Thriteen
Odwracam się i widzę przed sobą mężczyznę o mokrych ciemnych włosach, sięgającymi poza uszy, przez luźno wiszący ręcznik na biodrach widzę jego idealnie wyrzeźbione ciało. Jest taki piękny. Patrzy na mnie i widzę, że jest w szoku. Czuję w oczach łzy, wszystkie nasze wspólne wspomnienia przelatują przez moje myśli.
-Czułem, że to Ty, nie mógłby pomylić Cię z kimkolwiek innym-mówi, jednak ja milczę na jego słowa-Czemu nic nie mówiłaś?-pyta.
-Przepraszam, Wasza Wysokość, czy mogę się już oddalić?-pytam, zachowując oficjalny ton.
-Nie musisz tego robić, bądź sobą-jes smutny, sama nie wiem, chciałabym wiedzieć co teraz myśli.
-Tak samo jak ty byłeś przez te dwa tygodnie?-odważam się, spojrzeć w jego oczy, nie cały czas stać ze spuszczoną głową. Nie mam się czego wstydzić, to nie ja skałamałam, tylko on.
-Chciałem Ci powiedzieć-mówi.
-Nie chcę tego słuchać-mówię-Wybacz, muszę jeszcze zrobić inne rzeczy-chwytam za klamkę, ale zanim wychodzę odwracam się jeszcze do niego-Oczywiście, wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia, Wasza Wysokość-mówię, patrząc ostatni raz na jego twarz i wychodzę z jego pokoju, kierując się do swojego.
Nie trzymam Was już dłużej w niepewności i wiem, pewnie nie chodziło Wam o taką rozmowę, ale zawsze coś :) Obiecuję, że Harry już niedługo powróci :) Jeju uwielbiam Wasze komentarze, z których dowiaduję się, że opuszczacie naukę z powiadu rozdziału, więc dzisiaj to na tyle, uczccie się maluszki ♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro