Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29. Wrócę mocniejszy

*Yoongi*

-I co z tą kawiarnią? - usłyszałem od Jimina. Podniosłem brew do góry patrząc się na niego.
-Przecież nie chciałeś jej mieć - prychnąłem.
PAMIĘTAJ, ON ZAWSZE MYŚLI TYLKO O SOBIE.
-No i? Chce żeby mój chłopak był szczęśliwy - uśmiechnąłem się.
-To miłe z twojej strony - mruknąłem.
-No więc co z nią? - powtórzył.
-Szukałem miejsca gdzie mógłbym ją otworzyć, jednak kiedy ja bym miał czas tam siedzieć? Otworzę ją zapewne dopiero w wakacje, jak skończymy szkołę - odpowiedziałem, bawiąc się palcami.
-Ale po co? Wkręcimy w to pozostałych, NamJoon i SeokJin chętnie się zgodzą siedzieć wtedy w kawiarni, a po szkole robilibyśmy zmiany.
-Nie wiem, muszę o tym pomyśleć - westchnąłem. - A co z twoim marzeniem?
-Miałeś rację, było głupie. Fajnie by było się chwalić swoim ciałem, jednak intymne rzeczy możesz widzieć tylko ty - zarumieniłem się. ZAROZUMIAŁY DUPEK.
-A reszta ciała? -zapytałem podchwytliwie.
-Mój kaloryfer mogą widzieć fanki dla których będziemy występowali - zaśmiał się.
-Dobrze, że zmądrzałeś - wtuliłem się w niego. IDIOTA.

-Musisz iść? - spytałem smutny.
-Z Hoseokiem umówiliśmy się na trening. Jak tylko skończymy to ponownie przyjdę - uznał, ubierając kurtkę.
-Nie zrób nic głupiego - cmoknąłem go.
-Ty też. I uważaj na tego pacana z twojej głowy - zaśmiał się. SAM JESTEŚ PACAN.
-Jest dobrze - zamknąłem za nim drzwi.  NIC NIE JEST DOBRZE.
-Zamknij się - warknąłem. Ostatnio zaczął udawać, że nie słyszy moich myśli.
ZOSTAW TEGO OBRZYDLIWEGO FRAJERA. MASZ MNIE.
-Nie chce mieć ciebie. Nie możesz po prostu odejść?
TY ODEJDŹ.
-Co ty pierdolisz? - zaśmiałem się, udając się do kuchni.
ŻEBYM JA ODSZEDŁ MUSISZ TY ODEJŚĆ.
-Nic nie muszę.
ZOSTANĘ Z TOBĄ NA ZAWSZE.
-Przestałeś mnie obchodzić jakoś dawno.
MASZ TYLKO MNIE. NIGDY NIE MIAŁEŚ ZNAJOMYCH. TERAZ TEŻ NIE MASZ. MYŚLISZ, ŻE ONI SERIO CIĘ LU...
-Ostatni raz ci mówię, że masz się zamknąć - warknąłem.
ZABOLAŁA CIĘ PRAWDA?
-To nie jest prawda, a ty nie istniejesz - wziąłem talerz do rąk, aby zrobić na nim kanapki.
GDYBYM NIE BYŁ PRAWDZIWY NIE ZROBIŁBYM TAK.
W tym momencie bez mojej woli rzuciłem talerzem o ścianę.
-Czy ciebie popierdoliło?! - krzyknąłem.
TEN CAŁY JIMIN DO TERAZ WOLI JEONGGUKA.
-Przestań - trafił w samo sedno.
GDYBY NIE TO, ŻE GUK GO NIE CHCE, NAWET BY NA CIEBIE NIE SPOJRZAŁ.
-Powiedziałem przestań - wysyczałem.
PRAWDA BYWA BOLESNA SKARBIE.
-TO NIE JEST PRAWDA! - wykrzyczałem zirytowany.
JESTEŚ PEWNY, ŻE POSZEDŁ DO HOSEOKA? MOŻE JEDNAK DO JEONA? TAEHYUNG PRZECIEŻ JEST W PRACY.
Rzuciłem talerzem o podłogę.
-Wypierdalaj - zażądałem, jednak w odpowiedzi usłyszałem śmiech.
JUŻ CI MÓWIŁEM. JESTEM TOBĄ.
-Co mam zrobić żeby cię wykopać? - warknąłem.
ZABIĆ SIĘ?
-Popierdoliło cię? Jesteś w moim ciele bez mojej woli, pomiatasz mną i wkurwiasz na lewo i prawo. Znajdź sobie kogoś innego!
PRZYPOMINAM, ŻE TO TY MNIE STWORZYŁEŚ.
-To teraz chce żebyś zniknął! Czego w tym nie rozumiesz?
MOGĘ CI POMÓC. I TAK MAM CIĘ DOŚĆ.
Moje nogi same zaczęły podążać w kierunku szafki z nożami.
-Co ty robisz? Pojebało cię? - uznałem trochę wystraszony. Otwarłem szafkę i wziąłem ten największy nóż.
TAKI BĘDZIE SPOKO?
-Odstaw to i wyjdź z mojego ciała - warknąłem. Zacząłem bawić się nożem.
OH PRZYMKNIJ SIĘ YOONGI. ZACZYNASZ MNIE DENERWOWAĆ. ZRÓBMY TO SZYBKO.
Chciałem się odezwać, jednak nie mogłem otworzyć ust. Nóż zaczął się zbliżać w kierunku mojej szyi.
SŁUCHAŁEŚ NA BIOLOGII I WIESZ CO TU JEST? A TAK, NIE ODPOWIESZ MI.
Zaśmiał się. Próbowałem walczyć, jednak walczenie z czymś co teoretycznie nie istnieje jest trudne.

Usłyszałem skrzypienie drzwi i głośny łomot chodzenia.
-Zapomniałem wziąć telefonu! -krzyknął Jimin.
SPRÓBUJ WYDAĆ JAKIKOLWIEK DŹWIĘK, A NAJPIERW WYTNĘ CI STRUNY GŁOSOWE.
Raz kozie śmierć. Zacząłem wydawać jęki i jakiekolwiek dźwięki. Nadal walczyłem z nożem, aż ręka mi się trzęsła. To bardzo dziwne uczucie jak z jednej strony nie chcesz a z drugiej coś cię zmusza.
-Co mówiłeś? -usłyszałem pytanie.
ZAMKNIJ PYSK.
Jęczałem dalej. Usłyszałem jak chłopak wszedł do środka i stanął w miejscu.
-Yoongi? -spytał zdziwiony i wystraszony. Odwróciłem się do niego (oczywiście bez swojej woli) i skierowałem w jego kierunku nóż.
SPRÓBUJ SIĘ TERAZ ODEZWAĆ, A ZABIJE I JEGO.
-Co... Co ty robisz? - zapytał zdziwiony. Domyślacie się, że nie mogłem nic powiedzieć. Z moich oczu wypłynęły łzy.
MASZ ZAMIAR SIĘ ROZMAZYWAĆ?
-Odstaw to na ziemię - powiedział spokojnie, nie wiedząc co się dzieje. Przecząco pokręciłem głową. - Yoongi, uspokój się, postaram ci się pomóc - dodał, powoli podchodząc.
JAKI ON RĄBNIĘTY! POWINIEN UCIEKAĆ, A NIE POMAGAĆ NIC NIE ZNACZĄCEMU DEBILOWI.
Chłopak chwycił mój nadgarstek. Zacząłem się wyrywać.
Popchnął mnie, a ja wylądowałem na szkle. Chciałem zasyczeć, jednak nadal nie mogłem.
TERAZ TO PRZESADZIŁEŚ.
-Yoongi trzymaj się - mruknął, przypierając mnie do podłogi. Zacząłem wierzgać, wiercić się. Jimin pocałował mnie, a on jeszcze bardziej zaczął się ruszać. Powtarzał 'nie' w kółko i w kółko. Zrobiło mi się strasznie gorąco. Tak jakby znowu ktoś mnie parzył od środka.
JESZCZE TEGO POŻAŁUJECIE. WRÓCĘ. WRÓCĘ MOCNIEJSZY.
W tym momencie wróciło czucie. Przestałem mieć siłę i po prostu leżałem z zamkniętymi oczami. Nóż upadł na podłogę z łoskotem.
Chłopak odsunął się kawałek. Spojrzał na mnie, po czym rzucił się na kolana w moim kierunku do mocnego przytulasa. Podniósł mnie do siadu i zaczął bujać się na boki nucąc jakąś piosenkę. Z moich oczu mimowolnie wypłynęły łzy.
-Już jest dobrze, pomogę ci. Obiecuje -szepnął. Chciałem podziękować, jednak nie miałem siły nic powiedzieć.

~~~~

ŁAAAAAŁ

MAGICZNY POCAŁUNEK ŁAŁ

WGLE WITAM WAS W PONIEDZIAŁEK
ten jakże śmiertelny poniedziałek
kiedy apap przestaje i mój brzuch znowu boli :(
ale przynajmniej mama zwolniła mnie z lekcji
eh

MIŁEGO TYGODNIA!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro