Nineteen
Siedzę na parapecie i patrzę na ulice oświetlone przez lampy, widać w nich spadający deszcz. Po tym jak kolacja się skończyła mój ojciec przyszedł do mnie, aby odbyć kłótnie, której nie chciał robić przy rodzinie królewskiej.
*
Usłyszałam pukanie do drzwi, więc odpowiedziałam krótkie "Proszę" mimo tego, że nie miałam ochoty na jakiekolwiek wizyty.
-Charlotte, chciałbym z Tobą porozmawiać-powiedział mój ojciec i stanął naprzeciwko mojego łóżka, na którym siedziałam.
-Ja naprawdę nie chciałam tego zrobić, ja przeproszę za wszystko, naprawdę-powiedziałam.
-To zapewne, ale chciałbym wyjaśnienia tego co zrobiłaś.
-Po prostu chciałam się oddalić i potrąciłam kieliszek, co mogę więcej powiedzieć?
-Więc dlaczego wyglądaś na taką rozstrzęsioną, Charlotte? Nie jestem ślepy, jako twój ojciec mam prawo wiedzieć.
-Nic, naprawdę-patrzę w pościel, nie chcąc spojrzeć w pełne zawodu oczy mojego taty.
-Charlotte!-podnosi głos.
-Nic się nie stało!-krzyczę w zamian,a w moich oczach pojawiają się łzy-Wyjdź proszę-mówię.
-Zawiodłem się na Tobie-informuje mnie zanim wychodzi z pokoju.
*
Jutro będzie ciekawiej, obiecuję :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro