Seventy nine
Siedzimy u mnie w salonie, ja z Harym na kanapie, Will na przeciwko nas na fotelu. Każdy trzyma swoją paczkę na kolanach. W tle słychać świąteczne piosenki, a przez okno widać sypiący śnieg, którego z każdym dniem jest coraz więcej i więcej.
-Kto zaczyna?-pyta Harry, obejmując mnie ramieniem.
-Niech Charli ma radochę. Pokażmy, że jesteśmy gentelmenami-uśmiecha się szeroko Will.
-Okej-wzdycham i rozwiązuję małą paczuszkę. Otwieram szeroko oczy, kiedy widzę przed sobą niebieskie śpioszki. To pewne, że jest to prezent od Willa.
-Właściwie to prezent dla Waszej dwójki.
-Chyba dla mojego przyszłego dziecka-mówię zszkowana.
-Nie odpuszczę Wam tego Royal Baby-gromi nas wzrokiem.
-Charli jest za młoda na dziecko, ale chętnie to zachowam-uśmiecha się Styles i całuje mnie w czoło.
-Oboje jesteśmy za młodzi-fukam.
-Nie denerwuj się, te śpioszki są piękne-zachwyca się przyjaciel.
-Tak są, dzięki Will-uśmiecham się i chowam je z powrotem, kładąc obok.
Rozrywam kolejną paczkę, w której widzę małe czerwone pudełeczko.
-Czy ty Harry właśnie się jej oświadczać?-mówi szczęśliwy Will, a ja spoglądam na mojego chłopaka, który tylko się uśmiecha.
-Otwórz-wskazuję na pudełko. Robię to co mówi i w środku widzę naszyjnik. Skromny, srebrny z małym serduszkiem, jednak wiem, że go dużo to kosztowało. Jest taki piękny.
-Harry, ja...-zaczynam, ale chłopak nie daje mi skończyć.
-Nie chcę słyszeć sprzeciwu-całuje mnie krótko w usta.
-Jest piękny, dziękuję-przytulam się do niego-Możesz?-chłopak kiwa głową i zakłada mi naszyjnik na szyję, który idealnie się układa. Przyglądam się z uśmiechem prezentowi.
-Teraz ja, gołąbeczki!-krzyczy Will i otwiera paczkę z której wyciąga czerwony sweter w renifery, a ja wybucham śmiechem-Naprawdę Wilson? Renifery?
-To w zamian za te śpioszki-wystawiam język w jego stronę.
Chłopak wzdycha i otwiera drugą paczkę, gdzie znajduje bilet na mecz piłki nożnej.
-Styles, kocham Cię, stary-mówi uśmiechnięty.
-On jest mój-fukam w stronę Willa.
-Podzieliłabyś się, a nie! Ty egoistko!
-Jesteś pewien, że to był dobry pomysł? On Cię pokocha bardziej niż ja-patrzę na Harry'ego, a on wzrusza ramionami, uśmiechając się.
-Teraz moja kolej-mówi Harry i otwiera swój prezent, gdzie znajduję złoty zegarek. Prezent ode mnie.
-Wiem, że to nie najlepszy...
-Jest piękny-całuje mnie w usta-Naprawdę, kochanie-uśmiecha się.
-Podoba Ci się?-pytam, a on kiwa głową. Czuję ulgę, bo nie byłam pewna czy mu przypasuje.
-Kocham Cię-wpijam się w jego usta i odrywam, kiedy dopiero słyszę chrząkanie od strony Willa.
-Sypialnia jest na górze, a mój prezent może Wam się przydać-uśmiecha się szeroko, a ja marszczę brwi nierozumiejąc o co chodzi. Dopiero kiedy widzę to co trzyma w rękach Harry rozjaśnia mi sytuację.
-Kupiłeś nam jednocześnie śpioszki i prezerwatywy?-otwieram szeroko oczy, a on wybucha śmiechem.
Chyba zgadzacie się ze mną, że prezenty Willa wygrywają ten rozdział? :D Dziękuję Wam bardzo za ponad 100k wyświetleń *o*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro