Forty three
Wchodzę do pałacu wraz z Willem, po dzisiejszym dniu w szkole jestem wykończona i jedyne o czym marzę to moje ciepłe łóżko. Kierujemy się oboje do mojego pokoju, kiedy wchodzimy na schody, słyszę jak ktoś woła moje imię:
-Charlotte-odwracam się i widzę jednego z pracowników, który idzie w moją stronę. Wydaję mi się, że ma na imię Henry.
-Tak?-pytam.
-Księżniczka Katherine prosi Cię, abyś udała się do jej pokoju. Będzie czekała na Ciebie w swojej garderobie-infromuje mnie.
-Wiesz może po co?
-Niestety nie, proszę udaj się tam jak najszybciej-mówi i oddala się. Posyłam zdziwione spojrzenie Willowi i kieruję się do pokoju Katherine. Boję się tego co na mnie czeka.
*
Pukam, zanim wchodzę do garderoby, kiedy słyszę odpowiedź, żebym weszła, robię to. Przede mną stoi księżniczka i przegląda swoje suknie.
-Jestem, Wasza Wysokość-mówię i kłaniam się-W czym mogę pomóc?-pytam.
-Zaraz Ci wszystko wyjaśnie, tylko jeszcze czekamy na kogoś-mówi-Usiądź gdziekolwiek.
Zajmuję miejsce na jednym z krzeseł i nerwowo zaczynam bawić się palcami. O co jej może chodzić? Po co mnie tu wezwała? I kto ma jeszcze tutaj przyjść? Czuję, że nie skończy się to dla mnie dobrze. Jestem taka podenerwowana.
Obie słyszymy pukanie w drewnianą powłokę.
-Proszę-mówi Katherine. Odwracam się do tyłu, żeby zobaczyć kto przyszedł. Otwieram szeroko oczy, a moje serce biję o wiele szybciej, to niemożliwe i teraz wiem, że na pewno to się źle skończy. W drzwiach od garderoby stoi zszokowany Harry.
Kto dzisiaj nie poszedł do szkoły? :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro