na drobnym nosie spoczywały okulary z czarną oprawką.

- Mówię poraz kolejny.. Nic się nie stało. - Odezwał się po raz dziesiąty Haruya.

- Ale teraz masz zdarte całe kolano! - Krzyknęła wystraszona.

- To nic. Gorsze rzeczy to mi się działy.

Nastolatka zmieszana utkwiła wzrok w ziemi. - Ale gdybym uważała to nic by się nie stało.. - Wciąż się upierała. - Zaraz przyjdę z apteczką! - I zniknęła odbiegając.

- Jejku.. - Skomentował czerwonowłosy. Postanowił się szybko ulotnić. - Dobra, czas znaleźć coś co mnie opisuje.. - Podszedł do pierwszego, lepszego stoiska.

Padło na maski. Tak, maski. Były w stylu kitsune, były typowo karnawałowe, a nawet przypominające te w szpitalach, tyle, że kolorowe.

- Hm.. Jaką by tu.. - Zastanawiał się Nagumo. W końcu wziął w dłonie jedną, szarą, przypominającą lisa. Miała ona trochę pomarańczowych zdobień, oraz również czerwonych. - Chyba ta. Tak mi się wydaje. - Powiedział zakładając ją i dając chłopcu, który stał obok, pięć jenów.

Mam opisywać dokładnie? Jakieś trzy stoiska pominął. Stwierdził, że uda się do nich na sam koniec.

Z głośników rozległa się pasująca do atmosfery muzyka. Początek piosenki "Stay with me" wpasował się idealnie, gdy Haruya przechodził spokojnie między wszystkimi ludźmi.

W końcu zainteresowało go stoisko z ozdobami. Podszedł tam i zaczął oglądać najróżniejsze rzeczy. W końcu wziął srebrny łańcuszek, do którego były przyczepione trzy złote gwiazdki.

- Pasowałby do Mido, prawda? - Zapytał głos tuż obok niego.

Nagumo spojrzał na osobę, która wypowiedziała te słowa. Pierwsze co rzucało się w oczy, to sznurki na jego rękach, które na końcu miały coś w rodzaju kryształów. Następnie spojrzał na twarz chłopaka, były tam dobrze mu znane, błękitne oczy.

- Suzuno..

- Hai, to ja! - Odpowiedział z uśmiechem jasnowłosy.

- Ale.. - Zaczął Nagumo, jednak po chwili zamknął usta i uśmiechnął się zamykając oczy. - Coś czułem, że tu będziesz. - Powiedział po chwili.

- No to masz niezłe wyczucie. - Zaśmiał się krótko. - Nie możesz znaleźć odpowiedniej rzeczy? - Zapytał spoglądając na czerwonowłosego.

- Ta.. To twoje stoisko?

- Oczywiście. Właściwie, mam dla ciebie coś idealnego. - Powiedział i wziął ze stolika coś na wzór drzewka szczęścia. Gałęzie i pień były zrobione z druciku, zaś listki z czerwonych kryształków. Podał przedmiot złotookiemu.

- Wow.. Dziękuję. - Haruya wziął ostrożnie delikatną rzecz. - Um.. Może przejdziemy się razem? - Zaproponował.

- Pewnie, czemu by nie? - Fuusuke od razu poszedł gdzieś dalej.

- Chodzisz do tej szkoły? - Zapytał czerwonowłosy podbiegając do przyjaciela.

- Tak. A ty do sąsiedniej?

- Zgadza się.

***

Fuusuke i Haruya naprawdę miło spędzili czas. Żartowali, wygłupiali się, nie zważając na ludzi wokoło. Rzeczy wzieli tylko kilka. Typu popiół i sztuczny śnieg w fiolce, czerwone i niebieskie bransolety, i kilka innych.

Nim się obejrzeli, festiwal był już ku końcowi. A na sam koniec puszczono fajerwerki, kiedy już było ciemno.

- Świetny dzień, prawda Nagumo? - Zapytał w pewnym momencie srebrnowłosy.

- Tak, nigdy go nie zapomnę. - Odparł Burn.

Teraz siedzieli na ławce w tym samym parku, jedząc podkradzione ze stoiska dango.

- Późno już.. - Stwierdził Suzuno. - Chyba będę się zbierać. - Z tymi słowami wstał, lecz czerwonowłosy niespodziewanie złapał go za skrawek ubrania. - Coś się stało?

- Ja... - Haruya się zmieszał. - Zobaczymy się jeszcze? - Zapytał z nadzieją.

Chwilę stali w ciszy. Jedynym co dało światu światło, był księżyc tuż nad nimi.

- Nagumo.. Głuptasie. Nasze szkoły są obok siebie. To jest wręcz pewne. - Uśmiechnął się błękitnooki, na co Burn odetchnął z ulgą.

Jednak chwila szybko została przerwana, ktoś niespodziewanie przytulił się do Gazelle.

- Suzuno! Wszędzie cię szukałam! - Powiedziała jakaś dziewczyna. Gdy Nagumo się jej przyjrzał, zrozumiał, że to ta sama, która na niego dziś wpadła.. I przez nią miał zdarte kolano.

- Haise! Wybacz, zapomniałem, że mam cię dzisiaj odprowadzić..  - Powiedział jak widać zmieszany Fuusuke.

- Nie szkodzi. Z kim ty tak się zagadałeś? - Zapytała i spojrzała na Haruyę. Od razu zmarszczyła brwi. - Ja cię znam! Miałeś na mnie zaczekać, bym opatrzyła ci kolano!

- Ups.. - Tym razem Nagumo się zmieszał. Przechlapane mam.. - Zagoiło się.. Znaczy.. No nie, ale jest dobrze!

- Ugh.. Uznajmy, że wierzę. - Powiedziała dziewczyna wywracając oczami. - Gdzie mieszkasz?

- Jakieś trzy ulice dalej.

- Odprowadzimy cię! My mamy jeszcze dalej, ale idziemy na nogach, więc nie ma problemu! - Powiedziała uśmiechnięta klaszcząc w dłonie.

- Cóż.. - Tutaj Haruya spojrzał na jasnowłosego, który tylko się do niego uśmiechnął. - Zgoda.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro