Eighty
-Będziesz dzwonił?-pytam Harry'ego, trzymając go za ręcę.
-Będę-kiwa głową.
-Codziennie?
-Codziennie. To kilka miesięcy damy radę, kochanie. Obiecuję-całuje mnie w czoło-Gdybym coś się działo to dzwoń, postaram się wtedy przyjechać.
-Tak bardzo Cię kocham-szeptam.
-Ja Ciebie też, Charli-całuje mnie mocno w usta. Wkłada w to całe uczucie, a ja to odwzajemniam. Jeżdzę dłońmi po jego plecach,torsie, policzkach i wplątam dłonie we włosy. Oddaję każdy pocałunek, zatracając się w nich-Kochanie muszę już iść-odsuwa się ode mnie. Zaraz będzie oficjalne pożegnanie na sali. Nie chcę tam być, nie chcę patrzeć na niego i Katherine, a jeśli tam zostanę rozkleję się przy wszystkich, bo nie wytrzymam tego pożegnania.
-Dobrze, idź-mówię, kiedy łzy spływają mi po policzkach.
-Nie płacz, Charli-patrzy na mnie smutnym wzrokiem-Kocham Cię-przytula mnie do siebie-Będę za Tobą tęsknić, kochanie-całuje mnie w usta.
-Ja za tobą też. Idź już-wzdycham.
-Wyganiasz mnie?-uśmiecha się.
-Nie mogę patrzeć jak odchodzisz tak długo.
-Kocham Cię, pamiętaj-całuje mnie po raz ostatni i znika za drzwiami mojego pokoju.
*
Siedzę na parapecie mojego okna i widzę jak wchodzą do auta. Najpierw matka Harry'ego, potem on sam. Tłum fotografów ich otacza, torując im drogę, przez co wszystko trwa dłużej.
Kiedy drzwi od samochodu się zamykają i odjeżdżają z pałacu, chwytam swoją komórkę i wybieram znany mi numer:
-Halo?-słyszę znajomy głos, za którym już tak bardzo tęsknie.
-Harry, mówiłeś, że mam dzwonić jeśli coś się dzieje-ocieram łzy z oczu.
-O co chodzi?-słyszę zmartwienie w jego głosie.
-Tak bardzo tęsknię za Tobą.
Mimo wszystko lubię ten rozdział :D Jutro kolejny x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro