Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

41.Uroczego masz brata

*Taehyung*

-Mamo wychodzę! -krzyknąłem.
-Czekaj, czekaj -mruknęła zatrzymując mnie ciągnąc mnie za kaptur -Gdzie się wybierasz? Bo za wcześnie na twoją pracę.
-Do starej kawiarni -przewróciłem oczami.
-Po co? -przymrużyła oczy.
-A po co mogę iść do starej kawiarni? -zaśmiałem się -Pogadać z kolegami.
-Obserwuje cię -wskazała na mnie dwoma palcami a potem na swoje oczy. Wyszedłem z domu, czochrając swoje włosy. Nucąc jakąś piosenkę, zacząłem zakładać bluzę (specjalnie ją wziąłem, aby nie robić chamskiej reklamy hehe). Jak na lato jest całkiem chłodno.
W niedługim czasie trafiłem pod dany adres. To tutaj pracowałem ponad rok. Znajomy dzwonek zadzwonił nad moją głową.
-Dzień Dobry w czym mogę służyć? - usłyszałem znajome pytanie z ust Minseoka. Zaśmiałem się przez co Minseok podniósł głowę. Gdy ujrzał mój uśmiechnięty ryj od razu zrobił się żywszy - No patrzcie kto raczył nas odwiedzić! - przeskoczył blat i poczochrał moje włosy. Taeil do nas podszedł i delikatnie uderzył mnie w kark.
-Co tam, jak tam? -zaczął zadawać pytania.
-A no dobrze, a u was? - odpowiedziałem szczęśliwy. Nie zmienili się nic a nic przez ten miesiąc.
-A no też spoko - Taeil poprawił swoje okulary.
-Jak zawsze - Minseok poprawił włosy.
-A u waszych chłoptasiów? -szturchnąłem Minseoka biodrem.
-Mój jak zwykle sobie grabi u Bagiet -roześmiał się.
-A ty Taeil? Znalazłeś sobie wreszcie kogoś? -uśmiechałem się swoim kanciastym uśmiechem.
-Nazywa się Jihoon* -zarumienił się, a my wydaliśmy okrzyk radości.
-A u twojego Lowelasa? -gęste brwi Minseoka podskakiwały.
-Jak zwykle -wzruszyłem ramionami -Jego brat ma wpaść.
-Brat? To pogodził się z rodziną? -zdziwił się Taeil.
-Nie -zaprzeczyłem -Ale chce by młody miał lepsze dzieciństwo niż on.
-Byłby dobrym ojcem -uśmiechnął się Minseok.
-Muszę spadać do pracy -mruknąłem niechętnie.
-Już? -naburmuszył się. 
-Teraz wasza pora mnie odwiedzić -zaśmiałem się.
-Spróbujemy waszych kaw -Taeil poklepał mnie po plecach -Do kiedyś!
-Taak, pa! -zaśmiałem się.

  -Cześć JungHyun -przybiłem piątkę z bratem Guka. Wpada do nas bardzo często od kiedy było to przykre wydarzenie. Właściwie nie wiem czy jest przykre.
-Cześć Taehyung! -krzyknął uradowany. Wdrapał się na krzesło.
-Przyszedłeś sam? -zdziwił się Jeon podchodząc do nas.
-Mama mnie podwiozła -uśmiechał się radośnie.
-A co z ojcem? -spytał.
-Nie wie jeszcze -spuścił głowę.
-Wiesz, że jak się dowie, to będzie zły?
-Wiem, zawsze jest zły -wzruszył ramionami, a Guk cicho się zaśmiał.
-Uroczego masz brata -mruknął NamJoon.
-Dzięki -odpowiedział JungHyun zamiast Jeona.
-Idziesz ze mną czy zostajesz tutaj? -spytał szczęśliwy.
-Jasne, że idę z tobą -uśmiechnął się szeroko. Są prawie tacy sami.
-Do potem Taehyung -cmoknął mnie w policzek i wziął młodego za dłoń. Wyszli wspólnie.
-Jak się czujesz z tym, że dzieciak zabrał ci chłopa? -zaśmiał się Jimin.
-Szybciej go wyrwał niż ja -wybuchnąłem śmiechem.
-To jego stary wie gdzie młody się szlaja? Ile on w ogóle ma lat? - NamJoon gadał jak poparzony.
-Wie i niezbyt mu się to podoba - wzruszyłem ramionami - A ile lat to nie wiem. Chyba mało.
-Huh, okej - mruknął Jimin odchodząc. NamJoon wygonił mnie ruchem ręki a ja prychnąłem. Udałem się w kierunku stolików z wielkim uśmiechem. Nie było dużo ludzi co mnie nawet cieszy. Jest nas tylko trójka a budynek jest trochę duży. 
-Panie kelnerze! -usłyszałem krzyk za sobą, więc się odwróciłem. Starsza kobieta miała podniesioną rękę i nią machała. Podszedłem do niej z uśmiechem.
-Tak? -spytałem.
-Można zapłacić u Pana? -mruknęła wyciągając portfel.
-Jasne -wzruszyłem ramionami -Co pani zamawiała?
-Pomarańczową kawę, Malinową herbatę i dwa jabłeczniki -popatrzyła na mnie, a ja zacząłem liczyć w głowie.
-Będzie siedem tysięcy Won* -przytaknąłem. Kobieta wyciągnęła potrzebne pieniądze i wręczyła mi je do ręki. 
-Wszystko się zgadza? -spytała, wstając.
-Wszystko jak w najlepszym porządku -uśmiechnąłem się -Dziękuje i zapraszam ponownie -kobieta również się uśmiechnęła i skierowała do wyjścia.

-Taehyung przestań się wydurniać i umyj dobrze tą podłogę -warkną Jimin. Nie da mi nawet poudawać autka i pobiegać po kawiarni. Pf.
-Weź się lepiej za robotę -zaśmiałem się, podbiegając do niego.
-Garnki same się nie umyją! -krzyknął SeokJin z drugiego końca sali.
-Spierdalaj -fuknął wchodząc do zaułka gdzie mamy zmywarkę.
-Groźnie -zaśmiałem się. Usłyszeliśmy otwieranie drzwi przez co każdy spojrzał w tamtą stronę. No prawie każdy, bo Jiminowi zasłaniała ściana.
-Just jest nieczynne! -wykrzyczał.
-Jakbym nie wiedział -Jeon przewrócił oczami -Przyszedłem pomóc i po swojego chłopa.

-Czyli po mnie? -zdziwiłem się.
-A mam innego chłopaka? -zaśmiał się.
-A ja nie wiem -wzruszyłem ramionami. Chłopak do mnie podszedł i delikatnie pocałował.
-Przestańcie się gwałcić w myślach -burknął SeokJin.
-Po prostu zazdrościsz -zaśmiałem się.
-Nie mam czego -jego ironiczny uśmiech rozprzestrzenił się na jego twarzy.
-Przestańcie się kłócić -westchnął Jimin wychodząc z zaułku -Ja już skończyłem.
-My już dawno -mruknął SeokJin. Zgromadziliśmy się przy drzwiach. Chwilę później każdy szedł już swoją ścieżką.
-Co robiliście? -spytałem Jeona.
-Poszliśmy do parku, potem na plac zabaw a potem go odprowadziłem pod dom i uciekłem -zaśmiał się.
-Serio uciekłeś? -zaśmiałem się. Chłopak niepewnie przytaknął.
-Słyszałem jak na niego krzyczał i było mi z tym źle -szepnął.
-Nie martw się, jest całkiem mądry i da sobie radę -ścisnąłem jego dłoń.
-Ale nie jest silny -spuścił głowę.
-Uwierz, że da sobie radę -pocieszyłem go. Weszliśmy do domu w ciszy.
-Wróciliście -ucieszyła się mama -Już myślałam, że was coś zjadło.
-Jak widać nie -uśmiechnąłem się i wszedłem po schodach za JeongGukiem.

-Wiesz, że cię kocham Guk? -mruknąłem szturchając go nosem.
-Wiem -uśmiechnął się delikatnie -Też cię kocham.
-Nadal się zamartwiasz? -mruknąłem, a chłopak przytaknął.
-Jest moim bratem i nie chce, żeby musiał przeżywać to co ja -szepnął.
-Już ci mówiłem, że jest mądry i poradzi sobie z twoim ojcem -cmoknąłem go w policzek.
-Wiem, że da -przymknął oczy -w końcu ma brata Pedała -roześmiał się.
-To jak ty jesteś Pedałem to ja też chce czymś być! -krzyknąłem szczęśliwy. Dobrze, że humor mu się poprawił.
-Dobrze, bądź więc Rowerem -wzruszył ramionami.
-Pedał od Roweru i Rower od Pedała -zaśmiałem się, a on przytaknął.

*Jihoon -P.O z Block B XD
**7 000won- coś 25 złotych

~~~~

THIS IS OSTATNI ROZDZIAŁ

:((((((((((((((((((((((((((((((((((

jeszcze epilog ziomy

SORY ŻE PÓŹNO, GRAŁAM W SIMSY XDDD

powiedzcie, że końcówka jest fajna plz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro