Fifty three
Budzę się wtulona w czyjeś ciało, osoba do której jestem przytulona, przyciska mnie mocno do siebie i bawi się moimi włosami.
-Przepraszam, Charli-szepta do mojego ucha. Otwieram powoli oczy i widzę przed sobą Harry'ego, który leży przy mnie w czarnej koszulce i jeansach.
-Co tu robisz?-podnoszę się do pozycji siedzącej.
-Jestem tu od wczoraj, kiedy tu przyszedłem ty spałaś przy Willu-tłumaczy.
-Gdzie on jest?-nie wydaję mi się, żeby po wczorajszej sytuacji zostawiłby mnie samą z Harrym.
-Stwierdził, że jesteś pod dobrą opieką-uśmiecha się lekko.
-Gdzie do cholery wczoraj byłeś?-pytam.
-Wszystko się opóźniło, Katherine nie chciała wracać, to wszystko przez to. Chciałem do Ciebie napisać, ale nie miałem takiej możliwości.
-Znowu Katherine, jak zwykle-mówię.
-Przepraszam, Charli.
-Nie chcę Twoich przeprosin, Harry. Mogłeś coś wymyślić.
-Przykro mi, nie krzywdzę Cię celowo. Wynagrodzę Ci wszystko, spędzę z Tobą cały dzień-chwyta moją dłoń.
-Nikt nie powiedział, że mam dla Ciebie dzisiaj czas, Harry.
-Co robisz?
-Idę do klubu z Willem-kłamię. Oczywiście, że nie idę, ale mam dość tego, że jestem na każde jego zawołanie. Wiem, że nie, robi tego specjalnie, że zostawia mnie samą, ale jest mi naprawdę przykro, za wczorajszą akcję i potrzebuję czasu na ochłonięcie.
-Nie możesz odpuścisz, dzisiaj. Proszę-zbliża się do mnie, obejmując mnie w pasie i kładąc na pościeli.
-Dlaczego miałabym to zrobić?-pytam.
-Bo jesteś moją dziewczyną-uśmiecha się lekko-I chcę z Tobą spędzić jak najwięcej czasu-całuje mnie lekko usta, a przez moje ciało przechodzi dreszcz.
-Jesteś moim chłopakiem i jakoś nie miałeś problemu mnie wczoraj zostawić-mówię, muszę być twarda. Harry musi zrozumieć swój błąd. Nie chcę, żeby mnie tak traktował.
-Przepraszam, naprawdę-wzdycha.
-Tutaj same przeprosiny nie wystarczą, Harry.
Może jeszcze dodam dzisiaj jeden rozdział, a teraz zmykam oglądać film :D Kocham Was ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro