Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Biegłam. Nie, uciekałam. Bez konkretnego celu, kierowana jedynie głosem strachu, który rozlegał się w mojej głowie. Cała drżałam, płuca paliły mnie od braku tchu, a ja, mimo to nadal gnałam w nieznane. Może jednak znane? W głębi duszy czułam, że zmierzam w stronę jakiegoś schronienia, miejsca, gdzie mogłam ukryć się przed tym, co mnie ścigało. Ale gdzie mogłam uciec? I przed czym uciekałam? Te pytania wirowały w mojej głowie, ale strach to wszystko zagłuszał.

Nie pamiętałam, jak znalazłam się w środku lasu nocą, boso, z sercem bijącym jakby miało zaraz wyskoczyć i skryć się w bezpiecznym miejscu. Przebiegłam obok jelenia, którego rogi świeciły złowrogim światłem, a tuż obok niego siedziały dziwne stworzenia z jednym, wielkim okiem na środku głowy. Stworzenia patrzyły na mnie z zaciekawieniem, nie bały się mnie, a ja drżałam z przerażenia, czując, że nawet najmniejszy podmuch wiatru mógł mnie zniszczyć.

To uczucie pogłębiło się, gdy usłyszałam za sobą przerażający dźwięk. Ryk połączony z czymś, co przypominało śmiech, tworząc przerażającą melodię. Ten dźwięk przeszył moją skórę jak zimny dreszcz. Czułam się jak bohaterka taniego horroru.

Delikatne światło księżyca przebijało się przez gałęzie drzew, dając mi delikatną poświatę na to, gdzie biegłam. Tylko problem polegał na tym, że nie wiedziałam, dokąd mam uciekać. Moje nogi drżały już ze zmęczenia, ale gdzieś mnie prowadziły. Miałam tylko nadzieję, że w bezpieczne miejsce.

Moja suknia była już w strzępach, gałęzie raniły moje ciało, a bose stopy obijały się o ostre kamienie. Jednak ból nie nadszedł, mój organizm skupiał się na strachu, słysząc, jak potwór zbliżał się coraz bardziej, ale nie odważyłam się odwrócić. Wiedziałam, że widok tej istoty sparaliżuje mnie ze strachu i umrę, bezbronna i samotna w lesie.

Skręciłam w lewo, mijając ogromne drzewo i zatrzymałam się gwałtownie przed przepaścią. Głęboka otchłań otwierała się przede mną, a ja wpatrywałam się w nią z przerażeniem.

Głośny tupot zbliżał się nieubłaganie, a ja wiedziałam, że zostało mi tylko kilka sekund na decyzję. Wolałam umrzeć z rąk tego potwora, czy rozbić się o to, co było na dnie?

Decyzja była łatwa.

Skoczyłam.




Hej! To moja pierwsza autorska książka i mam nadzieję, że wam się spodoba! Pisałam ją już trochę dawno, ale nie opublikowałam. Znalazłam dzisiaj czas by trochę pozmieniać, a jeśli książka będzie miała dobry odbiór to postaram się dodawać rozdziały co tydzień.
Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro