Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28.Więc go pocałuje

*Hoseok*

-A ty znowu się przemęczasz? - mruknął Ilhoon stopując moją muzykę.  Zdyszany, podszedłem do niego i delikatnie go pocałowałem.
-Ćwiczę - odpowiedziałem - Za nie długo występ, wszystko musi być dopięte na ostatni guzik!
-Dobrze już dobrze - zaśmiał się, siadając na łóżko - Kończ powoli. Lubię obserwować jak tańczysz, ale nie jak widzę to dwusetny raz.
-Okej - uśmiechnąłem się, włączając kawałek od początku.

Nigdy nie spodziewałbym się, że zakocham się w chłopaku. Zawsze byłem 100% hetero, a teraz jakoś to poszło w zapomnienie. Przy Ilhoonie czuje całkiem coś innego, niż przy na przykład Seungwan. Było to bardziej udawane uczucie. Przy Seungwan powstrzymywałem się wielu rzeczy, bo ona ich nie lubiła. Nie piłem już alkoholu, nie przebywałem z przyjaciółmi. To ona chciała bym chodził na to całe koło sportowe! Jasne, kochałem ją na swój sposób i wiem, że ona na początku też. Ale potem to gasło. Nie wiem czy przeze mnie czy przez nią. Może to ja ją skłoniłem, że miziała się z dziewczyną, bo szukała pocieszenia? Albo to ona sprawiła, że zakochałem się po uszy w Ilhoonie? Trudno mi to powiedzieć.

-Dobra, wystarczy już, bo zemdlejesz - roześmiał się. Posłusznie przyciszyłem muzykę i położyłem się na łóżku, głowę umieszczając na jego kolanach.
-Jak tam w szkole i w pracy? - chłopak bawił się moimi mokrymi włosami.
-Nawet spoko, Taehyung jak zwykle się wydurniał a Taeil się opierdzielał razem z Minseokiem i gadali o swoich chłopakach - zachichotał.
-Dzień jak co dzień - uśmiechnąłem się.
-A u ciebie w szkole? - mruknął.
-Też dobrze - przytaknąłem.
-Kiedy macie ten występ? Przyjdę popatrzeć na mojego chłopaka - na ostatnie słowo, poczułem motylki w brzuchu.
-Jak tylko się dowiem to ci powiem - cmoknąłem go w nos.
-Wiesz, że cię kocham? - mruknął, delikatnie się schylając do mnie.
-Ja ciebie też - pocałował mnie delikatnie.

-A tak właściwie to gdzie twoi rodzice? - westchnął.
-W pracy - odpowiedziałem.
-Tak długo?
-No albo u babci czy gdzieś - mruknąłem.
-Okej - uśmiechnął się.
-Nie szczerz się tak - uznałem podnosząc się do siadu.
-Bo? - zaczął uśmiechać się jeszcze bardziej.
-Bo twój uśmiech jest powalający - nawet nie wiem kiedy chłopak leżał pode mną.
-Tak? Tylko taki jest powód? - szepnął, a ja przytaknąłem. Delikatnie przygryzłem go w szyję. Chłopak przechylił głowę, aby dać mi większy dostęp.

-Mam na coś ochotę - mruknął wtulony we mnie.
-No na co? - szepnąłem w jego włosy.
-Na coś do żarcia - uznał.
-Nie jesteś w ciąży co nie? - zaśmiałem się.
-Pojebało cię? Mpregi nie są w prawdziwym życiu - zachichotał.
-Jesteś pewny?
-W stu procentach - obiecał -a teraz chodźmy na pizzę, bo umieram z głodu -podniósł się i chwycił moją koszulkę.
-Nie lepiej zamówić do domu? Nie chce mi się iść -mruknąłem zawijając się szczelniej kocem.
-Może być - rzucił się na mnie.
-Złaź! - krzyknąłem przez śmiech.
-Wygodny jesteś - mruknął, łaskocząc mnie. Wierciłem się tak bardzo, że wreszcie chłopak uderzył ciałem w podłogę. Dokładniej nosem - Ała.
-Jejuniu przepraszam cię bardzo, bardzo, bardzo - wstałem z łóżka i nie zwracając uwagi na to, że jestem nagi pomogłem Ilhoonowi wstać.
-Nic się chyba nie stało, co nie? - zapytał siadając na łóżko. Otwarłem szerzej oczy, widząc krew - Co nie? - ponownie zadał pytanie, a nadal nie słysząc odpowiedzi, dotknął nosa. Spojrzał na dłoń i równie zdziwiony co ja powiedział: - Kurwa.

-Jeszcze raz cię przepraszam, to było przez przypadek - powtórzyłem to już setny raz, zmieniając worek z lodem.
-Już ci mówiłem, że to nie twoja wina, tylko moja, bo jestem życiową niezdarą - mruknął, leżąc mi na kolanach. Znaczy głową.
-Właściwie gdybyś nią nie był to byśmy się nie poznali - przypomniałem sobie.
-Co z tą pizzą? - zmienił temat.
-Jaką lubisz? - westchnąłem, szukając telefonu w kieszeni.
-Um... Pepperroni? - mruknął. Wybrałem numer do pizzerii - o i weź sos czosnkowy - uśmiechnął się, a ja się rozpłynąłem.
-Dzień dobry...

-...Okej, dziękuje -mruknąłem odsuwając telefon od ucha. Przycisnąłem czerwony przycisk i spojrzałem na chłopaka. Nadal leżał z lodem przy nosie. -Będzie za jakieś pół godziny -uśmiechnąłem się.
-Może do tego czasu nie umrę z głodu -również się uśmiechnął, wstając.
-Ej, ej masz leżeć -delikatnie popchałem go ponownie do pozycji leżącej.
-Już mi się nie chce leżeć -naburmuszył się.
-Leż albo nie dostaniesz nic -zagroziłem.
-Dobra, przeraziłem się -położył się z powrotem.
-Nie boli cię nic? -spytałem, siadając w rogu łóżka.
-Już chyba przestało -uśmiechnął się odkładając lód obok -ale wiesz co?
-No co -mruknąłem.
-Moja mama zawsze jak coś mnie bolało to to całowała -spojrzał na mnie przygryzając wargę.
-Ale przecież cię nie boli -zaśmiałem się.
-Może jednak tak ociupinkę -jego policzki delikatnie się zarumieniły.
-Okej, więc go pocałuje -nachyliłem się nad nim i cmoknąłem go w czubek nosa.
-Wiesz, chyba w usta też się stłukłem -uśmiechnął się najszerzej jak mógł.
-Dobrze -przytaknąłem i cmoknąłem go w usta. Chłopak oddał pocałunek chwytając mnie za policzki.

~~~~

HEJHEJ
KOCHAJCIE ILSEOKI NIE NIC

TAK W OGÓLE TO ZAPRASZAM NA HUNHANY
psst...rozdziały są codziennie...

A NO I
SKOŃCZYŁAM PISAĆ TE VKOOKI

I NO

CHCECIE ROZDZIAŁY W PONIEDZIAŁKI I PIĄTKI?
( ͡° ͜ʖ ͡°)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro