Rozdział 5. Strach.
/Gabriel/
Minął tydzień od kąt Aleks mnie prawie udusił. Przy mojej mamie był miły. Tak samo jak jego brat Maks. Jednak byli dziwni gdy siedziałem w pokoju. Zamontowałem w całym domu na wszelki wypadek kamerki. Uchwyciłem momenty gdy brali narkotyki, pili alkohol albo przyprowadzali dziewczyny z klubów. Wkurzało mnie ich zachowanie ale jak się wtrąciłem raz to zagrozili, że zabiją Marynę, Zosie i doktora Banacha. Źle było mi z tym. Obecnie siedziałem w bazie. Siedziałem na kanapie i piłem herbatę.
-21 S i 24 S zgłoś się.- Usłyszałem głos z radia. Wziąłem radio do ręki.
-21 S/24 S zgłaszam się.- Powiedziałem w tym samym momencie co Kuba.
-Wezwanie do wypadku samochodowego.- Na słowa dyspozytora od razu poszedłem do karetki. Po chwili do karetki wszedł doktor Banach i Martyna. Włączyłem silnik i ruszyliśmy na miejsce wypadku. Na miejscu zauważy samochód wbity w drzewo. Poznałem ten samochód. To był samochód Aleksa i Maksa. Wysiadłem. Wziąłem plecak. Martyna i doktor Banach oraz zespół doktor Anny już tam była. Już miałem do nich pod chodzić gdy zauważyłem ślad krwi na drugiej części drogi.
-Nowy, a ty gdzie?- Spytała się Martyna.
-Sprawdzę tyl...- Nie dokończyłem bo zauważyłem w krzakach poważnie ranną Marynę. Szybko zdjąłem plecak i kucnąłem.- Maryna? Maryna słyszysz mnie?- Spytałem ale nie dostałem odpowiedzi. Sprawdziłem czy oddycha. Oddychała.- Piotrek! Kołnierz i deska!- Krzyknąłem patrząc na nich. Piotrek po chwili przybiegł z Anną. Razem z Piotrkiem założyliśmy Marynie kołnierz. Ale kiedy przełożyliśmy ją na deskę byłem przerażony. Maryna była mocno ranna. Na dodatek miała mocno poplamione krwią spodnie.
-Piotrek nosze.- Powiedziała doktor Reiter, a Piotrek pobiegł po nosze. Wzięła radio.- 24 S przyślijcie do nas jeszcze jeden zespół.- Powiedziała doktor Reiter.
-Będą za 10 minut.- Powiedział dyspozytor przez radio.
-Ok.- Odpowiedziała doktor Reiter.
-Jadę z wami.- Powiedziałem patrząc na lekarkę.
-No dobrze Nowy.- Powiedziała doktor Reiter kiedy Piotrek przybiegł z noszami. Przełożyliśmy Marynę na nosze.- Martyna! Chodź na chwile! Potrzebuje pomocy!- Zawołała doktor Anna kiedy włożyliśmy nosze na których leżała Maryna. Martyna i doktor Anna weszły do karetki zamykając drzwi. Przyznaje byłem przerażony jej stanem. Kiedy Martyna wyszła ja wszedłem do karetki, a Piotrek za kółko. W szpitalu zrobili jej wszystkie badania. Bardzo się o nią bałem. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że kochałem Marynę. Była dla mnie ważna. Musiałem z nią porozmawiać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro