Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Dookoła mnie była  ciemność. Przed chwilą siedziałam na ławce w Francuskiej Dzielnicy, a potem stałam w jakiejś pustce. Słyszałam tylko nieznajomy, męski głos. Nie rozumiałam co się dzieję.

- Nie uda ci się...nigdy ci się nie udawało...pamiętasz, jak przez ciebie ginęli ludzie? Chętnie ci to przypomnę...

Stałam w jednym z muzeów w Tokio, które odwiedzałam Japonię w 1903 roku.  Ktoś sypnął mi dziwnym proszkiem w oczy. Nic nie widząc oparłam się o eksponat, który w drastycznym tempie zaczął zamarzać. Lodem pokryła się także podłoga, ściany i co gorsza...ludzie. Umierali, poprzez zamarznięcie na moim oczach i co gorsza, przeze mnie. Ze łzami w oczach uciekłam z miejsca zdarzenia. Nigdy nie dowiedziałam, o co chodziło z tym proszkiem.

- Widzisz? Zabijasz tylko ludzi? Jak wszyscy Naznaczeni. Jesteś jak każdy z nich. Głupia, zabójcza i niebezpieczna. I...

- Stop. Nie jestem jak wszyscy. Nie zabiłam nikogo celowo.

- Ależ, czemu kłamiesz? Wczoraj, celowo zabiłaś moją siostrę i jej chłopaka? Więc, ja także się odwdzięczę...

Ujrzałam dusze Daviny i Jeremy'ego, który wyglądał inaczej...jak opętany. Uśmiechnął się zaczął wymawiać słowa zaklęcia- doskonale mi znanego. Łzy pociekły z moich oczu. Próbowałam ruszyć do przodu, ale coś mnie powstrzymywało. Nie mogłam się ruszyć.

- NIE!!! BŁAGAM, ZROBIĘ WSZYSTKO, TYLKO TEGO NIE RÓB!- wrzasnęłam.

- Już jest za późno...- szepnął, a następnie wymówił ostatnie słowa zaklęcia. Z uszu Claire oraz jej nosa, ust, oczu oraz jej paznokci pociekła krew. A następnie zniknęła. Jeremy zniszczył jej dusze... Ostatecznie i na zawsze. Już nie ma jej w żadnym świecie...

***

 Marija obudziła się w swojej sypialni w rezydencji Mikaelsonów. 

- Może to jednak był sen?- szepnęła.

Po chwili do pomieszczenia wszedł Kol. Wyglądał na zmartwionego.

- Co się z tobą dzieję?

- Nie wiem o co chodzi.

- Głupoty gadasz. Znalazłem cię na ławce w Dzielnicy Francuskiej, szeptałaś jakieś słowa po chińsku i japoński, a twoje mięśnie były sztywne.

- Boże, to nie był sen...- powiedziała przerażona. Miała wrażenie, że zaraz się udusi, jeśli nie krzyknie.- Kol, wyjdź.

- Co...?

- Wyjdź- powiedziała ostro, a mężczyzna ją posłuchał.

Złapała się za głowę i krzyknęła tak donośnie jak Banshee zwiastujące śmierć.

***

Rebekah siedziała akurat w kuchni donośny krzyk. Wystraszona biegiem ruszyła na pierwsze piętro. Przed drzwiami do pokoju Mary, zobaczyła Kola.

- Zostań tu Kol- powiedziała i powoli otworzyła drzwi. Po wejściu natychmiastowo je zamknęła.- Marija?

Nie uzyskała odpowiedzi. Przerażał ją widok przyjaciółki skulonej na łóżku oraz popękanych szyb i luster.

- On... On...

- Kto?- usiadła na łóżku i położyła Naznaczonej rękę na ramieniu.

- Jeremy Gilbert... pokazał mi najgorsze wspomnienie z życia... i zniszczył duszę Daviny. Na amen...

Blondynka nie wiedziała co powiedzieć. Kompletnie ją zatkało. Czuła, że reakcja Mary była spowodowana tym, że zbliżała się ostateczna walka z łowcami i chciała pomocy czarownicy. Ale Pierwotna wiedziała o tym, że bała się reakcji Kola na ostateczną "śmierć" Claire.

- Mary...

- Nie mów do mnie teraz.

Beka ucichła na dłuższą chwilę. Próbowała dobrać odpowiednie słowa.

- Petrova, posłuchaj mnie chociaż ten jeden raz. To nie twoja wina. Wiem, że boisz się reakcji Kola, ale o to się nie martw. Ja mu powiem. Wszyscy wiemy, że zbliża się walka z Gilbertem. Dasz sobie radę z łowcami, pomożemy ci. Teraz przeobraź poczucie winy, strach i smutek w złość. Dzięki złości będziesz jeszcze silniejsza. Trenuj, wygramy z nimi. Dla Daviny- objęła lekko szatynkę, a następnie wyszła z pokoju aby powiedzieć swojemu starszemu bratu i wszystkim innym co się stało.

***

Wszyscy usiedli w salonie. Brakowało tylko Mariji i Hope.

- Młoda przyjdzie?- spytał w końcu Klaus, zirytowany trwającą ciszą.

- Nie- zaczęła cicho Bex.- Pewnie was interesuję co się stało, a więc...- blondynka wszystko dokładnie im opowiedziała. Kol zamknął oczy i nie odzywał się przez dłuższą chwilę. Następnie w ciszy pobiegł na górę.

- Myślę, że...- Caroline zawiesiła na chwilę głos.- Ona boi się, że bez Daviny nie da rady.

- Kiedy kontaktowała się z Claire duchowo, jej dusza automatycznie zżyła się z duszą Daviny. Dlatego tak to przeżywa. Davina widziała trochę jej wspomnień, tak samo Marija widziała kilka wspomnień D.- mruknęła Freya, sięgając po filiżankę z herbatą.

- Musimy jej pomóc, najlepiej jak możemy. Przygotować ją do tej walki- powiedział Elijah i wstał z kanapy.- Idę po jakieś lody. Wezmę ze sobą Hope. Ktoś idzie ze mną?

- Ja pójdę- szepnęła Katherine i chwilę później jej i Mikaelsona nie było w pomieszczeniu.

- Chwila, poszli po lody? Przecież ich dwójka nie lubi lodów, a Hope za nimi nie przepada- powiedział zdziwiony Klaus.

- Ale masz zapłon...- mruknęła pod nosem panna Forbes.

***

Kol oparł się o ścianę w korytarzu i po prostu się rozpłakał. Przez chwilę miał nadzieję, czuł jej obecność na cmentarzu. A teraz wszystko przepadło. Gdyby Marija nie zabiła Eleny, to potoczyłoby się inaczej. Czemu to zrobiła? TO JEJ WINA.

Podszedł do jej drzwi i zapukał.- Musimy pogadać- warknął wściekły, czując jak rodzi się w nim dawny psychopata...

____________________________________________________________________

 Prawie płakałam pisząc ten rozdział oraz oglądając filmik u góry. 

 Dzisiaj trochę krócej.

 Informuję też, że do końca został:

 * Rozdział 8

 * Rozdział 9

 * Epilog

 I jeśli będziecie chcieli, pod epilogiem zadajcie pytania(jakie tylko chcecie) a ja w podziękowaniach na nie odpowiem. Do napisania!

Julia a.k.a ZbawcaOlimpu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro