Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

(not) oridnary partners

Szatyn rzucił się na kanapę ze szklanką wody i oparł głowę na ramieniu przyjaciela.

- Ej Hanbin? - zagadnął brunet po chwili dziwacznej ciszy.

- Hm?

- Słyszałem ostatnio, że ktoś widział cię z tą Lee Kyungree. Całe sztuki piękne aż huczą od tego, że znalazła sobie na ofiarę najbardziej hot chłopczyka na całym wydziale.

Hanbin przełknął wiązankę przekleństw i spojrzał na Kima, który gryzł skórkę przy paznokciu i wpatrywał się w przestrzeń przed sobą z uniesionymi brwiami.

- Kto ci to powiedział? - wypluł tylko wściekły chłopak i poprawił się na kanapie siadając na piętach i odstawiając szklankę na stoliczek przed meblem.

- Nieważne.

- Właśnie, że ważne. Gadaj kto.

- Seonmi... - burknął niechętnie Jiwon i odwrócił głowę w bok chcąc uniknąć wściekłego wzroku przyjaciela.

- Pieprzona plotkara! - krzyknął i uderzył pięścią w poduszkę, którą trzymał na kolanach.

- Ej!

- No co? Taka prawda! Dobrze wiesz, że nie lubię twojej dziewczyny, więc nie rozumiem zdziwienia!

- Przestań się drzeć!

- Dobra!

- Ugh, przestań!

- Okej, już mi przeszło. - powiedział nagle wzdychając ciężko i opadł z powrotem na rozbudowany biceps przyjaciela i zaczął kreślić jakieś bliżej nieokreślone wzroki na jego udzie.

- To dowiem się o co chodzi z tą Kyungree?

- Szedłem sobie spokojnie na zajęcia i nagle do mnie podbiła. Przywitała się i takie tam i zaczęliśmy coś gadać, a ja w pewnym momencie miałem takie: chwila. Stop. Czemu ze mną rozmawiasz po dwóch latach ignorowania mnie bardziej niż reszta grupy? - Jiwon tylko prychnął na te słowa i zabrał palce przyjaciela ze swojego ciała, ponieważ w miarę opowieści zaczynał coraz mocniej wbijać mu paznokcie w skórę. - Ona na to że jesteśmy razem w grupie i głupio by było iść razem na zajęcia i się nie odezwać. A ja wtedy prychnąłem i sobie poszedłem i dała mi spokój, ale profesor Kang dobrał nas w parę na nowy projekt i mam ochotę zginąć bo będę musiał spędzić z nią więcej niż dwie godziny sam na sam.

- Siedzę u ciebie już z pięć godzin i nie wyglądasz jakbyś miał mi wyjebać. - zauważył inteligentnie brunet i odepchnął go w końcu od siebie chcąc się podnieść i przynieść coś do jedzenia z kuchni.

- No tak, ale ty trujesz mi dupę od liceum, a ta laska to ughhh...

- Kto zamawiał kimchi od wujaszka Jinhwana? - usłyszeli nagle świergot z przedpokoju, a w progu salonu już po chwili stał niski chłopak z włosami zafarbowanymi na dziwny odcień rudego pomieszanego z różem i uśmiechał się szeroko dzierżąc w dłoniach siatki z logo jakiejś restauracji.

- Nikt. - odpowiedzieli zgodnie Kimowie, jednak grzecznie przejęli od niego posiłek i zanieśli do kuchni by rozdzielić wszystko na tezy równe porcje.

- Yah, wyszedłem wcześniej ze szpitala żeby wam to kupić i w ogóle do was przyjechać, a wy co? - powiedział z udawaną urazą opierając się o blat w kuchni i patrząc jak chłopcy grzecznie porcjują kapustę, ryż oraz surówki i bibimbap z tuńczykiem.

- Nie jestem w nastroju, Jinani. - powiedział Hanbin zabierając jeden z talerzy i siadając ponownie na kanapie w salonie.

- Co się stało?

- Chdowna dziewczyna naszego najlepszego przyjaciela rozgaduje jakieś głupoty o mnie i Kyungree, a cały wydział huczy od plotek i innego gówna.

- I tym się tak przejmujesz? Serio? - najstarszy uniósł brwi i zapchał sobie usta porcją jedzenia mrucząc przy tym cicho z zadowolenia.

- Bo ty byś się cieszył, gdyby nazywali cię nową ofiarą największej dziwki na całej uczelni?

Kim kiwnął głową ze złośliwym uśmieszkiem i przełknął kimchi.

- Każda sława to dobra sława i mówię ci to ja, Kim Jinhwan, twój najulubieńszy i najmądrzejszy hyung z medycyny!

~*~

Chłopak siedział przy stoliku już drugi kwadrans obracając smętnie w dłoniach szklankę wody. Chciał uciec już przynajmniej cztery razy, ale rozsądek i perfekcjonizm zmuszający do ustrzymania nieskazitelnej średniej równej ni mniej ni więcej niż pięć, zmuszały go do zostania na miejscu i spokojnego czekania aż jego partnerka się pojawi. Wyciągnął z kieszeni spodni swój telefon i już miał pisać do Jiwona, gdy usłyszał dzwoneczek wiszący przy drzwiach sygnalizujący pojawienie się nowego gościa. Zerknął w stronę wejścia i wywrócił oczmi.

- Tak, ciebie też miło widzieć, szkoda, że dwadzieścia minut po czasie. - mruknął bardziej do siebie niż do Kyungree, która usiadła ciężko na krześle naprzeciwko i skinęła dłonią na młodą kelnerkę która przechodziła obok.

- Przepraszam, miałam... - przerwała na chwilę by odgarnąć z twarzy różowe włosy. - Miałam coś ważnego do załatwienia. Biegłam najszybciej jak mogłam.

Chłopak powstrzymał się przed ponownym wywróceniem oczami, by znowu na nią spojrzeć. Dopiero teraz zauważył, że nie wyglądała jak zazwyczaj. Jej długie włosy były splątane przez wiatr, tusz do rzęs delikatnie rozmazany pod lewym okiem, nie miała żadnej biżuterii poza tunelem w prawym uchu, który na oko miał może ze trzy milimetry. Była ubrana w zwyczajną, białą koszulkę bez dekoltu z nadrukowanymi różowymi goździkami i francuskim napisem oraz czarne dżinsy z przetarciami na kolanach. Tylko zwyczajowe trampki były na swoim miejscu.

- Poproszę czekoladowe cappuccino i kawałek sernika z truskawkami. - odezwała się w końcu do dziewczyny, która zapisywała jej słowa na małej karteczce.

- A co dla pana? - zwróciła się do szatyna, który w końcu przestał się patrzeć na Lee i bez zastanowienia palnął, że weźmie to samo.

- To jak, masz jakiś pomysł? - zapytała gdy zostali sami i związała różowe kosmyki w luźnego kucyka by lepiej jej się myślało.

- Tak. Myślałem o poziomych kadrach. Mam w studiu kolorowe tła, które można wykorzystać. Po trzy kadry na osobę. Trzy najlepsze fragmenty ciała drugiego, wybrane przez fotografa. Na przykład dłonie. I jeśli dłonie to nie tak po prostu, tylko na przykład trzymające doniczkę z kaktusem na tle gołego ciała, czy coś w tym rodzaju. Albo na przykład pobawić się z płynną farbą, ale przede wszystkim użyć tych kolorów. - chłopak mówił gestykulując i patrząc jej w oczy. Różowowłosa zmarszczyla brwi gdy skończył swój krótki wywód i przekrzywiła głowę na bok patrząc na jego przystojną twarz i wizualizując sobie ten pomysł.

- Wiesz co, Hanbin? - zaczęła wyciągając dłonie do kelnerki po filiżankę ze swoją kawą.

- No co?

- Masz dziwne poczucie estetyki. W sensie dziwne dla mnie. Profesorowie je uwielbiają. Nie jestem przekonana do tych fragmentów, ale skoro zawsze dostajesz piątki to nie ma się nad czym zastanwiać. Jeśli mam być całkiem szczera, to nie mam żadnego innego pomysłu.

- Czemu mnie to nie dziwi? - mruknął chłopak pod nosem upijając ciepły napój.

- Nie pomyślałeś może, że źle mnie oceniasz? - powiedziała przerywając ciszę i wbijając widelczyk w kawałek ciasta.

- Huh?

- Widzę jak się na mnie patrzysz, Hanbin, i to wcale nie jest przychylny wzrok. Słuchaj, ja wiem jaką mam opinię, ale może warto dać mi szansę i nie wierzyć plotkom, skoro mamy razem pracować?

Zrobiło mu się głupio. Nawet bardzo. Podrapał się po karku i spuścił wzrok na swoje dłonie.

- Przepraszam. Nie chciałem cię obrazić.

- Nic się nie stało, w zasadzie to do tego przywykłam, tylko to po prostu może nie jestem aż tak puszczalska jak się wydaje.

~*~

Wracając do domu Hanbin cały czas myślał o tym co powiedziała mu Kyungree. Czuł się podle przez to jak ją ocenił i przez to, że nie umiał odrzucić uprzedzeń, by rzeczywiście ją poznać. W zasadzie problemem było to, że wcale nie chciał jej poznać. Jej, ani nikogo z ich grupy. Było mu dobrze z Jiwonem i Jinhwanem, miał przy nich poczucie bezpieczeństwa.

"Może warto dać mi szansę i nie wierzyć plotkom?"

~*~

- O mój Boże czy to jest pieprzony gramofon?! - zawołała dziewczyna gdy tylko przekroczyli próg salonu, a on pokręcił głową z uśmiechem i przeszedł do kuchni by nalać jej do szklanki zimnej już kawy stojącej w dzbanku na blacie od rana.

- Tak, to jest gramofon, ale go nie używam.

- Działa?

- Wydaje mi się, że tak. - wzruszył ramionami podając jej napój i położył ręce na biodrach przyglądając się staremu urządzeniu stojącemu w otoczeniu wielkich paproci w drewnianych donicach. - W każdym razie, chodźmy do studia.

- Ah tak, studio.

Otworzył jedne z drzwi w wąskim korytarzu i wpuścił do środka ciekawską dziewczynę, która już na wejściu potknęła się o rozwalone na podłodze stelaże od lamp.

- Kurwa, jaki tu jest burdel! - krzyknęła tylko szukają ręką włącznika światła, a Hanbin trzasnął za nimi drzwiami.

~*~

Uh hello there.
I'm alive bishes.

Nie chciało mi się wysyłać do mojej leniwej bety, a więc jest niesprawdzone, poprawię to (kiedyś)...

Enjoy,
- Alex =^.^=

EDIT: czy ktoś będzie to w ogóle czytał?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro