Seventy six
Siedzę na kolanach Harry'ego, wtulona w jego klatkę piersiową. Siedzimy tak po prostu w ciszy i nic więcej nie jest nam potrzebne.
-Harry?-patrzę na szmaragdowe oczy chłopaka.
-Hm?-mruczy, całując mnie w czoło.
-Pamiętasz, kiedy ostatnio miałeś rozmowę z moim ojcem, o co wtedy chodziło?-pytam. Kiedy wrócił do pokoju był widocznie zasmucony, ale nie chciałam go wypytwać, nie przy Willu. To mój przyjaciel, ale czułam wtedy, że to sprawa między mną a Harrym.
-Nic ważnego, kochanie-mówi, posyłając mi uśmiech.
-Nie wykręcaj się. Powiedz mi, proszę.
-Dobrze-wzdycha i podnosi mnie, żebym usiadła na nim okrakiem i patrzyła mu prosto w oczy-Wracam do Chesire-zaczyna.
-Na kilka dni? W porządku, damy radę-uśmiecham się do niego.
-Nie przerywaj mi, Charli-mówi, a moja mina zrzędnie-Na parę miesięcy. Tam jest moje królestwo i nie mogę być tu cały czas, przynajmniej dopóki nie ożenię się z Katherine, a nie mam zamiaru tego robić-całuje mnie w czoło, wzdychając.
-Kiedy wrócisz?-pytam cicho.
-Początek kwietnia.
-Cztery miesiące-czuję jak moje oczy robią się mokre.
-Wytrzymamy, będę dzwonić codziennie. Obiecuję-ociera moje łzy.
-Katherine też jedzie?-pytam, trzymając mocno jego dłoń.
-Nie, ona zostaje tutaj.
Nie wiem co o tym myśleć, nie wiem jak to wytrzymamy. Dopiero co się zeszliśmy, a już mamy się rozstać. Żałuję, że nie jesteśmy normalną parą, to wszystko by ułatwiło.
-Spędzimy razem święta?-pytam. Tak bardzo bym chciała to zrobić, być przy nim w tym czasie.
-Przykro mi, Charli-szepcze, a ja tylko kiwam głową.
Więc ile nam zostało tydzień czy dwa? Nie chcę o to teraz pytać, chcę być przy nim i nic więcej.
-Kocham Cię-mówię tylko i całuję go w usta.
Ale zareagowaliście na ostatni rozdział :o
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro