Ninety
-Idziesz na bal?-pyta mnie Will, kiedy siedzimy na kanapie i pijemy gorącą czekoladę.
-Jaki bal?-marszczę brwi.
-Maturalny-fuka-Jak mogłaś o tym nie wiedzieć?
-Nie interesowało mnie to-przewracam oczami-Jedyne o czym marzę to skończenie tej szkoły jak najszybciej-wzdycham.
-Jeszcze parę miesięcy-uśmiecha się. To prawda zbliża się już marzec, a w maju czekają mnie egzaminy. Jedyne czym się pocieszam to to, że Harry wraca do Londynu już wkrótce. Oczywiście, że zaczną się spotkania z Katherine, ale to nie jest ważne. Będę miała go przy sobie, a on jest dla mnie wszystkim.
-Wiem-odwzajemniam uśmiech-A Ty idziesz?-pytam.
-Nie ma imprezy bez Willa. Oczywiście, że idę!
-Kto jest tą szczęściarą?
-Dowiesz się na balu-uśmiecha się.
-Nie idę, Will-wzdycham.
-Powinnaś-uśmiecha się.
-Nie chcę tam być sama i podpierać ściany.
-Pójdę z Tobą w takim razie.
-Nie, Will. Nie zostawiaj tej dziewczyny samej-uśmiecham się.
-A co z Tobą? Z kim pójdziesz?
-Z kanapą i chipsami. Idź, baw się dobrze-uśmiecham się.
-Jakiś inny chłopak ze szkoły?
-Nie, prawdopodobnie wszyscy są zajęci. To nie fair w stosunku do Harry'ego-wzruszam ramionami. W normalnym związku po prostu bym go poprosiła, żeby ze mną poszedł, tu nie było to możliwe.
-To weź go ze sobą-propounje, a ja kręcę głową.
-Nie mogę, przecież większość osób go zna.
-Chyba, zapomniałaś, że to bal maskowy.
-Nie, Will. Zostanę w domu. Nie mogę o to prosić. To zbyt duże ryzyko.
-Chociaż spróbuj-mówi, a ja kręcę głową. Nie mogę się na to zgodzić, wiem, że Harry będzie chciał mnie uszczęśliwić mimo wszystko. A ja nie mogę pozwolić na tak duże ryzyko-Charlie Wilson jesteś bardzo upartą osobą.
-Taka moja natura, a Ty i tak mnie kochasz-przytulam się do przyjaciela.
9 rozdziałów do końca...
Niektóre dalsze sceny z rozdziałów Royal pojawią się w drugiej części :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro