38 [END]
Miłość jest bolesna.
Ale pożegnania są jeszcze bardziej bolesne.
Nie wszystkie historie są idealne.
Nie wszystko będzie bajką z gwarantowanym szczęśliwym zakończeniem.
Nie wszyscy spotkają księcia, z którym spędzą resztę swojego życia.
Nie wszyscy założą na swoją głowę złocistą koronę.
Nie wszyscy dostaną sporo miłości.
Jungkook wiedział o tym. Ze wszystkich ludzi, on wiedział o tym najbardziej.
Po tych wszystkich kłopotach z którymi się zmierzył, skrzywdziły go i zostawiły na nim bliznę, to one sprawiły, że stał się silniejszy. Był tego pewien.
I chociaż Taehyung obiecywał mu pożegnanie, które było dla niego czystym cięciem, to nie oznaczało, że Jungkook był radę to zrobić.
Żegnanie się z kimś jest tak bolesne. Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak ludzie dużo dla ciebie znaczą, dopóki to nie stanie się rzeczywistością.
Był list, który Jungkook zostawił dla Taehyunga. List znajdujący się w kopercie, podpisany imieniem młodszego i datą. Napisany specjalnie dla Taehyunga.
Taehyung,
Po pierwsze, dzień dobry. Nie byłem w stanie powiedzieć ci tego osobiście, ale mam nadzieje, że te słowa to nadrobią. Kiedy to czytasz, pewnie będę już w samolocie, patrząc w dół na ten kraj, oglądając miasto, które staje się coraz mniejsze i mniejsze, kiedy ja wznoszę się do góry.
Nie wiem, czy będzie ci smutno, kiedy będziesz to czytał.
Nie wiem, czy poczujesz się zdradzony czytając to.
Ale to nie jest pożegnanie.
To nie jest koniec.
Może kiedyś jeszcze cię zobaczę.
Świat jest ogromny, ale nie jest galaktyką. Kiedy wciąż będziesz szedł w tym samym kierunku, zawsze wrócisz do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło.
Jest milion szans na to, że być może wpadniemy na siebie, ale po prostu ich nie zauważamy.
I jeśli jeszcze kiedyś się spotkamy, mam nadzieje, że będzie ci się dobrze powodzić.
Mam nadzieję, że będziesz miał ścieżkę, która będzie prowadzić cię do samego końca.
Mam nadzieję, że znajdziesz kogoś, kto będzie szedł z tobą do samego końca.
Wszystko zależy od tego, gdzie zamierzasz się udać, Taehyung.
Ja wybrałem Anglię. Wybrałem, by spędzić trochę czasu samemu, by zrozumieć, kim jestem.
Ale już nigdy nie będę tą samą osobą, którą byłem. Proszę, zrozum to.
Zamierzam wyrzucić moją starą osobę i nigdy do niej nie wracać. Nie zamierzam być chłopakiem ze zmarłą matką, z ciemną przeszłością, pełną nienawiści i śmierci.
Odpuszczam bycie Jeonem Jungkookiem.
Tak, wiem. Nie mogę odpuścić bycia sobą, ale jestem pewny, że wiesz co mam na myśli.
Więc proszę, nie ciągnij za sobą przeszłości już na zawsze. Ale proszę cię też, byś jej od siebie nie odpychał.
Zaakceptuj to. I rusz dalej.
Zawsze patrz do przodu.
Możesz zerknąć do tyłu, ale nigdy tam nie wpadaj.
Zawsze spadaj naprzód.
To koniec rozdziału dla mnie i dla ciebie. Ale masz dla siebie całą książkę do wykończenia.
Kocham cię. I dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłeś.
-Jungkook
3 listopada, 2019 rok.
Jest parę rzeczy, które musisz ofiarować, by stać się szczęśliwym. By inni byli szczęśliwi.
Jungkook chciał się upewnić, że Taehyung będzie mógł ruszyć dalej, nawet jeśli nie był na to gotowy. Musiał się upewnić, że dał Taehyungowi zero wątpliwości co do podjęcia swojej decyzji.
To było dla Taehyunga wszystko, do samego końca.
3 lata, 5 miesięcy i 26 dni później.
Taehyung otarł swoją dłoń o framugę drzwi.
-Już idę. - krzyknął i poczekał na odpowiedź.
-Naprawdę chcesz to zrobić?- Regina pojawiła się, trzymając kubek z kawą, z lekko przymkniętymi powiekami.
-Jestem pewien. - Taehyung odpowiedział bez zawahania, sięgając po swój bagaż, gotowy, by wyjść.
-A więc cię puszczam. Bądź bezpieczny.
-Będę. Cześć.
--------------------------------
Taehyung mocno trzymał w dłoni niebieską pocztówkę, wchodząc do samolotu. Zerknął na kartkę, by upewnić się, że wie gdzie zamierza się udać. Musiał być pewny.
Zaraz przed odlotem dostał od swojej mamy wiadomość, mówiącą:
"Do zobaczenia za rok."
Lot potrwał 11 godzin.
Ale Taehyung nie zmrużył oka na ani sekundę, nie będąc w stanie się zrelaksować, nawet jeśli wiedział, że potrzebuje odpoczynku.
Taehyung spojrzał na pocztówkę po raz dziesiąty.
"Kim Taehyung
West Lodge, Bath Rd, Bristol BS4 3EW, Wielka Brytania
22 października, 14:30"
Wiedział od kogo to jest. Ale nie wiedział, dlaczego został zaproszony do właśnie tego miejsca.
Dlaczego to było tam?
Kiedy wysiadł z samolotu, Taehyung wsiadł do busa, którym jechał dwie godziny, zmierzając do Bristolu.
Podczas jazdy, nie mógł przestać się wiercić. Taehyung ciągle starał się czymś rozproszyć i nawet zaczął liczyć wszystkie niebieskie samochody, które obok niego przejeżdżały, ale nic nie mogło wybić mu to z głowy.
Dlaczego tam?
Dwie godziny wydawały się pięcioma, kiedy w końcu dojechał. Szedł ze swoim bagażem przez chodnik, z pocztówką w swojej prawej dłoni. Rozglądnął się dookoła, starając się znaleźć to miejsce, kiedy zobaczył czarną, żelazną bramę.
Więc to jest prawdziwe.
Taehyung podszedł do bramy i zobaczył, że nikogo przy niej nie było. Chociaż nie powinien, zdecydował się przez nią przejść. Znajdowała się tam mapka tego miejsca. Zrobił jej zdjęcie, na wszelki wypadek, jakby się zgubił.
Nie chciał zgubić się w takim miejscu.
10 minut chodzenia nie było dla Taehyunga dużą ilością czasu.
Praktycznie wlókł sam siebie przez chodnik, trzęsąc się, czując nienaturalne emocje. Przy każdym kroku, czuł coraz większe opustoszenie. Ciężkie, szare chmury unosiły się nad całym obszarem z energicznym wiatrem uderzającym w niego.
Czuł pustkę.
Miejsce wydawało się puste.
I dokładnie wiedział dlaczego.
Sprawdził telefon, by zobaczyć, że jest już 14:30 i nie wiedział, czy powinien iść dalej czy nie. Mapa nie pomagała i czuł się bezradny. Nawet jeśli czekał na ten dzień, od kiedy dostał pocztówkę 4 miesiące temu.
Był zmęczony i chciał spać.
Powinienem był przespać się w samolocie.
Zobaczył małą ławkę parę metrów dalej, więc zdecydował zrobić sobie przerwę.
Kiedy usiadł zrozumiał, jak bardzo czuł się samotny.
Nikogo nie było w pobliżu. Był sam.
Czy na pewno trafiłem do dobrego miejsca?
Patrzył się w przestrzeń.
Jeon Jungkook.
Nie był pewny tego co robi. Po tych 3 latach, niczego nie był już pewny.
Jeon Jungkook.
To były jedyne słowa, które widział.
-Jeon Jungkook.. - Taehyung wyszeptał, kiedy odpływał.
Taehyung zmarszczył wolno brwi, na te słowa, które powtarzały się w jego głowie.
-Jeon Jungkook.. Jeo- - wstał, rozszerzając oczy.
Tuż przed nim. To było tutaj.
Imię Jeon Jungkook napisane na grobie.
Jego serce zatrzymało się, wiedząc, że było to imię młodszego i widząc, że to wszystko działo się naprawdę. Jak on mógł nie zauważyć tego, że to było przed nim cały ten czas. Imię chłopaka było wygrawerowane na szarym grobie, pokrytym mchem i ziemią. Wciąż wyglądał na nowy i bardzo dobrze zbudowany.
Taehyung podszedł do grobu i ostrożnie mu się przyglądnął.
"Jeon Jungkook.
22 października, 2021 roku."
Coś było nie tak.
To było dziwne.
Zdecydowanie coś było nie tak.
Czego brakowało?
Nagrobka?
Kwiatów?
Co to było?
I wtedy zdał sobie sprawę.
-22 października.. To dzisiaj. Jak on mógł umrzeć-
-Dzisiaj? - nagle odezwał się ktoś za nim.
Taehyung spojrzał do tyłu, by ujrzeć znanego chłopaka, stojącego parę metrów od niego.
-Taehyung, dawno się nie widzieliśmy.
Zamarł w miejscu, starając się zrozumieć, czy to się dzieje naprawdę.
-Jungkook?
-Tak?
-Cz-czy ty.. Nie powienieneś.. Nie żyć? - starszy zapytał. Taehyung był zmieszany, nie potrafił nawet przymknąć swoich szeroko otwartych ust.
Młodszy ubrany był cały na czarno, jego włosy wyglądały wciąż tak samo, były tylko lekko dłuższe. Wyglądał dojrzalej niż kiedyś. Jego ramiona stały się szersze i wyglądał na wyższego, niż kiedy Taehyung ostatni raz go widział. Wydawał się zdecydowanie zdrowszy i męższy.
Jungkook zaśmiał się i podszedł do niego.
-Nie do końca. Sądzę, że wciąż żyję. - Powiedział, układając dłonie na zimnych policzkach starszego.
Taehyung wzdrygnął się na dotyk ciepłych dłoni chłopaka, ale potem ujrzał przed swoimi oczami znajomy uśmiech. Uśmiech, za którym tak tęsknił.
-Jestem zmieszany. Nie rozumiem jak możesz nie żyć, - Taehyung spojrzał na grób. - I żyć w tym samym czasie. - powiedział, z powrotem patrząc na Jungkooka. - Jesteś duchem?
-Nie, nie jestem duchem. - Jungkook zaśmiał się. - Uczestniczę w swoim własnym pogrzebie. I ty byłeś zaproszony.
Zajęło to Taehyungowi parę sekund, by zrozumieć całą tą sytuacje.
-Nie żartowałeś, prawda? - zapytał Jungkooka.
-Co masz na myśli?
-Kiedy powiedziałeś, że zamierzasz wyrzucić swoją starą osobę. Kto by pomyślał, że umieścisz siebie na cmentarzu. W Anglii. - Taehyung powiedział zszokowany.
-Cóż, po wszystkich badaniach, przez które przeszedłem, poczułem się jakbym stracił swoją tożsamość. Potrzebowałem znaleźć nowe ja, ponieważ nie wiedziałem kim dokładnie byłem. Wciąż jestem Jungkookiem. Ale nie do końca. Powiedzmy, że po prostu potrzebowałem zrobić coś małego, by ruszyć do przodu. - Jungkook spojrzał na swój grób, a jego usta uformowały się w uśmiechu.
-Trochę to zbyt ekstremalne, nie sądzisz? - Taehyung zaśmiał się.
-Pozwolili mi, nawet jeśli nie mogłem tego zrobić. Minjun rozumiał, jak się czułem, więc zgodził się, by wybudować mi grób.
-Czy to nie jest nielegalne? Kto to zrobił?
-Właściwie, to ja. - Jungkook wzruszył ramionami.
-Po pierwsze, nie sądziłem, że nie żyjesz. Ale wysłałeś mi adres cmentarza. - Taehyung uniósł pocztówkę. - Ale po tym, jak zobaczyłem, że umarłeś 22 października, wiedziałem, że coś jest nie tak. Właściwie to wiedziałem, że coś jest nie tak, od momentu, w którym dostałem tą pocztówkę.
-Cóż, zgaduję, że to było trochę niestosowne, że nie napisałem nic, oprócz adresu. Zamierzałem, ale nie wiedziałem co właściwie mógłbym napisać. - Jungkook wzruszył ramionami. - Nie sądziłem, że przyjdziesz.
Taehyung spojrzał na młodszego.
-Trzy lata nie wystarczą, by zapomnieć.
-Tak sądzę.
-Więc, powinienem to jakoś świętować? Czy rozpaczać? - Taehyung zapytał, w połowie żartując. - Zapomniałem przynieść kwiaty.
Jungkook zaśmiał się i powiedział:
-Możesz robić obie rzeczy. Ale szczerze mówiąc, wolałbym świętować.
-Więc zgaduję, że tak zrobię.
Chłopacy spędzili następne 10 minut rozmawiając na temat całej tej sytuacji z pocztówki i o tym, jak Taehyung sądził, jak bardzo absurdalne to było.
Ale starszy był po prostu wdzięczny, że Jungkook wciąż był żywy, uśmiechając i śmiejąc się.
-O co chodzi z tym bagażem? - Jungkook zapytał, patrząc na walizki i plecak, ułożony na ławce.
-Ja-cóż, zdecydowałem się spędzić tutaj rok. Z dala od domu. - powiedział Taehyung. -Od zawsze chciałem podróżować, więc stwierdziłem, że to będzie dobra okazja.
-Sam? Regina się zgodziła?
-Na początku nie popierała tego pomysłu, ale zapewniłem ją, że to część 'życiowego doświadczenia'. I tak czy inaczej, nie zamierzałem się jej słuchać, nawet jeśli by się nie zgodziła. I tak, sam.
-Rozumiem.
Starszy spojrzał na ciemne oczy Jungkooka. Wydawał się stęskniony. Taehyung był w stanie powiedzieć, że chłopak się zmienił. Zmienił się w kogoś, kogo nie potrafił opisać. Nie zmieniła się jego osobowość, jego cechy fizyczne, czy sposób w jaki chodził. To coś w środku niego się zmieniło, co sprawiało, że Jungkook wydawał się być nową osobą, ale też tym samym Jungkookiem, którego znał.
I w pewien sposób się martwił.
Taehyung już zamierzał coś powiedzieć, kiedy Jungkook powiedział pierwszy.
-Tęskniłeś za mną, Taehyung? - młodszy niespodziewanie zapytał.
Starszy popatrzył do góry, by spotkać się ze spojrzeniem drugiego, ale szybko uciekł wzrokiem.
-Cóż, tak sądzę. Żyliśmy razem. Czułem pustkę, kiedy nikogo nie było w domu. - odpowiedział. Oczywiście, to nie wszystko co czuł, ale Taehyung nie mógł powiedzieć tego wszystkiego, kiedy spotkali się 10 minut temu. Dodatkowo, co jeśli Jungkook znalazł już kogoś, kogo pokochał?
-Ja też. Tęskniłem za tobą. Bardzo.
Niezręczna cisza zapanowała między nimi po raz kolejny, unikając kontaktu wzrokowego. Taehyung zobaczył stęsknione spojrzenie w oczach Jungkooka, które sprawiło, że chciał rozłożyć ręce i objąć go całego. Ale nie był pewny, czy dalej miał na to pozwolenie. Nie był już pewien niczego.
Taehyung chciał tylko zapytać o jedną rzecz.
Czy wciąż mnie kochasz?
Ale mógł zrobić to tylko w swojej głowie. Nie miał na tyle odwagi, by powiedzieć to na głos.
Starszy wiedział, że Jungkook ruszył do przodu, wnioskując z listu, który dla niego napisał, ale słysząc te słowa, już sam nie wiedział. Taehyung mógł powiedzieć, że 'tęskniłem' nie było wypowiedziane przez drugiego w braterski sposób. To było coś innego.
-Wiem, że to może być dosyć niezręczne, ponieważ nie rozmawialiśmy ze sobą trzy lata, ale- Cieszę się, że wyglądasz dobrze. - Jungkook powiedział, naciągając kurtkę.
-Ty też. Mam na myśli, wyglądasz lepiej niż wcześniej. Nie to, że mówię, że nie wyglądałeś dobrze, ponieważ wyglądałeś dobrze, ale staram się powiedzieć, że-
-Zrozumiałem. - młodszy powiedział, śmiejąc się.
Cisza. Znowu.
Taehyung nienawidził tego, że nie potrafił podtrzymać konwersacji. Nie było jak dawniej. Była bariera między nimi, której nie potrafił zburzyć. Jedynym sposobem, która mogłaby temu zaradzić, było zadanie tego jednego pytania.
-J-Jungkook, czy ty- czy ty jeszcze-
-Jeszcze?
-Czy ty jeszcze.. Mieszkasz z Minjunem?
Kurwa. Nie potrafię tego zrobić.
-Oh, nie, wynająłem dla siebie apartament, po tym jak wyszedłem ze szpitala. - młodszy odpowiedział.
Nie, nie, to nie to o co chciałem zapytać.
-Minjun pomógł mi znaleźć miejsce i mieszkam parę minut stąd. Jest tam całkiem ładnie i-
-Czy wciąż mnie kochasz?
Taehyung wyrzucił to z siebie, zamykając oczy, nie chcąc zobaczyć reakcji.
-Nie, kurwa, od początku. Wciąż cię kocham.
Jungkook zatrzymał ruchy i patrzył na starszego.
-Po trzech latach, wiem, że powiedziałeś mi, bym zapomniał, ale jak mógłbym to zrobić, szczerze wierząc to, że to ty byłeś tym jedynym? Wciąż pamiętałem, jak odszedłeś i zmuszałem się do uśmiechu po przeczytaniu tego listu, ale tak naprawdę cierpiałem. Czułem taki ból, nie będąc w stanie widzieć cię każdego ranka, kiedy się obudzę lub sięgnąć po twoją dłoń, kiedy się martwię, albo przytulić cię, kiedy zatęsknię. Jak mógłbym w ciągu trzech lat zapomnieć o tych wszystkich rzeczach, które wspólnie robiliśmy? Nawet 10 lat nie byłyby wystarczające.
Starszy zostawił młodszego oniemiałego i w tym samym momencie Taehyung natychmiastowo pożałował swoich słów.
-T-Taehyung, czy ty naprawdę wciąż tak sądzisz? - Jungkook zapytał cicho.
-Tak, i wiem, że ty możesz tak nie myśleć, ale po prostu musiałem to z siebie wyrzucić. Przepraszam. Starasz się ruszyć do przodu, a ja tylko to pogarszam. - Taehyung westchnął zestresowany. Podniósł swój bagaż i zaczął odchodzić.
-Czekaj, co ty robisz? - Jungkook zapytał go zmieszany.
Taehyung zatrzymał się i spojrzał do tyłu.
-Ja już pójdę. Przepraszam, nie powinienem zostawać. To nie jest dobre, nie jest dobre dla nas obu. - odpowiedział, starając się hamować łzy.
-Idziesz? Już? Co masz na myśli, mówiąc, że to nie jest dobre? - młodszy powiedział, niespokojnie stojąc tam z oczami pełnymi obaw.
-Jungkook, to jest za dużo. Minęły 3 lata i teraz znowu się spotkaliśmy, ale nie potrafię tak. Kocham cię, ale ja-. Nie, wciąż cię kocham. I to wszystko co musisz wiedzieć. Żegnaj. - Taehyung po raz kolejny zaczął odchodzić, kiedy jego serce tak szybko biło.
-Taehyung. Muszę ci coś jeszcze powiedzieć. - Jungkook powiedział, tym razem trochę głośniej.
Taehyung znów się zatrzymał. Zawahał się, ale po chwili się odwrócił.
-Co?
Jungkook uśmiechnął się i podbiegł do chłopaka.
KONIEC.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro