5.
Royal spokojnie przeżuwał siano, gdy, uprzednio otwierając drzwi, do stajni wparował jego właściciel. Ogierek podniósł łeb i przyjrzał się Carterowi. Był jakiś dziwny. Chodził w kółko i szukał stajennego. Czystej krwi xx chrapnął na niego nieufnie.
- Richardzie! - zawołał mężczyzna - Richard! RYCHU!
- Jestem! - krzyknął Ryszard wychodząc zza ściany. Miał podkrążone oczy i napuchniętą twarz. Widać było, że wczoraj ostro zabalował.
Carter roześmiał się. Dawno nie widział skacowanego Richarda.
- Richard, co ci się stało? - spytał z rozbawieniem w głosie.
- Haha, very dumny - powiedział Richard, naśladując silny amerykański akcent Cartera.
- Dobra, koniec - Carter był wyraźnie rozbawiony. Bał się, że od dalszego śmiechu pękną mu żebra - Wypuścimy konie na pastwisko i pojedziemy do miasta, załatwić parę spraw.
Po chwili Royal radośnie biegł galopem na pastwisko wśród towarzyszy. Barankom i brykaniu nie było końca. Koło Royala biegł siwy Pride of Wyoming, bardzo miły i ładny ogierek. Royal czuł, że się zaprzyjaźnią, więc kiedy konie rozpierzchły się, podszedł do Prida.
- Cześć - rzucił nieśmiało w jego stronę. Widząc zaciekawiony wzrok przyszłego towarzysza zabaw, postanowił kontynuować - Jestem tu nowy, Carter kupił mnie kilka dni temu. Pokazałbyś mi może ciekawe miejsca na tym pastwisku?
- Pewnie! - odpowiedział wnuk Iron Lady, po czym oba ogierki ruszyły kłusem w stronę zarośli.
Royal spędził najlepszy dzień w swoim życiu, tarzali się w białym piasku w środku zagajnika, w miejscu, które znał tylko Pride, uciekali emerytom i, mimo niskich temperatur, pływali w stawie.
Wieczorem Carter widząc Royala i Prida 'rozmawiających' i biegających wokół siebie, dał im boksy obok siebie. Roczniaki były tym zachwycone. Kiedy Royal przeniósł się bliżej 'elity', zobaczył co to nocne życie w stajni. Ze wszelkich boksów dochodziły rżenia, chrapnięcia i parskania, które były częścią owej dyskusji.
- No nie wiem... - Royal usłyszał głos Lady Elain, która, napotkawszy jego spojrzenie, uśmiechnęła się tak szeroko, jak u koni to możliwe. - Ty jesteś Royal, prawda? Jak miło mi poznać syna McDonnella Douglasa! Pewnie ojciec jest z Ciebie dumny?
Royal nie lubił rozmawiać o jego ojcu. Oczywiście wiedział, że Doug go kochał (tu końska psychika została trochę zmieniona na potrzeby książki - przyp. aut.), jednak nie pozwalał mu się rozwijać.
- Tak - powiedział niezbyt pewnym siebie tonem.
Lady wyczuła, że Royal jest skrępowany, więc szybko zmieniła temat.
- Jak ci się u nas podoba?
- Och, jest świetnie! - Kasztan szybko pochwycił nowy tor rozmowy. - U Willa też było fajnie, ale tu mam szansę się rozwinąć.
Ogierek rozmawiał z emerytką do późna, kiedy to Richard wyłączył światło. Cieszył się, że być może zyskał nową przyjaciółkę.
Następnego dnia, po odpasie, konie ponownie zostały wypuszczone na pastwisko. Royal znowu buszował z Pridem w krzakach, tarzał się w błocie i ścigał się z kolegą. Kiedy się zmęczyli, stępem zaczęli chodzić dookoła pastwiska.
- Ja nie mam zbyt dużych szans na torze - stwierdził Pride - Co prawda, Carter chce mnie wystawiać, ale nie w G1. Podsłuchałem go, jak rozmawiał z Richardem. Co do Ciebie ma duże plany, jeśli okażesz się szybki i wytrzymały.
Royalowi wydawało się przez chwilę, że Pride patrzy na niego z zazdrością, jednak po chwili na jego pysku znów zagościł wrzechobecny uśmiech.
- No nie wiem...Zawsze marzyłem, by wystartować w gonitwie G1, ale kiedy myślę o tym coraz więcej, robi mi się niedobrze - stwierdził bratanek Kąką i wybuchnął śmiechem.
525 słów
Nie wiem, czy mam się cieszyć czy płakać nad tym rozdziałem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro