Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Sixty two

Dlaczego nie domyśliłem się, że jest tak źle z Charli? Dlaczego nie zareagowałem w żaden sposób? Wszystko działo się przy mnie, a ja byłem jak ślepy. Wszystko działo się przeze mnie, a teraz ona walczy o życie.

Charli jest wychudzona, jej organizm z trudem przyjmuje jedzenie. Mimo tego, że coś jadła tylko część została przyjmowana. Nie spała przez większą część czasu. I to wszysto przeze mnie.

Przeze mnie jest w takim stanie. Przeze mnie zaczęła się stresować, ten stres ją zabijał z każdym dniem. Bała się o mnie i o siebie, o to co będzie z nami. Miała wyrzuty sumienia, nie chciała nikogo krzywdzić. Martwiła się o wszystkich, ale nie o siebie. Chciała szczęścia innych, nie swojego.

A ja byłem tam i patrzyłem na to wszystko. Dokładałem jej problemów. Nie pojawiałem się na czas, mówiłem słowa, które je raniły. Aż w końcu zraniłem ją tak mocno, że nie wytrzymała ciężaru, który na nią nałożyłem.

Powinienem jej pomóc. Powinienem widzieć, że coś się dzieje i z nią rozmawiać. Powinienem coś zrobić, żeby mniej cierpiała.

Ale została sama. Martwiła się i bolało ją to jak ją traktowałem, myślała jak wyjść z sytuacji w jakiej się znajdujemy. Robiła to sama. Wszystko.

-Wyjdziesz tego, nie zostawię Cię samej, ale ty też tego nie rób. Wróć do mnie-szeptam do dziewczyny, trzymając ją za rękę, bawiąc się jej drobnymi palcami-Nie zostawiaj mnie, Charli.

Z tej całej dramy to mój ulubiony rozdział :o Wybaczcie jak będą jakieś błędy, lekarzem nie jestem, ani nie mam zamiaru być :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro