Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8.Co masz na myśli?

*SeokJin*

-Wstawaj śmierdzielu -krzyknąłem do ucha NamJoona, a on podskoczył.
-Co ty robisz? -warknął, chwytając mnie za policzki. Zgniótł je tak mocno, aż zrobiłem dzióbek.
-Budzę cię, bo mamy rozmowę o pracę -powiedziałem najwyraźniej jak mogłem.
-Eh, najmniej ważne dzisiaj -mruknął i ponownie rzucił się na łóżko.
-Kim NamJoon! Sam chciałeś się zmieniać, więc rusz swój zad! -krzyknąłem, siedząc na nim rozkrokiem. Trzymał swoje dłonie na moim tyłku.
-A no tak, to był mój pomysł -powiedział sennie.
-Jeśli zaraz nie wstaniesz, to zrobię z ciebie uke -warknąłem, a on otwarł szerzej oczy.
-Przekonałeś mnie -odpowiedział i zrzucił mnie na łóżko. -Gdzie my w ogóle mamy pracować? -przewróciłem oczami.
-W szkole gdzie się uczyliśmy. Na pół etatu być opiekunami na jakimś kole.
-Na jakim? -spytał, drapiąc się po brzuchu. Tak, on śpi w samych majtkach ble.
-Jeszcze nie wiadomo -odpowiedziałem,  wstając. -chyba coś cię popieprzyło, że to ubierzesz -krzyknąłem, gdy wyciągnął z szafy jakieś luźne szare dresy i niebieską bluzkę.
-Czemu nie? -zapytał.
-Bo. Idziemy. Pogadać. Z. Dyrektorką -zrobiłem przerwę po każdym słowie.
-To co ja mam ubrać, co? -prychnął, wrzucając je do szafy.
-Wyprasowałem garnitury -odpowiedziałem dumny, a on się zaśmiał.
-No chyba nie myślisz, że ja to ubiorę -roześmiał się jeszcze bardziej.
-Masz ubrać białą koszulę i czarne spodnie do cholery -wysyczałem przez zęby.
-Weź przestań, no -przewrócił oczami.
-Dobra, chcesz być dorosły, to radź sobie sam.
-Co masz na myśli? -spytał, gdy wychodziłem z pokoju.
-Celibat -zawołałem, udając się do łazienki.

Ubrany w czarne rurki i białą koszulę, oraz uczesany na prosto z nałożonym delikatnym makijażem, popijałem kawę. NamJoon biegał po domu i wypytywał mnie o różne rzeczy.
-A gdzie jest szczotka do włosów?
-W łazience.
-A skarpetki?
-W szufladzie.
-Misiu, a gdzie są prezerwatywy?
-A po co ci one?
-A tak się pytam...

Biegał po domu jak popierdolony. Zwolnił na chwilę i skręcił do kuchni.
-No wreszcie się mogę napić ka...
-Zbieramy się kochanie -zaśmiałem się i ruszyłem do przedpokoju.
-Czy ty mówisz serio? -westchnął, udając się za mną.
-Jestem najszczerszą osobą jaką znasz -odpowiedziałem.
-Czyli, że z tym celibatem też jesteś szczery?
-Jak nigdy -wyszedłem z mieszkania.
-Weź mi to znieś proszę -zaskomlał, a ja się zaśmiałem.
-Pomyślę nad tym -odpowiedziałem, chwytając go za dłoń.
-Czyli już się nie gniewasz? -zapytał z nadzieją.
-Gniewam -odpowiedziałem, kierując się tam, gdzie zawsze musiałem spędzać osiem godzin. I pomyśleć, że teraz idę tam dobrowolnie.

-NamJoon masz się zachowywać jak cywilizowany człowiek, a więc spróbuj powiedzieć do niego 'staruchu' albo jakkolwiek inaczej, a wykrę...
-Nie bój dupy, ty mówisz, ja przytakuje -odpowiedział, delikatnie prowadząc mnie po schodach. Pokój dyrektora znajdował się na piętrze, by wszyscy nauczyciele mogli biegnąć mu podkablować co robi dany uczeń. Czasami też idzie tam jakiś prymus i rozmawiają o ocenach jedząc pączka. Butem im w ryj.
Zapukałem do drzwi i usłyszałem zachrypnięte 'proszę'. Wszedłem do środka, czując za sobą postać Namiego. Ukłoniłem się najniżej jak mogłem, widząc kątem oka, jak NamJoon robi dokładnie to samo.
-O! Absolwenci naszej jakże cudownej szkoły! -powitał nas z uśmieszkiem. -Co was tu sprowadza?

-Więc tak. Chcecie pracować razem...-zaczął, przegladając jakąś kartę. -najwięcej osób zgłosiło się na sportowe, jednak mamy tam opiekunów...do kosmetycznego raczej się nie nadacie... to też nie... zostaje tylko muzyczne, gdzie jak na razie chce uczestniczyć 8 osób. Nie wiem czy nie zjawi się więcej lub mniej.Poradzicie sobie? -zakończył, patrząc na nas znad okularów.
-Tak, jasne -odpowiedziałem, przytakując równo z chłopakiem obok.
-Śpiewajcie se tam, tańczcie, grajcie na instrumentach a nawet rapujcie -uznał, ściągając okulary -tylko błagam, nie zróbcie nam nowych uczniów do szkoły, podczas zajęć -westchnął, a ja poczułem jak policzki mnie pieką.
-Taa... dziękujemy -odpowiedział za mnie NamJoon.
-Poinformujemy was telefonicznie kiedy będzie wasz czas -zaśmiał się.
-Do widzenia -zakończyłem szybko i ruszyłem w stronę drzwi, uprzednio się kłaniając.

-To było dziwne -westchnął NamJoon, gdy byliśmy już w domu. Przez całą drogę się nie odzywaliśmy.
-Zgodzę się -przytaknąłem i usiadłem na kanapie.

~~~~

TAKI KRÓTKI DZISIAJ

ALE JEST

XDXDXD


☞( ͡ ͡° ͜ ʖ ͡ ͡°)╭☞
      \   .   .\
        \     .  \
         / ╰U╯\

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro