Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

-Twojego brata. 

-Co kurwa? Nie mam brata.  - wysyczał Taehyung.

-Twojego przyrodniego brata, Taehyung. Nie udawaj, że go nie znasz. - zadrwiła kobieta. 

-Nigdy wcześniej go nie widziałem. Czy to wygląda, jakbym go znał? 

-Cóż, wkrótce go poznasz, więc lepiej, żebyś był przygotowany. 

Chłopak jęknął i złożył ze sobą dłonie.

-Nie mów mi, co mam robić. Będę robił to, na co, kurwa, mam ochotę. 

-Wciąż jestem twoją matką, Taehyung. Tak czy inaczej, powinieneś się przywitać ze swoim bratem. On jest teraz twoją rodziną.

-Rodziną? Tak, pewnie. 

Jego mama westchnęła. 

-Mówiąc o rodzinie, twój ojczym również chciałby się z tobą widzieć. Niedługo się pobierzemy. - kontynuowała.

Taehyung skrzywił się na słowo 'ojczym'.

Jego mama to zauważyła i zbliżyła się do niego. 

-On w niczym nie jest podobny do twojego ojca, Taehyung. - powiedziała i położyła dłoń na ramieniu chłopaka, ale on natychmiastowo ją zrzucił. 

-Nie dotykaj mnie. 

Kobieta po raz kolejny westchnęła. 

-Spróbuj się otworzyć. Nie możesz taki być do końca życia.

Nie odpowiedział. Taehyung odszedł od kobiety. 

Kiedy chłopak wracał do swojego akademika, pogrążony był w głębokich myślach. 

Matka Taehyunga jest w stanie być w jednej sekundzie miła, a w drugiej potrafi być wcielonym złem. Jest najbardziej bipolarną osobą, jaką kiedykolwiek spotkał. Był bardzo szczęśliwy, że wyprowadził się z tego domu.

----------------------

[JUNGKOOK FOCUS]

Jungkook pracował nad swoim referatem z biologii, kiedy drzwi od pokoju gwałtownie się otworzyły.

-Witaj ponownie, Taehyung! - powitał Taehyunga wesoło. 

Starszy nie miał nastroju, by odpowiadać. Po prostu zdjął swoje buty, cisnął kurtkę na podłogę i rzucił się na łóżko, twarzą do materaca. 

-..Hyung? Czy wszystko dobrze? 

Brak odpowiedzi.

Młodszy poczuł się niezręcznie. Co powinien zrobić? Powoli odwrócił swoje krzesło w stronę biurka i wrócił do pisania referatu. 

Nagle, przypomniał coś sobie. 

-Och, hyung. Idę jutro na wasz koncert! Jimin powiedział, że przyjedzie po nas o 18:30. 

Kilka sekund później, starszy odwrócił głowę i spojrzał na chłopaka. Wyglądał na wkurzonego.

-Idziesz? Czemu? - zapytał chłodno Taehyung. 

Młodszy spanikował. Znowu sprawił, że Taehyung się wściekł.

-Ach, to zły pomysl? Po prostu chciałem zobaczyć wasz występ, bo i tak nie mam jutro nic do roboty, ale jeśli nie chcesz żebym przychodził to-

-Za dużo mówisz. - przerwał mu Taehyung. 

Chłopak o czarnych włosach zawstydził się i nie wiedział, co ma odpowiedzieć. 

To takie trudne się z nim porozumieć. 

-Przepraszam.. 

Chłopak na łóżku westchnął. 

-Po prostu nie mów do mnie przez jakiś czas.

Serce młodszego zacisnęło się. Właśnie teraz, kiedy myślał, że zbliżył się do Taehyunga, ten go odpycha. 

Tak czy inaczej, to nie sprawia, że Jungkook jest smutny. To sprawia, że jest wkurzony.

Miał dość bycia źle traktowanym. Nacierpiał się wystarczająco przez te dwa lata.

-Wiesz co? Chodźmy coś zjeść. - ogłosił, klaszcząc w dłonie, co sprawiło, że Taehyung się obudził. 

-Co kurwa? Przed chwilą powiedziałem ci, żebyś zostawił mnie w spokoju. - jęknął. 

-Nie. Idziemy. - Jungkook powiedział, wstając z krzesła, po czym chwycił starszego za ramię. 

-Pieprz się, Jungkook i mnie puść. 

-Ty się pieprz, hyung. - odpowiedział Jungkook i popchnął Taehyunga tak, że jego głowa z powrotem opadła na łóżko. 

-Przysięgam ci Jungkook, że cię zabiję. - powiedział wściekły Taehyung. 

-Spróbuj, suko. 

-Co kurwa? 

Kiedy Jungkook starał się wyciągnąć starszego z łóżka, ten próbował odepchnąć jego ręce, ale młodszy ściskał jego ramiona coraz mocniej. Zrezygnowany, schylił się po swoją torbę i oboje wyszli przez drzwi. 

-Gdzie my, kurwa, idziemy? - zapytał Taehyung, wciąż wkurzony. 

-Czy możesz wytrzymać sekundę bez przeklinania?

-Kurwa, nie. 

-Kurwa, tak. 

-Dlaczego tak trudno się z tobą dogadać? 

-Ze mną? 

-A gdzie szacunek dla starszych? 

-Zachowujesz się jak dziecko, więc już nie zamierzam nazywać cię "hyungiem". - uśmiechnął się Jungkook. 

Taehyung poddał się i pozwolił Jungkookowi prowadzić. 

Dwóch chłopaków szło przez chodnik, a Jungkook wciąż trzymał ramię Taehyunga. 

-Puść mnie. - rozkazał Taehyung. 

-Nie, bo uciekniesz. - wymamrotał młodszy.

-Nie zrobię tego. Po prostu mnie puść. Moje ramię zaczyna robić się fioletowe. 

Jungkook popatrzył na ramię drugiego. Było naprawdę fioletowe, więc szybko je puścił i przeprosił. 

Po kilku minutach chodzenia, chłopcy weszli do małej restauracji na rogu ulicy. 

-Tu? To tutaj będziemy jeść? - powiedział Taehyung, marszcząc czoło. 

-Tak! To jest najlepsza restauracja, jaką znam! Mają tu najlepszy serowy omlet! - krzyknął Jungkook. 

-Pewnie. 

Jungkook spiorunował go spojrzeniem, ale Taehyung tego nie zauważył. 

---

-Poproszę omleta Mery i pomarańczową herbatę. - powiedział Jungkook do kelnerki.

-Poproszę to samo, ale z koktajlem truskawkowym. - powiedział po nim Taehyung. 

Kobieta uśmiechnęła się i odeszła.

Jungkook pochylił głowę w stronę  Taehyunga, który siedział naprzeciwko niego. 

-Lubisz koktajl truskawkowy? 

-Co?

-Nie wyglądasz na osobę, która by jadła albo piła słodkie rzeczy. - powiedział czarnowłosy. 

-Pierdol się. 

-Cholera, Taehyung. Powiedz to jeszcze raz bez przeklinania. 

-Jeon Jungkook. - Taehyung spojrzał na niego.

-Tak? - młodszy odpowiedział niewinnie.

Lubił oglądać, jak chłopak irytuje się takimi małymi rzeczami. 

-Nie "takuj" mnie. 

-Taehyung, kim jesteś w zespole? - zapytał młodszy, zmieniając temat. 

Taehyung go zignorował, gapiąc się przez okno. 

-Taehyuuunng.

Brak reakcji.

-Taetae. - na to słowo, starszy się skrzywił. 

Jungkook oburzony skrzyżował ręce. 

-Taehyung. 

W końcu, ich oczy się spotkały. 

-Co chcesz. 

-Jesteś strasznie niemiły. 

Młodszy spojrzał w dół. 

Parę minut później, kelnerka powróciła z dwoma talerzami i napojami. 

-Pokochasz to. - powiedział Jungkook, chwytając za widelec. 

Wziął do buzi puszysty, serowy omlet. Jungkook pochłaniał jedzenie i brał kawałek za kawałkiem, dopóki nie zobaczył, że Taehyung mu się przygląda.

Młodszy przestał wkładać sobie jedzenie do ust. 

-Na co czekasz? - powiedział z buzią pełną jedzenia. 

-Po prostu jestem zdumiony twoim sposobem jedzenia. - zadrwił.

-Żartujesz sobie? Jedz, póki jest ciepłe. - rozkazał Jungkook.

Taehyung chwycił widelec i umieścił ogromny kawałek omleta w swoich ustach. Młodszy przyglądał mu się z oczami pełnymi nadziei. 

-Więęęc? 

-Cholera, dobre. - odpowiedział. 

-Ha! Mówiłem ci, suko! 

-Suko? Sam jesteś suką. 

-Przepraszam, ale to ja jestem tym, który zaprosił cię na kolacje. 

-Zaprosił? Bardziej zaciągnął mnie tutaj. - Taehyung się zaśmiał. 

-Ale jest dobre, więc sądzę, że było warto, prawda? 

-Tak, chyba tak. 

Jungkook uśmiechnął się, usatysfakcjonowany odpowiedzią. 

Riiiiing. Riiiiiunngg.

Jungkook wyjął swój telefon i popatrzył, kto do niego dzwoni. 

-Przepraszam, muszę to odebrać. - powiedział, odchodząc od Taehyunga. 

-Tak? - zapytał. 

-Jungkook. Chcę, żebyś przyszedł na rodzinną kolację w tą sobotę. 

-Czemu? Nie chcę tego robić. - Jungkook westchnął. 

-Synu, nie możesz uciec tak, jak zawsze to robisz. W następnym miesiącu biorę ślub. 

-Um, czy brzmię, jakby mnie to obchodziło? 

-Słuchaj, moja nowa żona wie, że mam syna, a ona również go ma. Musisz poznać swoją nową rodzinę. 

-Ale ja już nie jestem twoją rodziną. 

-Jeon Jungkook. Jeśli nie przyjdziesz, wyślę po ciebie jednego z moich mężczyzn, aby cię tu przyprowadził siłą. 

-Co jest, kurwa, tato? Nie możesz tego zrobić! - krzyknął Jungkook. 

-Owszem, mogę. Sobota, godzina 13. Ubierz się ładnie. 

-Poczek- -zanim mógł skończyć, jego ojciec się rozłączył. 

-Żartujesz sobie ze mnie. - powiedział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro