21.Ja do nich nie mam nic
*SeokJin*
-Zjesz coś Kochanie? -zapytałem, delikatnie uchylając drzwi.
-Nie dzięki, nie mam na to czasu -mruknął gniotąc kolejną kartkę.
-Znowu ci się nie spodobało? -wszedłem do środka i usiadłem na łóżku.
-Większość piosenek już zostało napisane -uderzył głową o biurko.
-To może napisz o... -zacząłem i na chwilę przystopowałem -marzeniach?
-Marzeniach? -zapytał zdziwiony.
-No każdy ma jakieś marzenia -westchnąłem.
-Nie wszyscy, ja nie mam -odwrócił się do mnie przodem.
-Na pewno masz -uśmiechnąłem się - albo miałeś.
-Miałem. Zawsze chciałem mieć takiego wielkiego robota -roześmiał się.
-I?
-I zebrałem na niego pieniądze, ale już go nie sprzedawali.
Leżałem na kanapie głową do dołu. Jest to całkiem wygodna pozycja. NamJoon nadal pracował nad tą piosenką. Wreszcie chwila ciszy, nie?
-JEEEEEEST! MAM TO KURWA! -na cały dom rozległ się krzyk, a ja tak się wystraszyłem, że aż spadłem. Syknąłem z bólu, po czym delikatnie się podniosłem.
-Co jest? Co masz? -westchnąłem, gdy on zaczął biegnąć w moim kierunku. Kartkę trzymał przed sobą i szczerzył się do niej jak głupi.
-Zarys piosenki! -znowu krzyknął, przyciskając mi kartkę do twarzy. Wyrwałem mu ją z ręki i zacząłem czytać.
-Masz tu z 5 słów NamJoon... -mruknąłem.
-Nic nie rozumiesz! -krzyknął i zabrał mi papier.
-No tak, nie rozumiem. Wytłumaczysz mi? -mruknąłem, a on przecząco pokręcił głową. -Czemu nie?
-Bo nie.
-Wymyśliłeś coś więcej? -zapytałem , delikatnie całując jego szyję.
-A co cię to? - warknął.
-Czemu taki jesteś, co? - zapytałem nie odrywając się od jego szyi.
-Lubię być niemiły -delikatnie się uśmiechnąłem.
-To jednak nie walczysz z rasizmem? -zapytałem, znowu go całując. Chłopak specjalnie przekrzywił trochę głowę, dając mi większe pole do popisu.
-Ja do nich nie mam nic -zaczął -nawet szacunku -zaśmiałem się w jego szyję. Odsunął się ode mnie tylko po to, aby się odwrócić.
-Co byś chciał? -mruknąłem.
-Ciebie -przyciągnął mnie do siebie.
-Za dużo byś chciał -uśmiechnąłem się delikatnie.
-Ty zacząłeś -wyszeptał w mój tors.
-Wmawiaj sobie -zaśmiałem się, a on gwałtownie się podniósł.
-Dlaczego ja się ciebie pytam o zdanie? Chce to dostaje -wbił się w moje usta tak mocno, że nie jestem pewny czy nie wybił mi zębów.
-Jesteś... -powiedziałem pomiędzy pocałunkami. -...rozpieszczony.
Obudziłem się wtulony w klatkę piersiową Namjoona. Oczywiście nagą, tak jak resztę ciała. Ja wcale nie byłem lepszy. NamJoon leżał spokojnie oddychając.
-Wyspałeś się? -powiedział cicho. Delikatnie przytaknąłem. -Dupa cię jeszcze nie boli?
-Głupi jesteś? -zaśmiałem się.
-Może troszkę -wtuliłem się jeszcze mocniej.
-Kocham cię wiesz? -szepnąłem.
-Co ty dzisiaj taką kluchą jesteś? -zaśmiał się.
-Nie jestem kluską -fuknąłem.
-Nie obrażaj się lol -objął mnie mocno rękoma.
-Puść mnie -próbowałem się uwolnić, jednak gnojek nie chciał mnie puścić.
-Też cię kocham -mruknął.
-Ja się rozmyśliłem, to jednostronna miłość stary -zacząłem się tłumaczyć, a on jeszcze mocniej mnie przytulił.
-Tak w ogóle to napisałeś tą piosenkę czy nie? -mruknąłem. Tak, nadal leżeliśmy.
-No niby mam, ale jeszcze drobne poprawki i te sprawy -westchnął.
-a muzykę? -zapytałem.
-Mam mniej więcej rytm, kiedyś się zrobi -machnął ręką.
-A stroje? Fryzury, makijaż i tak dalej -zacząłem wyliczać.
-Czemu się tak martwisz? To tylko kółko szkolne.
-Chce żeby wszystko było idealnie -mruknąłem wbijając brodę w jego ramię.
-Dobrze, więc te szczegóły zostawiam tobie -delikatnie się napiąłem.
-Jak ja mam sobie z tym poradzić? -fuknąłem.
-No przecież chciałeś -jęknął.
-Może -przewróciłem oczami.
-To nie narzekaj Misiek -cmoknął mnie w czoło i delikatnie się podniósł.
-Gdzie idziesz? -zapytałem.
-Po coś do picia, zaraz wracam -z podłogi podniósł bokserki i założył je na swoją gołą dupę.
~~~~
POPRAWIANY NA FONIE
BO SE JADĘ DO SZCZAWNICY JOŁ
MIŁEGO DNIA
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro