Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Marija

Stałam na miejskim cmentarzu w Nowym Orleanie. Na grobach paliły się znicze. Tylko jeden się wyróżniał. Był taki osamotniony. Żadnych zniczy, ani kwiatów. Niczego. Zabrałam źródło światła z jednego z nagrobków i podeszłam do pustego. Przeczytałam napis

,,Davina Claire"

- Widzę, że znalazłaś mój nagrobek.- usłyszałam za sobą ciepły kobiecy głos.- Pusto prawda? To mi przykro kiedy na to patrzę. Wszyscy o mnie zapomnieli. Marcel, czarownice, a nawet Kol....

- Znałaś Kola?

- Kochałam go. A on mnie wykorzystał do własnych celów.

- Wiem jak to jest.- sapnęłam podchodząc do Daviny. Pomyślałam o Klausie.- Czemu się ze mną skontaktowałaś?

- Chcę cię ostrzeć. Pradawna czarownica jest na ciebie wściekła. Za to, że odnawiasz kontakty z pierwotnymi. Już raz próbowały zniszczyć moją duszę, ale moja magia mnie obroniła. Cudem.- szatynka złapała mnie za rękę.- Uważaj na siebie.

- Jasne. Dziękuję.- uśmiechnęłam się do kobiety.

- I jeszcze jedno. Ktoś próbuje odsłonić zasłonę drugiej strony. Musisz go powstrzymać.

- Kto chcę to zrobić?

- Powiem kiedy będziemy się żegnać. I mam prośbę. Czy mogłabyś, w wolnej chwili przyjść tu na mój grób i zapalić znicz? Byłoby mi naprawdę miło.- popatrzyła na mnie z prośbą w oczach.

- Jasne. Jeśli będziesz chciała to mogę nawet przyprowadzić Marcela lub Kola. - powiedziałam do niej a ona uśmiechnęła się do mnie przez łzy. Przytuliła mnie.

- Dziękuję. Więc zasłonę chcę zniszczyć potężny czarownik; naznaczony przez Hel. Mieszka w Mystic Falls i nazywa się...
Nagle zerwał się mocny wiatr. Coś pociągnęło mnie do tyłu. Później widziałam tylko ciemność...
Narracja trzeciosobowa
- Marija!- Freya potrząsnęła dziewczyną. Przyszła do niej, aby zapytać się czy pomoże jej w dekoracji salonu na jutrzejszą noc duchów. Kiedy weszła do pokoju, nieźle się przeraziła. Naznaczona była zimna i blada jak lód.

- Co się dzieję?!- do sypialni wpadli Katherine i Kol.- Czemu jest tak zimna?!

- Nie wiem. Spokojnie. Robi się cieplejsza.- Freya złapała Bułgarkę za ramię.

Mary wzięła głęboki wdech i usiadła na łóżku. Spojrzała pytająco na zgromadzenie.

- O co chodzi?

Kol i Katerina złapali się za głowy a Freya przewróciła oczami.

- Byłaś zimna i blada. Nie mogłam cię dobudzić.- najstarsza Mikaelson usiadła obok młodszej Pierce.- Co się stało?

- Rozmawiałam z czarownicą z drugiej strony.- Kol wytrzeszczył oczy jakby wiedział o kim myślała.- Daviną Claire.

Kol usiadł obok Mariji ze spuszczoną głową.

- Czego chciała?- spytała Freya.

- Ostrzec mnie. Podobno starszyzna jest na mnie wściekła i ktoś próbuje zerwać zasłonę drugiej strony. Jakiś naznaczony.- Freya na jej słowa zmarszczyła brwi.

- Myślałam, że jesteś jedyną żywą naznaczoną.- szepnęła najstarsza Mikaelson i spojrzała uważnie na Mary.

- Też tak myślałam, Freya. Trzeba będzie pomyśleć o jakiś treningach. Czuję się, że to nie zakończy się miło...- wlepiła wzrok w ścianę zamyślając się. Przy okazji mruknęła siarczyste:

Kurwa, mogłam zostać w Chinach.

Twarz Kateriny rozświetlił grymas. W końcu to ona ją tu ściągnęła. Pierce wstała, złapała Freye za ramię i wypchnęła ją za korytarz. Kol i Marija popatrzyli na nie zaskoczeni.

- O co chodzi do cholery? Czyli jest ktoś jeszcze? I chcę ją zabić?-warczała Katherine.

- Nie wiem. Znam tylko jedną naznaczoną i siedzi na tamtym łóżku- wskazała na środek pokoju.- Dzieję się coś złego. Szykuję się coś złego. Czuję to, a rzadko się mylę...

- Znowu coś!- wrzasnęła Katerina i kopnęła w ścianę.
                           ***
Elijah właśnie popijał wino w salonie, kiedy usłyszał wrzask i huk. Nie wahał się ani chwili- pobiegł na pierwsze piętro gdzie spotkał Freye.

- Co się stało?

- Znalazłam Mary ledwo żyją, a Katherine jest wściekła- mruknęła blondynka i wywróciła oczami.

- Czekaj... Znalazłaś ledwo żyją Marije i zostawiłaś ją samą? Pogięło cię?- spytał zdenerwowany brunet, ale Freya tylko (po raz kolejny) wywróciła oczami.

- Jest z Kolem. Idź uspokój swoją panusie, bo rozwali nam łazienkę- powiedziała i weszła do pokoju w którym przebywała naznaczona i brat Elijah'y.

***

- Musimy znaleźć tego naznaczonego albo go tu sprowadzić- Freya weszła do pomieszczenia.

- Davina powiedziała tylko, że mieszka w Mystic Falls. Tylko tyle zdążyła- mruknęła Marija.- Muszę z nią porozmawiać po raz kolejny.

- To niebezpieczne- wtrącił Kol. Kobiety go zignorowały.

- Znam zaklęcie.

- A ja idealnie miejsce. W nocy wkradniemy się na cmentarz i odprawimy rytuał obok nagrobka Daviny. Wtedy łatwiej będzie się z nią kontaktować- powiedziała Petrova i wstała z łóżka.- Idę się przejść.

Naznaczona wyszła. Kol spojrzał na swoją siostrę.

- To bardzo niebezpieczne?

- Jak diabli.

***

Carolina idąc po schodach wpadła na Mary.

- Hej Caroline- szatynka uśmiechnęła się do Forbes. Odwzajemniła go.

- Cześć Mary. Gdzie się wybierasz?

- Przejść się. Idziesz ze mną?

- Chętnie.

Dziewczyny wyszły z domu i skierowały się do najbliższej kawiarni. Zajęły wolny stolik i zamówiły po kawie.

-Coś nowego w planie zemsty na Elenie?- spytała Caro, biorąc łyk latte.

- Nic. Ogólnie mamy poważniejszy problem. Jakiś inny naznaczony chcę zerwać zasłonę drugiej strony.

- Skąd o tym wiesz?

- Miałam swego rodzaju wizję- zaczęła Norweżka. - Rozmawiałam z Daviną Claire.

- Tą czarownicą?

- Dokładnie. Nie zdążyła mi powiedzieć kim jest. Wiem tyle, że mieszka w Mystic Falls. Dziś w nocy chcę znowu z nią porozmawiać i...- gwałtownie przerwała patrząc na drzwi.  Caroline chciała się odwrócić ale Mary pociągnęła ją za ramię.- To Damon, Elena oraz Jeremy. Mają broń. 

- Chyba nie myślisz, że...

- Tak myślę. Polują na nas... Musimy wracać do posiadłości. TERAZ- Pierce pociągnęła Forbes za rękę i drugim wyjściem wyszła z kafejki.- Mam nadzieję, że nas nie widzieli.

- Ja też. Ja też...





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro